Tak się złożyło, że ostatnie dwa teksty, które ukazały się
nieco niesystematycznie, traktowały o zagrożeniach, na jakie narażone
są dzieci. Ogrom tych czyhających na najmłodszych pułapek ze strony
świata dorosłych sprawia, że jakby zatracamy wrażliwość na ten problem.
Z jednej strony lękamy się o ich przyszłość, troska trawi rodziców
i pedagogów, z drugiej, bezkrytycznie ulegamy zobojętnieniu na kolejne
przejawy demoralizacji pojawiające się w naszym otoczeniu.
W ostatnim tygodniu głosiłem rekolekcje w Strachocinie.
Miejscowość znana członkom Akcji Katolickiej i Rycerstwa Niepokalanej.
Ostatnio także dzięki mediom, które ujawniły wielką solidarność mieszkańców
wobec rodziny poszkodowanej pożarem zakładu. To właśnie w Strachocinie,
dzięki dzieciom uświadomiłem sobie, jak trzeba przypominać przestrogę
Jezusa, mówiącego, że co prawda zgorszenia przyjść muszą, ale biada
temu, który staje się ich autorem. Ostrość słów Jezusa uwydatnili
strachocińscy ministranci. Od lat panuje tam zwyczaj, że chodząc
z księżmi po kolędzie nie biorą dla siebie otrzymywanej od mieszkańców
kolędy, ale deponują ją u księdza, który prowadzi kółko ministranckie
i w okresie maja lub czerwca za te pieniądze wyjeżdżają na wycieczkę;
częściej jest to wyjazd, który ma charakter pielgrzymkowy. Zdjęcia
w ministranckiej gablotce tworzą swoistą dokumentację tych eskapad
młodych ludzi.
Podobnie miało być i w tym roku. Radość kolędowania łączyła
się z marzeniami o tym, jaki zakątek kraju wybierze ksiądz w tym
roku.
I tu zagrała młodzieńcza wrażliwość. Jeden z ministrantów
ciężko zachorował. Leczenie zapowiada się długie i obok pieniędzy
potrzebna jest wielka wiara w wyzdrowienie. W umysłach chłopców zaczęła
dojrzewać nowa myśl, pomysł na nową, inną pielgrzymkę. Oddajmy zresztą
głos Księdzu Proboszczowi:
"Do końca kolędy nic nie wskazywało na to, co miało się
stać. Chłopcy skrupulatnie oddawali zakolędowane fundusze, kartka
w zakrystii z każdym dniem wzbogacała się o nowe sumy. Kiedy skończyła
się kolęda okazało się, że zebrali blisko 3 tysiące złotych. I wtedy
moi chłopcy urządzili mi szczególne rekolekcje. Przyszli do mnie
i zaproponowali:
- Proszę księdza, chcielibyśmy w tym roku przekazać pieniądze
rodzicom naszego kolegi. Oni teraz ich bardzo potrzebują, a my jakoś
się obędziemy bez tego wyjazdu.
- Zaniemówiłem - kontynuuje Ksiądz Proboszcz - Przejęty
organizowaniem pomocy dla pogorzelców, nie pomyślałem o tym, o czym
pamiętali moi ministranci. Jestem twardy, ale głos mi się załamał.
Oczywiście pochwaliłem, zgodziłem się, nawet zaproponowałem, że jakoś
zorganizujemy ten wyjazd. A oni na to, że nie, że także ta rezygnacja
jest ich darem dla chorego kolegi".
Bardzo to wzruszający obraz. Jakże inspirujący rodziców
do osobistych przemyśleń. Akuratnie w tym miesiącu, trzecim w naszej
nowennie miesięcy przed Peregrynacją Jasnogórskiej Ikony, poświęcony
jest Liturgicznej Służbie Ołtarza. Może warto drodzy rodzice, w tym
zatroskaniu o drogi wychowawcze waszych dzieci uwzględnić właśnie
posługę ministrancką. Tam, w bliskości ołtarza utrwala się naturalna
w człowieku wrażliwość na ludzką biedę, cierpienie.
Kiedy ministranci ze Strachociny podejmowali tę decyzję
nie myśleli, że ujrzy ona światło, że tak zostanie rozpropagowana.
Jeszcze raz potwierdza się prawda, że dobro nie potrzebuje medialnego
huku, wielkiej reklamy. Czynione w cichości i tak ujawnia swoje owoce.
Szczere gratulacje drodzy strachocińscy ministranci.
To dla nas, starszych, wielka szkoła. Trzeba nam uczyć
się delikatności i subtelności zachowań. Przypomina mi się usłyszany
dawno przykład o chłopcu w Oświęcimiu. Głodny, zalękniony, został
kiedyś zawezwany do esesmana. Ten sfrustrowany obozową "nudą" postawił
przed dzieckiem chleb, wędliny, smakołyki. Chłopcu oczy zaszkliły
się zachłannie, a znudzony żołdak zaproponował:
- Możesz sobie to wziąć, ale musisz mi za to oddać swój
krzyżyk.
- Tego nie mogę zrobić - chłopiec odwrócił się na pięcie
i odszedł unosząc skarb, który miał dla niego wartość najwyższą.
Post przypomina - nie wolno kupczyć krzyżem, zwłaszcza
pomniejszając jego świętość przed dziećmi. Mamy, dbając o doczesność
uczyć, że jest ważna, ale są rzeczy, które nie mają ceny - są świętością.
Wynagradzajmy w tym tygodniu za grzechy własne i świata,
które niszczą wrażliwość dzieci i młodzieży. Módlmy się, abyśmy nie
byli nosicielami i autorami zgorszenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu