- „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, gdy poznacie, że Ja Jestem...”. Te słowa, które Jezus wypowiada w dzisiejszej Ewangelii są szczególnie charakterystyczne dla Ewangelii św. Jana. Słowo „wywyższyć” – w Ewangelii św. Jana oddaje dwa różne momenty: Męki i Zmartwychwstania Jezusa. Ewangelista Jan od początku spostrzega krzyż jako chwałę. Kiedy apostoł mówi o „wywyższeniu” wspomina również jeden z owoców, jakie on niesie ze sobą: dar życia wiecznego dla tego, kto wierzy w Syna objawiającego miłość Ojca. To poznanie Boga, którego imię brzmi: „Ja Jestem” i Jego intymnej więzi między Ojcem i Synem ofiarowanej każdemu człowiekowi – mówił ks. Tarasiuk.
Reklama
Rektor Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej zauważył, że na śmierć Jezusa można patrzeć pod różnymi aspektami. - Trzy z nich wyróżnia o. Silvano Fausti, jezuita, ceniony kaznodzieja i mistrz życia duchowego: Pierwszy to fakt, że Jezus przeżywa swoją śmierć, jako powrót Syna do Ojca. Kiedy ignorujemy nasze pochodzenie od Ojca i powrót do Niego, traktujemy śmierć jako stratę i pozbawienie „naszego” życia. Nie akceptując tego, że jesteśmy dziećmi Bożymi i chcąc być źródłem dla nas samych, postrzegamy śmierć, jako kres wszystkiego, kim jesteśmy. Dlatego usiłując bezskutecznie uwolnić się od śmierci, jesteśmy jej niewolnikami przez całe życie. Strach przed zatratą zamyka nas samych w sobie. Wtedy każda nasza relacja nie już relacją miłości, komunii i daru, ale egoizmu, przemocy i zniszczenia. To jest właśnie „ów grzech”, który stoi u początku naszego zła i który Jezus rozbraja, przeżywając śmierć nie jako koniec wszystkiego, ale jako powrót do Ojca życia – zaznaczył.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Drugi aspekt to fakt, „że Jezus nie umiera, ale zostaje zabity w imię Boga, gdyż dał świadectwo Bogu innemu niż ten, którego sobie wyobrażaliśmy”. - Jest On Synem Bożym objawiającym nam prawdziwe oblicze Ojca, który jest miłością i służbą, przebaczeniem i zbawieniem dla każdego kto się zagubił. U podstaw Jego zabicia stoi ignorancja Boga jako Ojca i nas samych jako synów, innych braci i wreszcie samego Syna Bożego. Krzyż jest punktem dojścia „grzechu świata”, jest ostatecznym dopełnieniem zła, tak, że nie może być większego. Cóż bowiem można zrobić większego niż zabić Syna samego Boga? - mówił kapłan.
Reklama
Trzeci aspekt „stanowi fakt, że właśnie przez to zabicie przez ludzi, Syn objawia kim jest Bóg. Bóg, którego nikt nie widział, objawia nam Syn Jednorodzony, jest absolutną miłością, która bierze na siebie zło człowieka, którego miłuje, aż do uczynienia daru ze swego życia dla tych, którzy Mu je odbierają”. - Jedynie przez Krzyż rzeczywiście poznajemy Boga, który Jest i Jest Miłością nieskończoną i miłosierną! Krzyż objawia nam najgłębszą istotę Boga: bezwarunkową miłość, większą od wszelkiej przemocy i śmierci. Jezus w dyskusji z faryzeuszami wypowiada twarde słowa: „Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych”. Grzeszyć w języku Biblii to zbankrutować, nie trafić do celu. „Grzech” w ścisłym tego słowa znaczeniu jest bałwochwalstwem: fałszywym obrazem Boga, który orientuje życie w kierunku przeciwnym do Niego. Można wyzwolić się z błędu i od śmieci jedynie wtedy, jeśli pozna się prawdziwe oblicze Boga i ukierunkuje się na Niego swoje życie – wyjaśniał ks. Tarasiuk i dodał, że Jezus wskazuje wiarę w Niego, jako Boga, jako warunek ratunku z drogi śmierci z powodów grzechów. - To wiara w Syna Bożego daje zbawienie! Uznaje w Jezusie Syna Bożego, którego posłał Ojciec. Odrzucenie Jezusa to zabicie siebie samych jako dzieci Boga i innych jako braci. Ostateczną konsekwencją odrzucenia jest krzyż. Ale właśnie na nim objawi się ten, który mówi o sobie „Ja Jestem” – Pan i zbawca wszystkich! - kontynuował kaznodzieja.
Rektor Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej przytoczył słowa papieża Franciszka, jakie wypowiedział podczas przejmującej modlitwy w ubiegły piątek na Placu Świętego Piotra w Rzymie w medytacji wygłoszonej przed adoracją i błogosławieństwem Urbi et Orbi:
„Pan się budzi, aby rozbudzić i ożywić naszą wiarę paschalną. Mamy kotwicę: w Jego Krzyżu zostawiliśmy zbawieni. Mamy ster: w Jego Krzyżu zostaliśmy odkupieni. Mamy nadzieję: w Jego Krzyżu zostaliśmy uzdrowieni i ogarnięci, aby nic i nikt nas nie oddzielił od Jego odkupieńczej miłości. (…) On zmartwychwstał i żyje obok nas. Pan nas wzywa ze swego Krzyża do odkrycia na nowo życia, które nas oczekuje, do spojrzenia na tych, którzy nas potrzebują, aby umocnić, rozpoznać i pobudzić łaskę, która jest w nas. (…) W Jego Krzyżu zostaliśmy zbawieni, aby przyjąć nadzieję i pozwolić, aby to ona umocniła i wspierała wszystkie środki i możliwe drogi, które mogły by nam pomóc strzec siebie oraz strzec innych. Przyjąć Pana, aby przyjąć nadzieję. Oto moc wiary, która wyzwala ze strachu i daje nadzieję”.
Kaznodzieja przywołał także słowa Pana Jezusa, które św. Siostra Faustyna zapisała w swoim „Dzienniczku” 7 lutego 1937 roku: „Dziś powiedział mi Pan: Żądam od Ciebie ofiary doskonałej i całopalnej – ofiary woli, z tą ofiarą nie może iść w porównanie żadna inna. Sam kieruje życiem twoim i wszystko tak urządzam, abyś była ustawiczną ofiarą, i czynić będziesz zawsze wolę moją, a dla dopełnienia tej ofiary łączyć się będziesz ze mną na krzyżu. […] Ale jest czas, że ja Pan, spełnię wszelkie życzenia Twoje, mam w Tobie upodobanie, jak w żywej hostii: niczym się nie przerażaj, Ja jestem z Tobą. [923].
Kończąc homilię kapłan zachęcał: - Dzisiaj na tym ołtarzu, kiedy kapłan podnosi Hostię na patenie, złącz swoje radości i smutki, lęki i obawy, całe swoje życie oddaj Jezusowi. Oddaj Mu to, co trudne, czego się lękasz i miej w sobie te ufność, że On jest zawsze z tobą. Jezu, ufam Tobie!