Trafiła się nam niezwykła łaska. Nam, to znaczy mieszkańcom
diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Myślę tu o dwóch wydarzeniach,
wokół których koncentruje się obecnie życie naszego lokalnego Kościoła.
Chodzi o przygotowanie do milenium męczeństwa Pięciu Braci z Międzyrzecza
i o rozpoczęty proces beatyfikacyjny sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty.
Oba te wydarzenia, czy - mówiąc inaczej - projekty pastoralne, które
wpływają na kształt naszego codziennego duszpasterstwa, mają wspólny
mianownik. Jest nim świętość. Świętość ludzi, którzy trwali w Bożej
obecności, dana nam jako przykład do naśladowania. Trzeba więc nam
podpatrywać świętych. Tylko jak podpatrywać i naśladować świętych,
którzy - jak się nam przynajmniej zdaje - są tak dalecy, tak inni,
tak obcy naszemu życiu.
Najpierw świętość Braci Męczenników Międzyrzeckich. Nie
dość, że żyli w zupełnie odmiennych warunkach, bo przecież przed
1000 lat, to w dodatku byli (z wyjątkiem jednego) zakonnikami pustelnikami
i zginęli śmiercią męczeńską. Jak ich charyzmat uczynić swoim, gdy
różni nas od nich wszystko: epoka, styl życia, stan, w którym żyjemy?
A sługa Boży bp Wilhelm? Jak naśladować świętość Biskupa, która przecież
objawiała się nam przede wszystkim w jego postawie zatroskanego o
owce pasterza? Co z niego wziąć dla siebie?
Jako zadanie na trzecie tysiąclecie Papież Jan Paweł
II zadał nam właśnie świętość. Jest to zadanie stare i jednocześnie
nowe. Stare, bo świętość jest zawsze jedna. Nowe, bo wciąż szuka
nowych wyrazów w zmieniających się czasach. Pięciu braci: Benedykt,
Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn oraz sługa Boży bp. Wilhelm, dzięki
otwarciu się i współpracy z Bożą łaską dostąpili daru niezwykłego
- umiejętności spoglądania na świat oczami samego Boga, spoglądania
na rzeczywistość z perspektywy wieczności. I tak jest z każdym świętym:
tym współczesnym i tym starożytnym, ze świętym biskupem, zakonnikiem
i ojcem rodziny.
Rozpoczęła się w naszej diecezji peregrynacja relikwii
Pięciu Braci. Rozpoczął się też Wielki Post. To okazja, by zanurzyć
się w tajemnicę świętości. By zapytać siebie, czy świętość jest moim
pragnieniem, czy mam odwagę do świętości dążyć? I chyba nie bardzo
jest wyjście, by żyć inaczej. Bo podobno normalny chrześcijanin,
to święty chrześcijanin. Wszyscy inni są poniżej normy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu