Mszą św. koncelebrowaną w kościele pw. św. Józefa w Sandomierzu 17 lutego br. zakończył się IV Marsz Szlakiem Puławiaków, powstańców styczniowych, zorganizowany 16 lutego br. dla uczczenia bohaterskich obrońców Ojczyzny z 1863 r. W marszu wzięło udział około 120 osób z Sandomierza, Ostrowca Świętokrzyskiego, Rzeszowa, Stalowej Woli, Wrocławia i z Warszawy, głównie młodzież szkolna, w tym należąca do organizacji społeczno-wychowawczych, m.in. strzeleckich i ochotniczej straży pożarnej. Historyczny szlak wiódł ze Słupczy, miejsca krwawej bitwy powstańczej, przez Góry Wysokie, gdzie na cmentarzu parafialnym odbył się Apel Poległych, następnie Dwikozy, w których straciło życie 38 powstańców, do Sandomierza.
W Ofierze Eucharystycznej uczestniczyli alumni, harcerze, środowiska kombatanckie, samorządowcy. Ks. prob. Zygmunt Niewadzi mówił: - Powstańcy szli tym samym szlakiem, który przeszli nasi młodsi bracia, strzelcy i inni uczniowie, aby upamiętnić ten zryw wolności i troski o Ojczyznę oraz powstańców, którzy w większości oddali za Nią życie. To było wydarzenie wielkie, które Sandomierz upamiętnia. Jesteśmy wdzięczni organizacji „Strzelec” za to, że wraz z samorządami Sandomierza i Dwikóz upamiętnia tamte wydarzenia i bohaterskich powstańców, organizując marsz. Wyrażam nasze uznanie wszystkim jego uczestnikom, którzy przybyli na to święto nie tylko z Sandomierza, ale również z bardzo odległych miast, by przy ołtarzu skupić się nad prawdą o ofierze i poświęceniu. Na ołtarzu, gdzie obecny jest Jezus Chrystus, który za nas wszystkich złożył ofiarę. W intencji powstańców styczniowych i poległych w czasie innych powstań składamy tę ofiarę Mszy św., aby Pan Bóg dał im wieczne odpoczywanie - zakończył Ksiądz Proboszcz.
Homilię podczas Mszy św. wygłosił ks. Marek Kozera, profesor Wyższego Seminarium Duchownego. Jak podkreślił, uczestnicy marszu zgromadzili się w kościele św. Józefa w momencie kulminacyjnym, najważniejszym dla tego wydarzenia - na Mszy św., gdzie obecny jest Chrystus, który zwyciężył śmierć, który nadaje sens każdemu cierpieniu, każdej śmierci, zwłaszcza poniesionej za braci, wszystkiemu co po ludzku jest przegrane. W tym spotkaniu z Chrystusem najpełniej można spotykać tych, którzy w tamte mroźne dni, 145 lat temu opuścili swoje uczelnie po to, by walczyć o wolną, niepodległą Polskę. Uroczystość odbyła się również po to, by biała plama niepamięci nie przykryła śladów ich krwi, jak śnieg kryje ziemię na polach pod Słupczą, w Dwikozach, w Sandomierzu; także dlatego, że nad grobami 66 młodych powstańców styczniowych nie mogły w 1863 r. stanąć ich matki, oraz po to, by prosić Boga o godną dla nich zapłatę. Spotkanie odbyło się w kościele, jak podkreślił ks. Marek Kozera, którego gospodarzami w tamte dni byli ojcowie reformaci, którzy w 1861 r. odprawili zakazane wówczas nabożeństwo za poległych w Warszawie. Kościół św. Józefa był ośrodkiem konspiracyjnym w okresie powstania styczniowego, po jego klęsce zamieniony został przez Moskali na cerkiew prawosławną, zaś sandomierscy księża byli prześladowani za udział w pracach organizacji spiskowych i walkę o wolność i za nią oddawali życie. Kaznodzieja zaapelował także do wiernych, by mając na uwadze wielką miłość Puławiaków do Ojczyzny szanowali wolność, tradycję i ojczysty język; apelował także o dojrzałość polityczną.
Jak podkreślił Adam Bidas z sandomierskiej Jednostki Strzeleckiej „Strzelec”, organizator marszu, w wydarzeniu tym corocznie bierze udział wielu młodych ludzi, którzy w ten sposób mogą prześledzić historię swych rówieśników z Instytutu Politechnicznego w Puławach, którzy w lutym 1863 r. wyruszyli w kierunku Sandomierza, by walczyć z wojskami rosyjskimi. Jedna z najkrwawszych walk powstania styczniowego, ostatnia dla oddziału Puławiaków, rozegrała się w Słupczy koło Sandomierza. Walczył tam Adam Chmielowski, późniejszy brat Albert. Powstańcy planowali drogą przez Sandomierz połączyć się z oddziałami gen. Mariana Langiewicza. Na skutek zdrady jednego z chłopów zostali niespodzianie zaatakowani przez wojsko rosyjskie. Kilkudziesięciu powstańców zginęło w walce, wielu wzięto do niewoli. Część sił zdołała wycofać się pod Sandomierz, jednak oddział, który je osłaniał, został wymordowany przez Moskali we wsi Dwikozy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu