Reklama

Mam nadzieję, że choć trochę pomagam...

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 16/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Dariusz Gronowski: - 2 czerwca 2007 r. obchodzić będziemy 10-lecie pobytu Jana Pawła II w naszej diecezji. Jak wspomina Pani ten dzień?

Reklama

Bogumiła Ostaszewska: - Byłam wówczas studentką teologii. Ze względu na wizytę Ojca Świętego trochę szybciej zdawaliśmy egzaminy. Zaledwie dzień wcześniej miałam trudny egzamin z teologii dogmatycznej, więc byłam bardzo zmęczona. Jednak możliwość spotkania się z Janem Pawłem II i emocje, jakie temu towarzyszyły, pozwoliły mi zapomnieć o trudach sesji i dodawały sił. Miałam to szczęście, że razem z grupą animatorów muzycznych Ruchu Światło-Życie naszej diecezji mogłam zasilić chóry śpiewające podczas uroczystości. Chórzystów było wielu, ale nas, tzn. animatorów muzycznych, postawiono najbliżej ołtarza. Ojciec Święty znajdował się zaledwie kilka metrów od nas. To było dla mnie wielkie przeżycie. Nigdy wcześniej nie byłam tak blisko Papieża. Pamiętam, że kiedyś, jeszcze na początku studiów, byłam w Rzymie na oazie III stopnia. Spędziłam tam prawie dwa tygodnie, ale z Ojcem Świętym nie spotkałam się, ponieważ był poważnie chory i leżał w szpitalu. Tak więc spotkanie w Gorzowie było jakby dopełnieniem tamtego oazowego pielgrzymowania po Rzymie i stolicy św. Piotra. Pogoda była śliczna, tłumy wiernych trudne do policzenia, radość i entuzjazm, bo wśród nas był ukochany Ojciec Święty. To, co mnie zaskoczyło i utkwiło najbardziej w pamięci z homilii wygłoszonej w tym dniu, to było przywołanie postaci bp. Wilhelma Pluty oraz fakt, że Ojciec Święty był tak dobrze zorientowany w sprawach dotyczących naszej diecezji.

- Czy po 10 latach od tamtego pamiętnego dnia nasza wiara jest mocniejsza?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Trudno mi odpowiadać na to pytanie w imieniu wszystkich. Jeżeli zaś mam na myśli swoją wiarę w Boga, to myślę, że jest ona dojrzalsza, bo i ja dojrzałam troszkę przez minione 10 lat.

- Swoją homilię w Gorzowie Wlkp. Jan Paweł II poświęcił świadectwu chrześcijańskiemu. W jaki sposób katecheta świadczy w codziennym życiu o Chrystusie?

Reklama

- Katecheta ma za zadanie pokazywać Chrystusa, prowadzić do Niego swoich uczniów. Sam więc musi być blisko Chrystusa i dawać świadectwo codziennego, chrześcijańskiego życia. Inaczej będzie niewiarygodny i nikogo do Zbawiciela nie pociągnie. Młody człowiek potrzebuje przykładu chrześcijańskiego życia, jakiegoś wzoru, dużo bardziej niż nakazów i wyjaśnień, jak ma żyć.
Jak katecheta ma świadczyć o Chrystusie? Powiem może w jaki sposób ja, mam nadzieję, daję o Nim świadectwo. Przede wszystkim staram się przez częste przystępowanie do sakramentów spowiedzi i Komunii św., udział we Mszy św. i modlitwę budować swoją osobistą relację z Chrystusem. Uczestniczę razem z moimi uczniami w niedzielnej Eucharystii. Towarzyszę im podczas nabożeństw, które często wspólnie przygotowujemy (Różaniec, Droga Krzyżowa). Jestem z nimi podczas obchodów uroczystości i świąt kościelnych. Nie tylko uczę modlitwy, ale razem z uczniami się modlę. Prowadzę scholę dziecięcą. Bardzo ważne jest dla mnie postępowanie zgodne z przykazaniami Bożymi i moralnością chrześcijańską. Staram się dawać dobry przykład dzieciom w tym zakresie.

- Jan Paweł II mówił wówczas: „Staną przed wami nowe zadania. Miejcie odwagę je podejmować”. Jakie zadania ewangelizacyjne katecheta widzi przed sobą dzisiaj?

- W zasadzie odpowiedź na to pytanie wiąże się z tym, co powiedziałam wcześniej. Katecheta zawsze powinien pokazywać Chrystusa i prowadzić uczniów do spotkania z Nim. Oczywiście, bez współpracy z rodzicami uczniów jest to bardzo trudne. Z doświadczenia wiem, że jeżeli dziecko jest wychowywane przez rodziców prawdziwie po chrześcijańsku, to lekcja religii może służyć pogłębieniu wiedzy i wiary ucznia. Na lekcję religii uczęszczają jednak dzieci z różnych rodzin, często tylko z nazwy „chrześcijańskich”. Jeżeli dorośli żyją tak, jakby zapomnieli o niektórych z przykazań Bożych, trudno jest przekonywać dzieci, że Pan Bóg chce czegoś innego, niż robi mama i tata. Katecheta musi być wrażliwy na problemy, z jakimi borykają uczniowie, ale jednocześnie musi głosić prawdę, nawet jeżeli jest ona trudna do przyjęcia. Myślę, że bardzo ważne jest pokazywanie, jak być chrześcijaninem w dzisiejszym świecie przez przykład, świadectwo prawdziwie chrześcijańskiego życia na co dzień.

- Zdaniem Papieża, „nie może być autentycznego świadectwa chrześcijańskiego bez modlitwy”. Jakie miejsce zajmują modlitwa i formacja duchowa w życiu katechety?

Reklama

- Zgadzam się z tym całkowicie. Modlitwa jest spotkaniem, rozmową z Bogiem. Dzięki niej budujemy swoją osobistą relację z Bogiem. Na modlitwie możemy Bogu wszystko powierzyć, a On nam podpowiada, jak mamy żyć i co czynić. Dzięki modlitwie wzrasta nasza wiara. Bez niej „nie może być autentycznego świadectwa chrześcijańskiego”.
W ramach formacji duchowej każdy katecheta, poza osobistą modlitwą, ma obowiązek uczestniczenia raz w roku w rekolekcjach i spotkaniach katechetycznych. To takie minimum. Wiem jednak, że wielu katechetów jest zaangażowanych w życie różnych wspólnot w Kościele i tam pogłębiają swoją wiarę. Poza tym myślę, że każdy, także katecheta, ciągle uczy się modlitwy. Ja stale się jej uczę.

- Czy nasz słynny okrzyk: „Pomożemy” znaczy dziś coś jeszcze?

- Oczywiście, pamiętam to zawołanie. Pamiętam również, że Ojciec Święty, słysząc tłumy wołające: „Pomożemy”, zamyślił się, a potem skomentował te słowa, stwierdzając, że już gdzieś je słyszał. Mówił to jakby żartując, ale myślę, że tak naprawdę mówił bardzo serio. Pomyślałam wtedy, że łatwo się deklarować, wykrzykiwać obietnice, trudniej jednak je wypełnić.
10 lat temu nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, jak ważne i odpowiedzialne zadania przyjdzie mi realizować w pracy katechetycznej. Były takie chwile, kiedy uświadamiałam sobie w szczególny sposób, że mam być tą, która „pomaga” Papieżowi. Zaraz po obronie pracy magisterskiej składaliśmy wyznanie wiary, przysięgę głoszenia jej zgodnie z nauczaniem Kościoła oraz wierności Ojcu Świętemu. To był ważny moment. Drugi, kiedy spojrzałam na okładkę mojego dyplomu. Widnieje tam herb papieski.
Mam nadzieję, że przez świadectwo mojego dotychczasowego życia i pracy katechetycznej choć trochę pomagam, i że tamte słowa sprzed lat nie były pustym okrzykiem rzucanym na wiatr.

Podziel się:

Oceń:

2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam Jezusa jako Dobrego Pasterza

2025-04-11 10:29

Adobe.Stock

Rozważania do Ewangelii J 10, 11-16.

Więcej ...

Watykan: Mewa na dachu Kaplicy Sykstyńskiej "królową" mediów społecznościowych

2025-05-07 22:16

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Mewa siedząca długo na dachu Kaplicy Sykstyńskiej koło komina stała się w środę "królową" mediów społecznościowych. Obraz komina wraz z czuwającym przy nim pokaźnej wielkości ptakiem transmitowały przez ponad trzy godziny media na całym świecie dzięki zainstalowanej tam watykańskiej kamerze.

Więcej ...

Kolejny czarny dym nad Watykanem!

2025-05-08 11:52

Vatican Media

W drugim i trzecim głosowaniu na konklawe w czwartek kardynałowie nie wybrali papieża. Z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej uniósł się przed południem czarny dym.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje...

Wiadomości

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje...

Czarny dym nad Watykanem!

Kościół

Czarny dym nad Watykanem!

Watykan: oczekiwanie na wynik pierwszego głosowania...

Kościół

Watykan: oczekiwanie na wynik pierwszego głosowania...

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o...

Kościół

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o...

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

Wiadomości

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

Profanacja i oburzenie! Michał Szpak naśladuje...

Wiadomości

Profanacja i oburzenie! Michał Szpak naśladuje...