Do stóp Matki Częstochowskiej nieśli różnorakie prośby. Jak co roku modlili się o powołania kapłańskie i zakonne. Pielgrzymka to czas na osobistą ofiarę, modlitwę, w tym najważniejszą - Eucharystię, a także na rozważania i śpiew. To czas na rachunek sumienia i na przemyślenia odnośnie do własnego życia. To także czas na codzienne słowo Boże.
Przez kolejne lata pielgrzymowania utrwaliły się różne zwyczaje, a nawet tradycje. Wspominają o nich pielgrzymi: „Jak zawsze, nim się rozpędziliśmy, był już postój w Raduniu. Pierwszy raz od wielu lat nie witał nas już ks. Czesław Jarymowicz. Zmarł w tym roku, ale cały ranek i tak myślałem, że idziemy do «Czesia»”. „W Zieleniewie witał nas miejscowy proboszcz - ks. Jarek Dobrosz. To chodząca legenda. On jako pierwszy, i w dodatku sam, przeszedł ze Świnoujścia do Częstochowy”. „Dzień proboszcza, to oczywiście sławny obiad w Dobieżynie (tu boją się nas nie przyjąć, gdyż krąży miejscowa legenda, że od czasu, kiedy zaczęto przyjmować naszą pielgrzymkę omijają ich wszystkie kataklizmy, tak że nawet burze skręcają już na wysokości Buku”. „Wieczorem w Stęszewie rozegraliśmy mecz piłki nożnej. Kombinowane składy i boisko. Wreszcie oczekiwany od 5 lat sukces czarnych (czyli księży i kleryków)”. „Śrem - dzień prymicji. O godz. 7.00 Mszę św. odprawiło dwóch neoprezbiterów (w tym roku święcenia kapłańskie przyjęło 4 diakonów). „Dzietrzkowice - w których mieliśmy ostatni postój rozegrano pierwszy w historii pielgrzymki miedzygrupowy turniej piłki nożnej. Wygrała grupa żółta (pokonując w półfinale grupę pomarańczową 1-0, a w finale niebieską 2-0”.
Podczas tegorocznej pielgrzymki, jej uczestnicy w szczególny sposób modlili w intencji ofiar i rannych wypadku autokarowego pod Grenoble. W Bierzwniku wieczorem miało miejsce połączenie przez satelitę z przebywającym w Grenoble ks. Łukaszem Urbaniakiem. On również przybył na Jasną Górę, by tutaj osobiście podziękować Czarnej Madonnie za cud ocalenia, a także wyrazić swoją wdzięczność wszystkim Polakom za dar modlitwy w intencji pielgrzymów, których podróż zakończyła się w objęciach Płaczącej Madonny. Niezwykły gest wykazali rodzice ks. Przemysława Redesa (zginął on pod Grenoble), przekazując na Jasną Górę krzyż, który ich syn otrzymał podczas prymicji.
Zakończył się już tegoroczny czas pielgrzymowania na Jasną Górę. Oby to pielgrzymie utrudzenie przyniosło owoce zarówno osobiste, jak i dla całej archidiecezji. W trudzie człowiek dostrzega więcej, bo w naszej niemocy zarówno ducha, jak i ciała Bóg może skuteczniej działać. Pan Bóg codziennie bada ludzie serce. Oby biło ono więcej dla innych szczerą miłością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu