Z wielu naszych świątyń 15 sierpnia pobiegła w świat ta molowa melodia i proste, wzruszające słowa. Małe dzieci, zwłaszcza dziewczynki, z dumą trzymały w dłoniach zbożowo-ziołowe wieńce.
Kilkanaście dni później, w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, w wielu parafiach przy ołtarzach stanęli nowi proboszczowie, którzy złożyli wyznanie wiary i włączyli się we wspólnoty nowych parafii jako ci, którzy w wierze mają przewodzić i do nieba prowadzić. W jeszcze większej liczbie świątyń ciekawość mieszała się z pewną tęsknotą za wikariuszami, którzy zmienili miejsce swojej posługi dla rodziny diecezjalnej. Nie niszcząc prawdziwego dobra, Bożych przyjaźni i poczucia wdzięczności, niech wszyscy znajdą miejsce w Waszych sercach, Drodzy Czytelnicy „Niedzieli”. Wszystkim nowym proboszczom i wikariuszom pragnę złożyć życzenia dobrej drogi we wspólnotach parafialnych. Drogi ku większej chwale Bożej, która niech obfita będzie także w wiele ludzkich doznań życzliwości. W takich chwilach z pomocą przychodzą nam poeci. Chciałbym zatem Wam, Drodzy Bracia w kapłaństwie, zadedykować wiersz naszego wieszcza Juliusza Słowackiego:
Choćby ta ziemia gnać miała
Za mną szczękami kajdanów
Nawet w żywot najdalszy:
Muszę trwać przy mojej wierze,
Bo ona mnie jedna strzeże,
Słońce nadzieją roznieca,
Słońcem w męczeństwie oświeca...
I to jest moja poetycka droga
Uczynić z życia poemat dla Boga.
Był to także dzień szczególny dla dziesięciu kapłanów, których chciałbym tu uobecnić. To oni ten dzień przeżywali szczególnie. Tym trudniej, że kilku z nich czyniło to w fizycznej odległości od wspólnot, którym służyli. Myślę o księżach seniorach, którzy w tym roku zakończyli swój administracyjny bieg i odchodzą na tak zwaną emeryturę. Piszę z całą świadomością na tak zwaną, bo w ojcostwie nie ma takiego pojęcia. Przyznam, że kiedy zdecydowano o takim sposobie funkcjonowania księży proboszczów, nieco zawalił się mój świat teologii pastoralnej, której mnie uczono. Proboszcz to ojciec, który winien kończyć swój ziemski bieg w gronie rodziny, której poświęcił najlepsze lata swojego kapłaństwa. Powoli jednak uczyliśmy się tych nowych znaków czasu, które wpisują się w cud celibatu, najdojrzalszą formę duchowego ojcostwa. W sferze ducha nie ma rozstań, nawet śmierć nie rozdziela pasterza od swoich owiec, wszak albo on na nich, albo one na niego czekają w miejscu, do którego wspólnie zmierzamy. Ta rozłąka jest pewną ważną próbą naszej wiary i duchowego postępu. Z jednej strony naturalny smutek, czasem rozgoryczenie, ale z drugiej - wielkie obdarowanie czasem. Uwolnienie od administracyjnych obowiązków pozwala, co się już realizuje w życiu wielu księży seniorów, bardziej duchowo ogarnąć tych, dla których było się proboszczem. Tak sobie marzę, i taki obraz pasterza rysuje się w mojej wyobraźni: teraz przesuwając paciorki różańca, polecają Maryi swoich parafian, omadlają to, co ma owocować, wynoszą do wyżyn wieczności to, co się zepsuło, co naznaczone zostało piętnem ludzkiej słabości.
Ta postawa winna działać i w drugą stronę - to także parafianie nie powinni zapominać o tych, którzy wprowadzali ich w życie Boże przez sakrament chrztu, ubogacali darem Kościoła - Eucharystią. Na życiową drogę, jakże często na drogę ostatnią, wyposażali w dar innych sakramentów. Marzy mi się taka sytuacja, kiedy ten dzień zostanie ubogacony, nabierze dostojeństwa przez uroczystą Eucharystię z obecnością tak często oczekiwanych Gości, z ich słowem, błogosławieństwem. Warto marzyć!
Uplećmy zatem ten wieniec z dojrzałych kłosów kapłańskiej i proboszczowskiej posługi. W niedzielę 26 sierpnia w sposób oficjalny pożegnali się z urzędem proboszczowskim, ale nie z parafią i parafianami księża seniorzy:
ks. Stanisław Bartmiński - Krasiczyn - 37 lat posługi;
ks. Aleksander Glazar - Torki - 36 lat proboszczowania;
ks. Ks. Teodor Marut - Brzóza Stadnicka - 36 lat obecności;
ks. Stanisław Grzywna - Albigowa - 35 lat;
ks. Tadeusz Buchowski - Krosno - Polanka - 33 lata;
ks. Henryk Rychlak - Grzegorzówka - Wólka - 32 lata;
ks. Bolesław Pilek - Krzemienica - 20 lat;
ks. Stanisław Guzik - Jedlicze - 19 lat;
ks. Zygmunt Trojnar - Przysietnica - 13 lat;
ks. Jan Wołosz - Pielnia - 7 lat.
Jest na liście księży seniorów proboszcz szczególny - to proboszcz katolickiego radia archidiecezjalnego ks. prof. Marian Rajchel. Kiedy patrzę na to nazwisko, wiem, że to tylko formalność. Mam nadzieję, że w wieczornej porze ci, których tego nauczył, będą wiernie czekać na komentarz i zachętę do sięgnięcia po katolicką prasę, na rekolekcje z poszczególnymi świętymi, których tak prosto i współcześnie potrafi przedstawiać.
Z ciekawości podsumowałem liczbę lat. Oczywiście, są to lata pobytu w ostatnich ich parafiach. Wielu posługę proboszcza pełniło wcześniej w innych wspólnotach. Ale licząc tylko te lata poprzedzające odejście na emeryturę, naskładało się ich... 268. Pomnóżmy to przez liczbę odprawionych Mszy św., chrztów, ślubów, pogrzebów, policzmy liczbę penitentów odchodzących od kratek konfesjonału ze świadomością, że mimo słabości Bóg ich kocha. Jest za co dziękować. Jest konieczność modlić się o trwanie tego dojrzałego wieńca, do którego można podejść i karmić się ziarnami jak pożywnym chlebem. I tego Wam, Drodzy Seniorzy, w imieniu wszystkich życzę.
Dag Hammarskjöld kiedyś napisał:
Cisza rozdziera
pancerz mej duszy:
już naga chłonie
pogodną jesień.
Kończmy jak w zacytowanej pieśni: ten wieniec żywych dorodnych kłosów kładziemy, Maryjo, u Twoich stóp i mamy pewność, że sprawisz, iż ich życie będzie „w Twoim Kościele” błogosławił Bóg.
Pomóż w rozwoju naszego portalu