Upalne lato, wakacje, ale i to sprzyja rodzinności. Rodzinność to piękne usposobienie ludzi, którzy swoje życie odnoszą do rodziny, którzy żyją rodziną, cieszą się nią, potrafią znaleźć dla niej czas i docenić jej duchowe wsparcie. Bardzo wiele mieści się w pojęciach rodziny i rodzinności. Gdy człowiek niczego już nie ma, to zawsze jeszcze ma odniesienie do rodziny, nawet tej dalszej, która jednak zawsze jest rodziną.
Często powracam myślą do Światowego Spotkania Rodzin w Walencji, która na czas spotkania stała się „rodzinną Walencją”. Mogliśmy przyjrzeć się szerzej rodzinie, ujrzeć jej filozofię i teologię, i potwierdzić to, co czujemy instynktownie, mianowicie, że rodzina jest najważniejszym odniesieniem dla człowieka od zarania jego życia. I nawet jeśli jest się już dorosłym i żyjącym z dala od tych, wśród których żyło się we wczesnej młodości - pozostają silne więzy, które czuje się do końca życia.
Naszą redakcję odwiedziła kiedyś s. Dorota, która jest członkinią nieistniejącego jeszcze w Polsce Instytutu zakonnego Matki Bożej Niepokalanej i pracuje w małym kraju afrykańskim Dżibuti. Przybyła ze swoim bratem, dziś 25-letnim młodzieńcem już po studiach. Siostra opowiadała, że gdy wyjeżdżała za granicę do zakonu, brat miał 3, 5 roku i bardzo za nią tęsknił. Dzisiaj - jak sam mogłem zauważyć - to rodzeństwo cieszyło się wzajemną obecnością. Razem przyjechali do Częstochowy, a potem mieli odwiedzić rodziców. Ich rodzinność była taka pogodna, serdeczna, jasna, pełna miłości.
Podobnie odbieraliśmy transmisję Telewizji „Trwam” ze spotkania w Walencji z Ojcem Świętym. Przemawiał tam pewien włoski aktor, który powiedział, że nazywają go dziadkiem Italii. Odnosząc się w tym rodzinnym klimacie do Benedykta XVI, zauważył, że jest on jakby mądrym i świętym dziadkiem świata. Mógłby ktoś zastanowić się, czy było to może właściwe sformułowanie w stosunku do Ojca Świętego, ale okazało się, że Papież przyjął je bardzo dobrze i w jednym ze swoich kolejnych przemówień wspomniał serdecznie, że nazwano go dziadkiem świata.
Nie możemy - i nie powinniśmy - od tej rodzinności odchodzić, jest to bowiem rzecz bardzo dla człowieka naturalna. Zauważmy zresztą, że pojęcia i przymioty chrześcijańskie są jak najbardziej zgodne z prawami natury. Należy o tym przypominać, bo powstają dziwne teorie, które niejako zawieszają człowieka w próżni, traktują go nie jako narodzonego z konkretnych rodziców w konkretnej rodzinie, ale będącego niczym pył niesiony wiatrem.
Rodzinność, niestety, jest dziś zwalczana. Opowiadał mi jeden z polityków, jak bardzo musiał się pilnować, uczestnicząc w międzynarodowym zebraniu, żeby w ustaleniach nie znalazło się pojęcie małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. W naszej cywilizacji pewne trendy usiłują mieć prawo obywatelstwa, są bardziej faworyzowane niż układy zwyczajne, naturalne.
Dlatego hasła: nie dajmy się zwariować, nie pozwólmy sprzedać rodziny i rodzinności, powinny przyświecać naszym poczynaniom. Jak to dobrze, że w Walencji cały świat zobaczył normalną, zdrową ludzką rodzinę, której rola jest dziś tak bardzo marginalizowana lub wręcz kwestionowana, że poczuł klimat ludzkiej i chrześcijańskiej rodzinności, i że ujrzał jeszcze jeden ważny aspekt rodziny, mianowicie to, że prowadzi nas ona do Boga, przybliża pojęcie Boga jako Ojca. Człowiekowi mającemu odniesienie rodzinne łatwiej też zrozumieć nadprzyrodzoną rolę Matki Najświętszej, danej nam jako pomoc i obrona.
Te tematy - rodziny i rodzinności - pobudzają naszą wewnętrzną świadomość, pomagają zrozumieć miłość Bożą, a tym samym związanie człowieka z Bogiem jest lepsze, piękniejsze i jeszcze bardziej pogłębione.
Pomóż w rozwoju naszego portalu