Wykład pt. „Tworzenie strefy aktywności gospodarczej miasta jako wynik realizacji studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego Bielska-Białej” wygłosił dr inż. arch. Stanisław Gawlas, dyrektor Biura Rozwoju Miasta Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej. Zwrócił on uwagę na atrakcyjność położenia miasta pod względem turystycznym, transportowym, gospodarczym i mieszkaniowym.
- Bielsko znajduje się na styku dwóch ważnych szlaków: Katowice-Kraków i dróg prowadzących do granicy z Czechami, Słowacją, a w konsekwencji z całą południowo-zachodnią Europą. Trzecim ważnym torem komunikacyjnym, pełniącym w razie czego rolę „odblokowywacza” autostrady A-4 jest droga Bielsko-Kraków, prowadząca przez Andrychów, Wadowice. Jest ona krajobrazowo dużo atrakcyjniejsza od autostrady. Musimy więc wykorzystać maksymalnie to swoje strategiczne położenie i dążyć do stworzenia takich połączeń, by nie tylko ludzie przez Bielsko przejeżdżali, ale chcieli tu inwestować, chcieli tu pobyć, np. na wakacjach.
Stanisław Gawlas pokazał zebranym przygotowywane od lat mapy i zademonstrował, w jaki sposób przygotowywał się nasz region do wejścia do Unii Europejskiej.
- Już od kilkunastu lat trwa realizacja pierwszych planów zagospodarowania przestrzennego. Te drogi szybkiego ruchu, których budowę finalizujemy, właśnie wówczas były w planach. Dzisiaj o procesach gospodarczych decydować będzie dostępność i położenie gospodarcze. Wokół dróg szybkiego ruchu już powstaje wiele np. supermarketów. Będzie aż 9 węzłów ruchu z drogami krajowymi na trasie Bielsko-Cieszyn. To też pozwoli rozbudować się drobnym firmom wytwórczym, które, obok usług i turystyki, są lokomotywą rozwoju miasta. Teraz pracujemy nad udoskonaleniem planów zagospodarowania miejsc wokół ulicy Warszawskiej. Myślimy również nad zabudową mieszkaniową. W Bielsku ostatnio przybyło mieszkań i domków jednorodzinnych. Coraz więcej ludzi chce tu mieszkać. To też jest dobry znak.
Podczas rozmowy zastanawiano się również nad rozwojem turystyki w naszym regionie. Padło stwierdzenie o nazbyt lekceważące traktowanie spraw wyciągów narciarskich na Szyndzielni.
- Tam, gdzie jest to sprawa prywatna, wyciągi tej zimy działały. Natomiast gdy zaczęło to dotyczyć spraw urzędowych, szczególnie zapewnienia bezpieczeństwa zjeżdżających, niewiele się działo - stwierdzano z mocą. - A należy wykorzystać dobrodziejstwo bliskiego sąsiedztwa gór i postarać się porozumieć z różnymi instytucjami, natomiast władze miejskie oddalają od siebie jak mogą, rozwiązanie tego problemu. Ludzie naprawdę zamiast wziąć na ramię narty i pójść w nasze góry, zaczną wyjeżdżać w Alpy. Stracimy pieniądze, które mogłyby tu zostać - podsumował członek KIK, sędzia narciarski, pan Andrzej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu