KRZYSZTOF FIL: - Najbardziej interesuje mnie okres 6 lat duszpasterstwa, kiedy Ksiądz był kapelanem w Domu Pielgrzyma Polskiej Misji Katolickiej "Bellevue" w Lourdes. Jest wiele miejsc objawień Matki Bożej, jest wiele Jej sanktuariów dokąd pielgrzymują wierni. Dlaczego wśród nich najbardziej znane, może oprócz Fatimy w Portugalii, jest Lourdes?
Jest wielu rodaków, w tym z mojej archidiecezji,
którzy pragną tam pielgrzymować, ale ze względu na odległość i koszty
nigdy swego marzenia nie spełnią. Mam nadzieję, że za przyczyną tej
relacji uda im się dotknąć massabielskiej skały. A więc czym jest
Lourdes?
KS. JÓZEF MUSIAŁ: - Lourdes jest małym miastem położonym
w dolinie Gavy u podnóża Pirenejów. Okalają je lasy i szczyty gór
z zielonymi połoninami i ośnieżonymi wierzchołkami. Taki pejzaż łatwo
wyobrażą sobie mieszkańcy archidiecezji przemyskiej, którzy mieszkają
na terenach podgórskich. Jest tam pięknie. Samo miasto, hotele, kawiarnie,
sklepy są jakby dodatkiem, bowiem centrum i najważniejsze miejsce
to skały massabielskie z cudowną grotą oraz Sanktuarium Matki Bożej.
Tam pulsuje serce Lourdes, tam z całego świata przybywają tysiące
pielgrzymów, stamtąd ku niebu płynie wielka żarliwa modlitwa. Na
tym świętym skrawku ziemi ludzie doznają nieporównywalnych z niczym
wzruszeń, ogarnia ich tajemnicza święta moc, która wraz z piękną
pirenejską melodią Po górach, dolinach, zaśpiewaną po raz pierwszy
w maju 1860 r., rzuca na kolana i wyciska łzy. Czas jakiś po objawieniu,
w kierunku groty szła procesja ubranych na biało dziewczynek. Zaciekawieni
i przejęci ludzie dopytywali, która z nich jest Bernadettą. Gdy ją
wskazano, ktoś ze zgromadzonych powiedział: "Dziecko, jakaś ty szczęśliwa,
tyś widziała niebo". I tu jest odpowiedź na pytanie, czym jest Lourdes.
Lourdes jest niebem na ziemi.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że w objawieniach Matki Bożej trzeba widzieć przyjście samego Boga. Sens tych objawień szczególnego znaczenia nabiera w kontekście wydarzeń XIX stulecia. Ludzie zachwycili się sobą. Człowiek wynalazł maszynę parową, telefon, elektryczność, poczuł się panem świata. Teoria Darwina klasyfikowała go jako ostatnie ogniwo w łańcuchu ewolucji, ogniwo, w którym nie ma nic boskiego. Tymczasem w grocie massabielskiej ukazała się piękna Pani, nie statuetka, lecz żywa osoba, dając znak, że po śmierci jest życie i przypominając prawdę o Boskim pochodzeniu człowieka. Człowiek istotnie jest wielki poprzez swoją inteligencję, czego wyrazem są osiągnięcia naukowe, ale ponad jego wielkością i ograniczonym ziemskim bytem stoi jego powołanie do życia w wieczności. Objawienia w Lourdes przypominają o tym powołaniu, są znakiem Bożej łaski, która spływając na człowieka czyni go pięknym. Wyrazem ludzkiego piękna opromienionego Bożym światłem jest Niepokalana. Bernadetta do swojej mamy powiedziała: "Pani, którą widziałam w grocie była tak piękna, że chciałabym umrzeć by móc widzieć Ją zawsze". Na przesłuchaniu przed trybunałem Bernadetta zeznała: " Pani patrzyła na mnie jak na osobę. Nikt tak na mnie nie patrzył" . Z tej wypowiedzi wynika, że objawienia w Lourdes, będące znakiem Bożej obecności, dowodzą, że jeżeli przychodzi do nas Pani to patrzy na nas jak na Swoje dzieci, patrzy z miłością. Nikt tak na Bernadettę nie patrzył. Wszyscy mówili, że jest mała, biedna i prosta, a jednak właśnie ją wybrał Bóg, choć były piękniejsze i bogatsze. Przed Bogiem wielcy są mali, ubodzy w duchu i pokorni sercem. Miliony pielgrzymów doświadczyło w Lourdes tajemniczej, świętej mocy. W tym szczególnym miejscu, jak nigdzie życie bez Bożego kontekstu wydaje się banalne. Dlatego w różnojęzycznej modlitwie ludzie proszą o zdrowie, siły, nadzieję. Tu modlą się o dar wiary. Odradzają się więc serca, bo Lourdes jest głębokim nawróceniem.
- Był Ksiądz codziennym obserwatorem ludzkich reakcji i przeżyć. Nie chcę tu mówić o zdarzeniach określanych mianem cudów. To są fakty. Proszę o refleksje dotyczące ludzkich przeobrażeń w tym miejscu. Czy człowiek powinien mieć swoje Lourdes?
- Wydarzenia w Lourdes trzeba widzieć oczami wiary. Z dziejów groty znane jest zdarzenie, kiedy matka przywiozła tam na wózku inwalidzkim swoje dziecko. Pozostawiła je wewnątrz i czekała na cud. Czekała długo i bezskutecznie. Wreszcie zniecierpliwiona zwróciła się do Matki Bożej ze słowami: "Słyszałam, że tu dokonują się cuda, a to nieprawda". Po jakimś czasie wróciła do groty ponownie. Na pytanie dlaczego, odpowiedziała: "Wówczas nie umiałam się modlić. Zrozumiałam, że to nie moje dziecko potrzebowało pomocy i obecności Bożej, lecz ja. Dzisiaj inaczej patrzę na życie". Pan Bóg wybierając Bernadettę i Lourdes chciał pokazać, że działa przez rzeczy zwyczajne i by nie szukać cudu tam, gdzie nie ma do tego podstaw. Pamiętajmy, że pierwszym cudem i dowodem na istnienie Boga jest nasze istnienie. Przychodząc Pan Bóg prawnie nadał zwykłym rzeczom głęboki sens. Lourdes jest łaską otwarcia przede wszystkim na Boży świat. Iluż jest zdrowych ludzi, którzy mają oczy, a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą, bo są zamknięci dla Boga. Przypomina się historia niewidomego, który przybył do groty z Włoch. O cóż mógł prosić niewidomy? Oczywiście o wzrok. Wzroku nie odzyskał, ale powiedział: "Ja z Lourdes wracam bogatszy, bo otrzymałem łaskę głębokiej wiary, dzięki której widzę dalej i lepiej. Widzę swoje życie". Znam wiele osób, które doznały łaski cudu. Do tej pory wydarzeń określanych tym mianem, poświadczonych badaniami naukowymi zanotowano ponad 60. Co roku składanych jest przed międzynarodową komisją lekarską około 2000 świadectw ludzi, którzy doznali niezwykłej łaski. Czy nie jest cudem fakt, kiedy człowiek po 47 latach spowiada się, następnie całuje ziemię mówiąc: "jaki ja jestem szczęśliwy, dziś wiem, że narodziłem się dla nieba". Trzeba być bardzo zatwardziałym, żeby nie wzruszać się na widok tysięcy ludzi, którzy ze łzami w oczach składają Bogu swą modlitwę, deklarują swoje całkowite oddanie i wierność. Otwierają swe serca i wyjeżdżają stąd inni, mocniejsi i lepsi. Dla tych, co mogą, pielgrzymowanie do miejsc świętych ma głęboki sens. Przypomina się wówczas, że całe ludzkie życie jest pielgrzymką. Ponadto w trakcie pielgrzymki Duch Święty udziela szczególnych łask. Dobrze jest mieć swoje miejsce, swoje sanktuarium, gdzie można adorować Boga. To nie musi być akurat Lourdes. Przypominają mi się słowa Ojca Świętego, który powiedział, że każdy z nas ma swoje miejsce święte, swoje Westerplatte, małą izdebkę w sercu, przeznaczoną dla Boga. Wszystko zależy od głębokości indywidualnego życia religijnego. Człowiek winien pytać samego siebie o to, jakim jest pielgrzymem, czy poprzez swoje postępowanie nie zszedł z Bożego szlaku. Mówię pielgrzymom, by zawsze nosili z sobą różaniec, to najlepszy drogowskaz i jeżeli będziemy z nim podążać możemy być pewni, że w naszych szarych, ciężkich dniach obecny jest Pan, że ciągle przychodzi i że się do nas uśmiecha.
- Wiem, że nawet ludzie wierzący z powątpiewaniem lub obojętnością odnoszą się do objawień Matki Bożej nie tylko w Lourdes. Słyszałem opinie, że jest to fascynacja mitem, że tego typu wydarzenia są mało realistyczne, przez co odległe od życia.
- W życiu trzeba być realistą. Chrześcijanin naśladując Chrystusa właśnie nim jest. Tę prawdę przypomina nam Matka Boża poczynając od Nazaretu aż po Kalwarię. W Lourdes przecież choć zapatrzona w niebo stoi na twardej, zimnej skale. Wyrasta z gruntu. Całe chrześcijaństwo zbudowane jest na ziemskiej rzeczywistości, nie jest wytworem myśli czy spekulacji, ale jest skupione wokół Słowa, które stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas. Jeżeli mówię, że wierzę w Boga to jestem w zupełnie innej sytuacji niż wyznawcy innych religii, gdzie Bóg jest duchem lub jest wielki i poza mną. Dla chrześcijanina natomiast Bóg jest ze mną, Bóg jest we mnie, Bóg immanentny, Emmanuel - Bóg jest z nami. Chrześcijaństwo jest religią realizmu i to realizmu skrajnego. Chrystus na Krzyżowej Drodze, Chrystus ukrzyżowany. Nawet po po zmartwychwstaniu pokazuje ślady Swego cierpienia na dłoniach i na swym boku.
- Czym dla Księdza była duszpasterska służba w Lourdes?
- Przede wszystkim radosną proklamacją, że nie tylko
ja, ale wiele ludzi kocha Matkę Bożą. Na początku życia kapłańskiego
przyrzekłem, że wzorem O. M. Kolbego będę propagował Jej kult i mówił
jaka Ona jest piękna. Dlatego nie szczędziłem trudu, by w różnych
miejscach, nawet wysoko w Pirenejach wyśpiewać Jej chwałę. Czuję
radość i dumę, że w Lourdes słychać modlitwę i pieśni w języku polskim.
Życzyłbym sobie, by ta mowa jak najczęściej tam rozbrzmiewała,
gdyż mamy szczególne prawo do uczestnictwa w procesjach międzynarodowych
jako naród, który kocha Matkę Bożą.
W Lourdes przeżywałem niebo w moim sercu.
- Bóg zapłać!
Pomóż w rozwoju naszego portalu