Reklama

Do chwały ołtarzy

Niedziela małopolska 14/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Justyna Kowalczuk: - Jak rozpoczyna się proces wyniesienia kogoś na ołtarze?

O. dr Szczepan T. Praśkiewicz: - Droga na ołtarze jest bardzo trudna. Aby proces wyniesienia na ołtarze można było rozpocząć, musi istnieć tzw. sława świętości („fama sanctitatis”). Innymi słowy: kogoś odchodzącego z tego świata środowisko bardzo ceniło, uważało za osobę szczególną, posiadającą charyzmę, dary duchowe.
Ideę rozpoczęcia procesu przedstawia się najpierw biskupowi diecezji, w której mieszkał i zmarł kandydat. Jeżeli wstępne rozeznanie pozwala stwierdzić, że w danym przypadku ma się naprawdę do czynienia ze świętością, to biskup za zgodą Konferencji Episkopatu powołuje specjalny trybunał. Postulator sprawy, tj. osoba mianowana przez diecezję czy przez zakon, aby w procesie pełnić niejako rolę powoda i promować świętość kandydata, przedstawia listę świadków, którzy go znali. Zostają oni przesłuchani po wcześniejszym złożeniu przysięgi. Trybunał może też powołać innych świadków, także tych, którzy są przeciwni danemu kandydatowi. Wszystko bowiem musi zostać rzetelnie przeanalizowane. Prowadzone są nadto poszukiwania pism czy listów, jakie kandydat zostawił. Biskup mianuje dwóch cenzorów teologów, którzy pisma te muszą przeczytać, aby sprawdzić, czy nie ma w nich czegoś przeciwko Bogu, wierze i moralności chrześcijańskiej. Od chwili oficjalnego rozpoczęcia procesu w diecezji osobie przysługuje tytuł sługi Bożego lub służebnicy Bożej. Z zeznań świadków musi zaś wynikać, że Sługa Boży wyróżniał się prawością, pobożnością i że mógłby być wzorem dla innych.

- Co dalej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Gdy proces diecezjalny się zakończy, jego dokumentacja zostaje przesłana do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, tj. do tego urzędu Stolicy Apostolskiej, który zajmuje się promowaniem heroiczności cnót i świętości sług i służebnic Bożych. Rozpoczyna się tzw. druga, rzymska faza procesu, nad którą czuwa jeden z prałatów, który w potocznym języku jest nazywany „adwokatem diabła” („advocatus diaboli”), a oficjalnie generalnym promotorem wiary. Jego zadaniem jest zbijać przychylne argumenty konsultorów, wyszukiwać trudności komplikujące proces. „Adwokat diabła” tylko pozornie komplikuje proces, bo w rzeczywistości przyczynia się on do jego rzetelności i nie pozwala, by coś zostało przeoczone lub niewyjaśnione. W czasie rzymskiej fazy procesu musi bowiem zostać udowodnione, że kandydat praktykował w stopniu heroicznym wszystkie cnoty. Jego życie, zeznania świadków i cały materiał procesowy zgromadzony w diecezji analizuje ośmiu teologów konsultorów wezwanych z całego świata. Gdy ich osąd jest pozytywny, w sprawie wypowiada się jeszcze grono kardynałów i biskupów, i dopiero po ich pozytywnej ocenie, sprawa trafia na biurko Ojca Świętego.

- I Papież przystępuje do beatyfikacji?

- Niezupełnie. Ojciec Święty pozwala najpierw na ogłoszenie dekretu o heroiczności cnót kandydata, któremu od tego momentu przysługuje tytuł czcigodnego sługi Bożego. Do beatyfikacji potrzeba jeszcze kanonicznego udowodnienia cudu za jego przyczyną, tj. potrzeba udowodnienia zaistnienia jakiegoś niewytłumaczalnego z punktu widzenia nauki zdarzenia, wymodlonego za przyczyną kandydata. Dawniej trzeba było dwóch cudów, ale Jan Paweł II zreformował procedurę i powiedział, że wystarczy jeden. Bo teologicznie myśląc, kusić Pana Boga dwukrotnie byłoby nietaktem. Wystarczy jeden cud, bo drugim jest zatwierdzenie pierwszego - żartujemy czasem w kongregacji, gdyż procedura zatwierdzenia, lub - mówiąc lepiej - stwierdzenia autentyczności cudu jest bardzo wymagająca.

Reklama

- Proces można rozpocząć dopiero 5 lat po śmierci kandydata. Dlaczego?

- Kościół chce, aby niejako ostygły pierwsze zachwyty, by minął czas żałoby, by wytworzył się wobec kandydata pewien szacunek i by opracowano pierwsze wspomnienia o nim. Ale równocześnie Kościół zachęca, aby rozpoczęcia procesu nie inicjować później niż 20, 30 lat po śmierci kandydata. Mogłoby to bowiem budzić podejrzenia o oczekiwanie na wymarcie niewygodnych świadków przeciw świętości kandydata. Niektóre procesy rozpoczynają się znacznie później, ze względu na wojny czy też - zwłaszcza we wschodniej Europie - z racji byłej dominacji komunistycznej, która utrudniała kontakt ze Stolicą Apostolską. Takie procesy nazywają się procesami historycznymi.

- Jaką wartość w prowadzeniu procesu przypisuje się relikwiom kandydatów?

- Nie są one konieczne do beatyfikacji. Najważniejszą sprawą jest stwierdzenie heroiczności cnót lub heroicznego męczeństwa. Nie mamy relikwii chociażby św. Maksymiliana Kolbego czy św. Edyty Stein, ale w tym przypadku jest tego wytłumaczenie - zostali spaleni w krematorium. Na ogół jednak wierni lubią nawiedzać groby czy relikwie sług Bożych i modlić się przy nich. Zachowanie relikwii jest sprawą niezbędną i zasadniczą tylko w procesach historycznych, gdy chodzi o uznanie ciągłości kultu, jak to miało miejsce m.in. w przypadku bł. Stanisława Kazimierczyka z Krakowa w 1993 r. Ostatnio w podobny sposób, tj. na zasadzie ciągłości kultu, przedłożono sprawę beatyfikacji matki św. Jana Bosko - Mamy Małgorzaty - jak się ją potocznie nazywa. Konsultorzy zapytali jednak o jej grób i okazało się, że został on zaprzepaszczony. Była pochowana na cmentarzu parafialnym i po latach grzebano na tym miejscu inne osoby. Mieliśmy więc słuszne obiekcje i zasugerowaliśmy, aby proces Mamy Małgorzaty był prowadzony nie na zasadzie udowodnienia ciągłości kultu, ale heroiczności cnót. W dokumentacji procesowej św. Jana Bosko znajdujemy bowiem wiele zeznań świadków, którzy mówią o świętości jego matki oraz o tym, że został on świętym, gdyż matka, sama promieniując świętością, wychowała go do niej.

Podziel się:

Oceń:

2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

- Maryja przekonuje nas, że nie ma Chrystusa bez Krzyża, nie ma chrześcijaństwa i nie ma życia chrześcijańskiego bez Krzyża! – powiedział bp Piotr Greger.

Więcej ...

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Więcej ...

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

To święty również na dzisiaj

To święty również na dzisiaj

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

Wiara

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki...

Wiara

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...