Reklama

Z dyrektora - na prowincjała

Niedziela amerykańska 45/2007

Przez pięć lat funkcję dyrektora Polskiej Misji w kościele Trójcy Świętej w Chicago pełnił o. Paweł Bandurski, chrystusowiec. Niedawno polonijne Chicago, a szczególnie parafianie z Trójcowa, żegnali o. Bandurskiego, który decyzją przełożonych, przejął obowiązki prowincjała Chrystusowców, koordynującego pracę zakonników działających w całej Ameryce Północnej (USA i Kanada).

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Batorowicz: - Jak Ksiądz wspomina pierwsze dni pobytu na Trójcowie. W kościele, który chyba nie wyglądał na gmach wymagający natychmiastowego kapitalnego remontu?

O. Paweł Bandurski: - Pojawiłem się na Trójcowie w sierpniu 2002 r., w momencie kiedy ks. Władysław Gowin odchodził na emeryturę. Mówiąc szczerze, byłem przekonany, że na Trójcowie nie ma nic do roboty, jeśli myślimy o remontach świątyni i zabudowań parafii. Nasz Prowincjał mnie w tym przekonaniu utwierdzał. Jednak na pierwszym spotkaniu z ks. Gowinem okazało się, że wielokrotne łatanie dachu już nie pomaga i trzeba będzie położyć nowy dach na kościele. Myślałem, że może uda się jeszcze raz go połatać. Pierwsza kontrola specjalisty rozwiała moje nadzieje. Ocena stanu technicznego była krótka - do wymiany cały dach. Taki był mój początek na Trójcowie.
Wciąż jednakże byłem pewien, że na Trójcowie w Chicago będę mógł przede wszystkim oddać się budowaniu duchowej wspólnoty Kościoła, że remonty nie będą mi zabierały znaczącej części dnia. Moje marzenia szybko zostały rozwiane. Okazało się, że są ogromne zacieki do wnętrza kościoła, pojawia się grzyb na ścianach, a kościelne wieże są w tragicznym stanie.

- No właśnie. Przecież remont wież nie był na początku planowany. Konieczność ich naprawy pojawiła się znacznie później...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nasz architekt, który dozorował trwający już remont dachu, wszedł na wieże i po inspekcji powiedział: Albo zgłaszam to władzom miasta i zamykamy kościół ze wględów bezpieczeństwa, albo natychmiast podejmujecie się remontu wież, zabezpieczając je i chroniąc ludzi przed możliwością uderzenia kamieniami odpadającymi od tych wież. Taki był początek... Nie było w zasadzie innej opcji, bo przecież nie można zamknąć kościoła. Skończyło się rozebraniem wież do połowy, a później zajęliśmy się remontem wnętrza świątyni - czyli rozpoczeliśmy remont generalny od piwnicy po szczyty wież.

- Ogromne przedsięwzięcie, zwłaszcza, że Ksiądz był przecież nowym dyrektorem misji. Jakim sposobem tak potężne zadanie przyjęła na swoje barki wspólnota?

- Dokładnie tak: spoczęło to na barkach parafii. Przecież nikt nie ma chyba złudzień, że bez odpowiednich ludzi, parafian i przyjaciół Trójcowa, osób z szeroki otwartymi sercami i portfelami, taki remont nie byłby możliwy. Twał przecież pięć lat i kosztował trzy miliony dolarów. O finanse zadbali ludzie, których Bóg postawił na mojej drodze, a bez których nie byłbym w stanie nic zdziałać.

- Wspomniał Ksiądz, że przed przyjazdem do Chicago, marzył Ksiądz o całkowitym oddaniu się pracy na rzecz budowania duchowej wspólnoty Trójcowa, aż tu nagle sprawy duchowości zeszły na dalszy plan. Najpilniejsze okazały się rzeczy typowo ludzkie i materialne. Czy to oznacza, że Trójcowo przez te pięć lat było „zaniedbane duchowo”?

- Kiedyś myślałem, jeszcze przed moją pracą w San Jose CA, że do budowania kościołów są inni, nie kapłani. Że na stawianiu gmachów świątyń znają się najlepiej inni. Okazuje się, że Pan Bóg działa inaczej. Ksiądz jest do tego, by odnajdować człowieka i w ten sposób ukazywać drugiemu człowiekowi Boga. I to właśnie przez stawianie na mojej drodze ludzi ogromnie oddanych całej sprawie udało się to wszystko. Na myśli mam tu swoich współbraci księży, pracujących ze mną na Trójcowie. To właśnie przy ich pomocy i wspólnoty Trójcowa, starałem się z całej mocy nie zaniedbywać duchowego życia parafii i duszpasterstwa w szerokim tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję, że nie zaniedbaliśmy duszpasterstwa na Trójcowie. Bo przecież parafialna wspólnota pozostaje wciąż bardzo żywa.

- Wygląda na to, że teraz w roli prowincjała nie będzie już Ksiądz musiał, przynajmniej bezpośrednio, zajmować się placem budowy. Czy nominowanie na stanowisko prowincjała to awans? A może przełożeni oceniając pracę na rzecz budowy kościołów, dostrzegli w Księdzu doskonałego administratora i organizatora zasobami nie tyle duchowymi, co materialnymi i ludzkimi?

- Pełnienie funkcji przełożonego, w rozumieniu zakonu, zawsze jest służbą. Posługą wobec innych współbraci pracujących w ośrodkach na terenie USA i Kanady. To troska o te placówki i ośrodki oraz odpowiadanie na ich potrzeby. Na ile temu sporostam - nie wiem, ale mniemam, że skoro Bóg przeznaczył mnie do tego zadania, to doda mi sił, bym mógł temu podołać. Gdybym nie był przekonany, że droga ta jest wyznaczona przez Boga, to wolałbym zostać na Trójcowie.

- Miał Ksiądz wybór? Można było powiedzieć: nie chcę być prowincjałem?

- Można się „wykrecać”, ale jednym ze ślubów, jakie zakonnicy składają jest posłuszeństwo, a ślubom zakonnym trzeba być wierny. Powiedziałem tak w nadziei, że Pan Bóg sam mnie posyła i da moc do pracy.

- Kadencja prowincjała trwa sześć lat (ewentulanie lat 12). Po tym okresie kapłan wraca do zwyczajnych obowiązków, do pracy „w terenie”. Ale pełniąć funkcję prowincjała na pod swoją opieką wiele placówek misyjnych...

- Mamy ponad 30 ośrodków i 55 kapłanów. Jest to jedna z największych prowincji Chrystusowców, również pod względem terytorialnym, bo obejmuje USA i Kanadę. Z pewnością będzie to kolejne bardzo ciekawe doświadczenie.

- Podjął się Ksiądz obowiązku prowincjała z gotowym planem działania na przyszłość, czy też dopiero kolejne dni i tygodnie pozwolą ocenić, co najbardziej potrzebne jest amerykańskij i kanadyjskiej Polonii?

- W tym roku nasze Zgromadzenie obchodzi 75-lecie istnienia, czyli jesteśmy stosunkowo młodym Zgromadzeniem. Bardzo mi zależy na pogłębieniu kultu naszego założyciela - kardynała Augusta Hlonda. Chciałbym, aby Polonia znacznie więcej dowiedziała się o osobie naszego Założycielu. Zależy mi także, by nasza prowincja skupiła się mocniej na ludziach chcących nas wspierać w sensie duchowym. Nie można ignorować faktu, że emigracja bardzo często oznacza zdziesiątkowanie rodzin, rozłąki. Często polski emigrant, nie mogący szybko odnaleźć się w nowycn warunkach, trafia do nas prosząc o wskazówki i pomoc. Tym ludziom trzeba pomagać. Nie obce mi też będą codzienne potrzeby moich współbraci pracujących w różnych naszych placówkach.

- Prowincja Chrystusowców znajduje się w Lombard, w bezpośrednim sąsiedztwie nowo powstającej parafii i polonijnego ośrodka, gdzie od kilkunastu miesięcy budowany jest kościół. Czy w związku z bliskością placu budowy, w związku z doświadczeniem Ksiedza, jako budowniczego, pieczę i nad tą budową przejmuje prowincjał, czy może jest to sprawa samej parafii i księdza proboszcza?

Reklama

- Dobrze się dzieje, że domy prowincji powstają przy kościele. Prowincja powinna być związana z ośrodkiem duszpasterskim. Dom prowicjalny nie może być izolowany od wydarzeń lokalnych. Jest tak, że miejscowy proboszcz jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w parafii. Prowincjał odpowiada za całą prowincję. Co oznacza, że budową zajmuje się wyłącznie parafia, oczywiście, przy duchowym poparciu prowincjatu i nie ma tu żadnego konfliktu interesów. Proboszcz zawsze jest pierwszy.

- W tym roku obowiązki dyretora Polskiej Misji na Trójcowie przejął pełniący wcześniej funkcję prowincjała ks. Andrzej Maślejak. Z kolei dyrektor Trójcowa mianowany został prowincjałem. Czy to przypadek?

- Istotnie w tym roku tak się to potoczyło, ale oczywiście nikt z nas tego nie planował. Kadencje prowincjała trwają najwyżej 12 lat i traktowane są jako kolejny etap posługi, a nie zarządzania. Z wysokiego stanowiska prowincjał trafia do szarości i obowiązków dnia codziennego związanego z pracą na parafii. Taki jest urok naszego zakonu. Uczy to także pokory wobec współbraci.

- W ocenie Księdza łatwiejsza jest praca na parafii w Trójcowie, czy pełnienie funkcji prowincjała?

- Nie można tego w żaden sposób przyrównywać, podobnie jak nie można powiedzieć, które z powołań: kapłańskie czy małżeńskie jest łatwiejsze do zrealizowania. To jest powołanie, które trzeba wypełnić. Pan Bóg powołuje nas do jakiegoś dzieła i daje łaskę do jego wykonania i nie można tu mówić o porównywalnej skali trudności.

- Czy istotnie pozostawił Ksiądz pół swego serca na Trójcowie?

- Nie pół, ale całe! Całe w tym sensie, że wszedłem w bardzo osobiste sytuacje parafian, w ich życie codzienne, troski i radości. W tym sensie brakować mi będzie wspaniałych trójcowian. Ale idziemy dalej... Oczywiście, mam nadzieję, że będę często gościł w Chicago.

- Czego Księdzu życzyć? Napisania i obrony pracy doktorskiej?

- Każdy ksiądz powinien dzielić się swoją wiarą, bardziej aniżeli wygłaszać i przytaczać homilie czy myśli innych ludzi. Ale jednocześnie każdy ksiądz musi być także osobą wykształconą. Na pewno poświęcę się studiom. Nie można przecież zostać w tyle, a czy oznacza to doktorat - jeden Bóg raczy o tym wiedzieć.

- A poza doktoratem, jakie Ksiądz ma plany, marzenia, życzenia...?

- Szczególnie zależy mi na skończeniu budowy świątyni Miłosierdzia Bożego w Lombard. Gdy przyjechałem do Chicago marzyłem, że Polonię powinno objąć Miłosierdzie Boże, nikt wówczas nawet nie marzył o budowie kościoła Miłosierdzia Bożego. Ten kościół zamyka pewien okres i ukazuje, że Polonia ma rodzaj charyzmatu do niesienia owego Miłosierdzia. Pamiętajmy, że kiedy trzeba będzie odejść z tego świata, to już nic, zupełnie nic liczyć się nie będzie. Jedyną ważną sprawą będzie właśnie Miłosierdzie Boże.

Podziel się:

Oceń:

2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06
Prezydent Andrzej Duda

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Więcej ...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

Więcej ...

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Wiara

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Święci i błogosławieni

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej