Chce Pani nową kanapę? Chętnie oddam - składa propozycję kobieta, która przyszła do Ośrodka Wsparcia Dziecka i Rodziny „Koło”. - A w ogóle, czy u Państwa działa wolontariat?
Tak zaczyna się rozmowa z „ciocią Renatą”, wychowawczynią w Ośrodku Wsparcia Dziecka i Rodziny „Koło” przy ul. Dalibora 1 w Warszawie. Wolontariat działa tu bardzo prężnie.
Warto poświęcić czas
Reklama
Czym jest wolontariat? Dobrowolną i bezpłatną pracą na rzecz innych.
- I to taką pracą, w ramach której pomoc bliźniemu czy działanie dla dobra publicznego może przynieść cenne punkty w życiorysie zawodowym - tłumaczy antropolog prof. Roch Sulima. - Ale to nie tylko zinstytucjonalizowane miłosierdzie, to także sposób na zaspokojenie potrzeby przynależności. Każdy z nas czuje potrzebę bycia z innymi ludźmi, zaangażowania się po jakieś stronie - jedni wybierają subkultury, inni wolontariaty - dodaje.
Wolontariusze pytani o motywy swoich działań, odpowiadają: bo tak trzeba, to fajna zabawa i niezapomniane wrażenia, sprawdzenie siebie....
- Mnóstwo radości dają mi spotkania z dziećmi - mówi Bartek, wolontariusz z Ośrodka „Koło”. A ich wesoły okrzyk: „Wuuuuuujek”, przy powitaniu, potrafi bardzo poprawić nastrój. Samo bycie z nimi (gra w piłkę, oglądanie bajek, słuchanie ich opowieści) sprawia, że mogę poczuć się troszkę, jakbym sam miał te kilka lat.
- Motywacją są dla mnie dzieci - wyznaje Żaneta Szymkowiak, również wolontariuszka Ośrodka „Koło”. - Dzięki nim czuję się lepszym człowiekiem. Wielką satysfakcją jest dla mnie możliwość pomagania im. Kiedy patrzę, jak zapominają o problemach rodzinnych, to wiem, że warto było poświęcić czas i być z nimi.
Wolontariat kształtuje młodych ludzi. Uczy ich sumiennej pracy, bezinteresowności, chęci pomocy drugiemu człowiekowi.
- Gdy tutaj przychodzimy, czujemy, że robimy coś dobrego, podopiecznych traktujemy jak rodzinę i czujemy się odpowiedzialni za ich życie - komentują wolontariusze. - Mamy przecież na nich spory wpływ - dodają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Od południa do kolacji
Do Ośrodka „Koło” wolontariusze przychodzą często około południa, a wychodzą późnym wieczorem - gdy wszystkie pociechy spokojnie zasną.
- Z dziećmi zawsze jest co robić: porozmawiać, pouczyć się albo poprzytulać - wylicza Monika, jedna z wolontariuszek. Im często brakuje tego wsparcia i poczucia bycia potrzebnym.
Ola i Martyna kolorują rysunki, Dominika ogląda bajkę, Kuba chce wciąż skakać i się bawić, a z Bogusią odrabia się lekcje.
To tylko fragment żywo toczącego się popołudnia. Kolorowa sala, w której znajdują się biurka, stół dla dzieci, kanapa, dywan i mnóstwo zabawek to środowisko, w którym żyją na co dzień dzieciaki. Chciałoby się, aby było im tu jak najsympatyczniej.
- Cieszę się, że mogę dzieciom coś dać - wyznaje Monika. Nigdy nie przychodzę z pustymi rękami, gdyż wiem, że one nie mogą wyjść swobodnie do sklepu i kupić, co tylko by chciały.
Po kolacji dzieciaki idą kolejno pod prysznic. Gotowi do spania przychodzą na świetlice, gdzie wujkowie i ciocie - wolontariusze - przygotowują towarzystwo do oglądania bajki. To już jedne z ostatnich chwil, kiedy można się z nimi powygłupiać:
- Ja chce na rączki - sepleni kilkuletnia Weronika do wujka Kamila, podczas gdy drugi wujek rozmawia z Wiktorią, która co chwilę wybucha długim, spontanicznym śmiechem.
Kultura zaangażowania
W Polsce wolontariat jest coraz popularniejszy. Statystycznie już ok. 15% Polaków było lub jest zaangażowanych w wolontariat. Dla porównania, w USA ośmiu na dziesięciu Amerykanów jest wolontariuszami. - Kultura zachodnia oparta jest w dużej mierze na wolontariacie. W Polsce dopiero się to tworzy - mówi Joanna Izydowska ze Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu.



