Niepełnosprawność to słabość, ograniczenie psychofizyczne uniemożliwiające pełnię fizycznego, psychicznego i duchowego funkcjonowania. Rozpatrywana jest na wielu płaszczyznach jednak, gdy dotknie dziecko wydaje się być jeszcze boleśniejsza i trudniejsza do zaakceptowania. Mieszkańców naszej diecezji, podobnie, jak całej polskiej społeczności nie omija problem niepełnosprawności. Na szczęście, w ostatnich latach temat ten przestał być tematem tabu. Wręcz przeciwnie - wychodzi się na pomoc ludziom dotkniętym jakimikolwiek ograniczeniami. Powstają urządzenia umożliwiające im łatwiejsze funkcjonowanie, ośrodki rehabilitacyjne, szkolno-wychowawcze, świetlice socjoterapeutyczne, zespoły szkół specjalnych, istnieją grupy wsparcia dla osób niepełnosprawnych i ich rodzin. W opiekę nad chorymi włącza się także Kościół. Parafie naszej diecezji, zgromadzenia zakonne oraz Caritas diecezjalna w różnym zakresie i na różnych płaszczyznach wychodzą naprzeciw ludzkiemu nieszczęściu, w sposób szczególny zaś troską obejmują chore, niepełnosprawne dzieci.
Sens i cel
Reklama
Pragnieniem każdego rodzica oczekującego narodzin swojego dziecka jest udany poród i zdrowe potomstwo. Kiedy dowiadują się, że na świat przyjdzie dziecko niepełnosprawne, doznają prawdziwego szoku. Zadręczają się pytaniem: Dlaczego ich to spotkało? Szukają przyczyny nieszczęścia. Nieraz zastanawiają się nawet, co zrobić z takim dzieckiem? Urodzić, nie urodzić, wziąć do domu czy może oddać do jakiegoś zakładu? Odbierając przyjście na świat dziecka niepełnosprawnego w kategoriach kary, każdy pyta: Za co? Co złego zrobiliśmy? Na te pytania nie ma jednoznacznej i w pełni satysfakcjonującej odpowiedzi. Niekiedy próba jej poszukania daje pewne ukojenie. Tutaj pomocna jest wiara. Grażyna Bednarczyk z Jaworzna, matka bliźniaków z zespołem Downa, kiedy dowiedziała się jeszcze przed urodzeniem dzieci o ich chorobie, pytała: - Dlaczego to nas spotkało, dlaczego dwoje? Wtedy usłyszała od męża: - Może nikt nie chciał tych dzieci, a Pan Bóg wiedział, że je przyjmiemy i dlatego nam je dał? Zrozumiała wówczas, że Bóg tak chciał... - W końcu największego skarbu nie powierza się przypadkowym ludziom. W tym zawsze jest sens i cel - podkreśla p. Grażyna. Z perspektywy czasu, gdy umacnia się więź uczuciowa z dzieckiem pytania: „Za co?”, „Dlaczego my?” - przestają być takie ważne. Istotniejszym staje się problem: Jak mogę pomóc mojemu dziecku, co zrobić, by dać mu jak największą szansę na godne życie? Co mogę zrobić, aby było szczęśliwe? W imię miłości rodzice przezwyciężają trudności i poświęcają wszystko, by przystosować dziecko do życia, bo jak powiedział ks. Jan Twardowski: „Większym ryzykiem jest rodzić się niż umrzeć”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zamiast Italii - Holandia
Wśród rodziców dzieci niepełnosprawnych znany jest opis przeżycia związanego z pojawieniem się na świecie chłopca z zespołem Downa. Dzielna mama Emily Pearl Kingsley poddawała syna wszechstronnej rehabilitacji, sama wymyśliła wiele ćwiczeń usprawniających, a efekty, jakie osiągnęła, wzbudziły podziw i uznanie specjalistów, pomogły też innym ludziom, zrozumieć, jakie uczucia temu towarzyszą. - Dodała nam wiary, siły i nadziei - mówią rodzice 10-letniej Sylwii Pisarek z Sosnowca, która jest dzieckiem autystycznym. Emily pisze tak: „Oczekiwanie na przyjście dziecka na świat można porównać do planowania wspaniałej, wymarzonej podroży do Włoch. Kupujesz wtedy mnóstwo przewodników i piszesz cudowny plan. Zobaczysz Koloseum, posąg Dawida, popłyniesz wenecką gondolą. To wszystko jest bardzo ekscytujące. Po miesiącach przygotowań nadchodzi wreszcie ten wymarzony dzień, pakujesz bagaże i... ruszasz w drogę. Kilka godzin później samolot ląduje, a stewardesa, wchodząc na pokład, mówi: „Witajcie w Holandii. - W Holandii? - dziwisz się. - Co to znaczy? Przecież chciałam lecieć do Włoch, powinnam być teraz we Włoszech, całe życie marzyłam, aby zwiedzić Włochy! - Nastąpiła niespodziewana zmiana planów. Wylądowali Państwo w Holandii i muszą tutaj już pozostać. Nie ma powrotu.
- A więc musisz tu wysiąść, kupić nowe podręczniki, nauczyć się całkiem nowego języka. Spotkasz tu ludzi, których w innym przypadku nie miałabyś możliwości poznać. Fakt, to całkiem nowe miejsce. Z pewnością inne niż Włochy, może mniej atrakcyjne i pociągające, ale skoro już tu jesteś. Wciągniesz pierwszy haust powietrza i rozejrzysz się dookoła. Zaczniesz nagle zauważać, że w Holandii są oryginalne wiatraki, rosną łany przepięknych tulipanów i że to z Holandii, a nie z Włoch pochodzi Rembrandt. Gdy inni, których znasz będą wyjeżdżać i wracać z »twoich« wymarzonych Włoch, ty przez resztę życia będziesz mówić: - Tak, to tam właśnie miałam pojechać, tam planowałam być. I żal z tym związany pewnie nigdy nie minie, gdyż utrata marzeń jest najbardziej bolesna. Lecz jeśli spędzisz całe życie opłakując fakt, że nie dane ci było dotrzeć do Włoch, nie dostrzeżesz w pełni jak pięknym krajem może być Holandia”.
Powołani przez Boga
Praca z niepełnosprawnymi jest postrzegana jako bardzo ciężka. Kiedyś niepełnosprawnymi zajmowały się tylko zakony, dzisiaj w większości słabo finansowana służba zdrowia. Najtrudniejsza w tej pracy jest ludzka bezradność wobec ograniczeń i cierpienia. Najsilniejsza natomiast jest miłość, która każdego dnia wystawiana jest na ciężką próbę. Sytuacja rodziców, którym urodziło się dziecko niepełnosprawne, nie jest łatwa. Wymaga od nich ogromnego wysiłku psychicznego i fizycznego. Pojawienie się dziecka niepełnosprawnego w rodzinie to zasadnicza zmiana w sposobie i jakości jej funkcjonowania. To zmiana planów, marzeń, wyobrażeń o przyszłości. To także rezygnacja rodziców, rezygnacja na każdej płaszczyźnie. Rodzina przestaje być w pewien sposób samodzielna, gdyż dziecko wymaga opieki rozmaitych specjalistów, a bardzo często pomocy potrzebują też sami rodzice, aby móc oswoić się z jego ułomnością. O niepełnosprawności dzieci trudno jest mówić. Tutaj największym i najważniejszym darem jest dar całego siebie; poświęcenie i oddanie rodziców, którzy angażują się o wiele bardziej aniżeli w normalnej rodzinie, choć początkowo trudno dostrzec im rezultaty owego poświęcenia. Dzieci specjalnej troski są dziećmi szczególnymi, właśnie takimi, które wymagają - a wymagania rozwijają. Ich rodzice są o wiele bardziej świadomi swojej roli, znaczenia wychowania, procesów rozwojowych.
Cierpienie jest niezwykle trudne do przyjęcia przez człowieka. Najskuteczniejszą pomocą jest odwołanie się do Boga. Największy autorytet moralny naszych czasów, sługa Boży Jan Paweł II, podkreślał, że Bóg powołuje do życia każdą osobę niepełnosprawną i szczególnie o nią się troszczy.