Ks. prał. Franciszek Nucia spędził w Grabowcu ponad 20 lat swojego kapłańskiego życia, najpierw jako wikariusz (1974-82), a potem jako administrator i proboszcz (1982-95). Nie trzeba sięgać do kronik parafialnych, by dostrzec i docenić posługę, jaką otaczał swoich parafian. Był człowiekiem niezwykłej pogody ducha i wielkiej serdeczności, o czym w swoich zapiskach wspominał już Jego poprzednik w probostwie ks. Stefan Sawecki: „Niezmiernie życzliwy, lojalny, dyskretnie opiekuńczy...”. Takiego Go pamiętamy. Jego charakterystyczną wyprostowaną sylwetkę, głęboki, piękny głos, którym przyciągał do kościoła rzesze wiernych, zwłaszacza w czasie Triduum Paschalnego, kiedy mury świątyni rozbrzmiewały uroczystym Exultet...
Wszyscy przeżywaliśmy Jego odejście do konkatedry w Lubaczowie, bo tak po ludzku, Ksiądz Franciszek stał się nam bardzo bliski. I prawdopodobnie były to uczucia odwzajemnione. Pamiętamy słowa, którymi się z nami żegnał: „Odchodząc do pracy w nowej dla mnie parafii pragnę podziękować Bogu, że pozwolił mi przez wiele lat być z wami, głosić wam Ewangelię, karmić Ciałem Chrystusa, udzielać przebaczenia. (...) Za wszelkie dobro, które udało się nam wykonać - Bogu niech będą dzięki!”.
Ks. Franciszek pozostawił po sobie nie tylko dobro duchowe, ale też materialne. To dzięki niemu przeprowadzone zostały prace budowlane plebanii, kaplic, odnowione wnęrze kościoła parafialnego, remonty budynków parafialnych. W naszej świątyni jest zatopiona cząstka Jego życia i trudu. Jego kapłańskiej troski, Jego serca...
To serce biło dla nas - członków grabowieckiej wspólnoty parafialnej, także po wyjeździe Księdza Franciszka do Lubaczowa. Odwiedzał nas i wyławiał wzrokiem z tłumów przy okazji różnych kościelnych uroczystości. Widząc znajomą twarz podchodził, witał się, zagadywał... Tak też było w grudniu 2006 r., podczas spotkania na Opłatku diecezjalnym, kiedy ostatni raz zetknęłam się z ks. Nucią. Od razu mnie rozpoznał, pamiętał nawet nazwisko, rodziców, siostrę, klasę, w której uczył mnie religii... Obdarowana tą krótką, ale serdeczną rozmową oraz błogosławieństwem nie wątpiłam, że choć dzielą nas kilometry, ks. Franciszek wciąż jest obecny wśród nas. Wierzę, że tak będzie zawsze. Pomimo śmierci. Pomimo rozstania. Pomimo smutku żałoby. Życie w Chrystusie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu



