W Kazaniu na Górze Pan Jezus powiedział: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). Duch ewangelicznej czystości jest wciąż aktualny. Bo Boga rzeczywiście widzą i kiedyś wejdą do Jego chwały osoby o nieskazitelnym wnętrzu i zintegrowanej osobowości. Czymże zatem jest czystość? Najogólniej mówiąc, jest ona moralnym życiem człowieka. Zakłada więc, że musi on mieć zdrowe, moralne sumienie, nakazujące mu czynienie dobra i kierowanie się w życiu określonymi zasadami (teologia nazywa je cnotami kardynalnymi), którymi są: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie, a do partycypacji w naturze Boga uzdalniają go wiara, nadzieja i miłość (tzw. cnoty teologalne). Oczywiście, nakłada się na to jeszcze łaska Boża, wspierająca człowieka określonymi darami Ducha Świętego (jak wiemy, jest ich 7 - dar mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej).
W książce-bestselerze „Jezus z Nazaretu” Joseph Ratzinger - Benedykt XVI wyjaśnia, że „organem umożliwiającym nam widzenie Boga jest serce. Sam rozum nie wystarczy”. Podkreśla, że chodzi tu o „wewnętrzne współdziałanie władz człowieka”, „harmonijne powiązanie ciała i duszy, składające się na całość stworzenia zwanego człowiekiem”. Pisze, że „żeby człowiek mógł oglądać Boga, jego serce, czyli całość człowieka, musi być czyste, wewnętrznie otwarte i wolne”.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „wszyscy ludzie powinni odznaczać się cnotą czystości stosownie do różnych stanów swego życia; jedni przyrzekając Bogu dziewictwo lub święty celibat (...); inni natomiast prowadząc życie w taki sposób, jaki prawo moralne określa dla wszystkich, zależnie od tego, czy są związani małżeństwem, czy nie”.
Najczęściej jednak mówiąc o czystości, mamy na uwadze ludzką płciowość i przywodzimy na myśl konkretne postaci świętych, którzy w obronie tych podstawowych zasad, powodujących, że człowiek ma jedno jasne i klarowne oblicze, że chce być w zgodzie z samym sobą, oddali swe życie. Świętą, która została zamęczona za swoje pragnienie życia w dziewictwie, była św. Barbara, podobnie poniosła śmierć z rąk oprawców bł. Karolina Kózkówna, tak też umarła św. Agnieszka i wiele innych dziewic i męczennic. Święte te umiłowały czystość i wykazały się swoją bezkompromisową wiarą. Te ideały tak bardzo są dziś atakowane. Młodzi, opanowani przez współczesne prądy, w których dominuje swoisty moralny liberalizm, uważają, że w życiu liczy się tylko to, co oni czują, czego w danej chwili potrzebują, i w poszukiwaniu zaspokajania swoich pragnień depczą nie tylko godność innych, ale także ich przyszłość, w efekcie niszcząc także siebie. Na owoce tak modnej ostatnimi czasy zasady: Róbta, co chceta, nie trzeba długo czekać. Zdeprawowana w ten sposób młodzież dąży do coraz to mocniejszych wrażeń, nie jest w stanie stworzyć żadnych trwalszych więzi, a w rzeczywistości jest zagubiona, osamotniona, oszukana. Gdzie są dorośli, którzy widzą więcej, którzy mają już pewne doświadczenia i na pewno chcą dobra swoich dzieci? Czy to można nazwać wychowaniem, czy raczej pozostawia się dzieci na pastwę losu?...
Na szczęście nie wszyscy młodzi hołdują powyższej zasadzie i nie dają się pochłonąć przez te „wartości”. Myślę tu o młodzieży oazowej, o młodzieży grupującej się w różnych ruchach i stowarzyszeniach, pomagających pięknie i odpowiedzialnie żyć, pracując nad sobą i wychowując się do właściwego korzystania z wolności. A doświadczenie chrześcijańskie mówi nam, że w ślad za tym idzie łaska Boża i Boże błogosławieństwo. Pamiętajmy o tym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu