Działo się pod Wiedniem
My, Polacy, pierwsze kroki w Wiedniu kierujemy zazwyczaj na wzgórze Kahlenberg, skąd roztacza się widok na stolicę Austrii przeciętą wstęgą Dunaju i gdzie modliły się zjednoczone wojska ówczesnej Europy pod wodzą polskiego króla, a gdzie obecnie stoi polski kościół rektoralny prowadzony przez księży zmartwychwstańców. I tam, na Kahlenbergu, oczywiście, celebruje się pamięć odsieczy wiedeńskiej. Tam sprawowane są rocznicowe Eucharystie, tam są wyeksponowane pamiątki wielkiej bitwy, przywołujące ją sztychy i sceny batalistyczne, pędzla wielkich mistrzów. Do tego kościółka i do tego miejsca pielgrzymował polski Papież. Tak więc pamięć o odsieczy wiedeńskiej na Kahlenbergu nie wygasa, ale wyłączna to zasługa Polaków.
Wydaje się, że wiedeńczycy wolą pamiętać, że splendor wygranej wielkiej bitwy o Europę spływa niczym słoneczny blask na cesarza Leopolda I i dowodzącego wojskami cesarskimi Karola Lotaryńskiego. Co prawda, już Pan Zagłoba w Sienkiewiczowskiej „Trylogii” zwykł kwitować tego typu sytuacje lakonicznym „jechał ludzką wdzięczność sęk”, niemniej sęk pozostaje w tym, że los świetnej monarchii i chrześcijańskiej Europy mógł być zgoła inny, gdyby nie geniusz głównego wodza zjednoczonych sił i autora scenariusza militarnej rozprawy Jana III Sobieskiego, króla Polski.
Bitwa
Reklama
Jan III Sobieski przejął komendę nad całością wojsk austriackich, niemieckich i polskich, liczących łącznie 67 tys. żołnierzy. Przyjęty też został jego plan operacyjny.
Na skraj Lasu Wiedeńskiego wojska Sobieskiego wyszły w późnych godzinach popołudniowych, 12 IX 1683 r. Husaria z właściwym sobie impetem pokonała teren od linii Lasu Wiedeńskiego po rzeczkę Wiedenkę, zmiatając wszystko przed sobą po drodze. Konnica tatarska, załogi obozów, piechota janczarska oblegająca Wiedeń, także wielki wezyr Kara Mustafa rzucili się w popłochu do ucieczki, brodząc wpław przez wody Wiedenki.
Bitwa trwała około 12 godzin, z tego: przez 11,5 godziny odbywał się ostrzał artyleryjski przygotowujący atak, a sama szarża Sobieskiego - 0,5 godziny.
Straty Turków w bitwie wyniosły ok. 10 tys. zabitych i 5 tys. rannych żołnierzy, a sprzymierzeni stracili ok. 1500 zabitych i ponad 2500 rannych. Znaczna część armii tureckiej zdołała z poczuciem sromotnej klęski ujść z pogromu, tracąc jednak część uzbrojenia, wszystkie działa oraz zapasy wojenne. Była to największa armia, jaką Turcy zmobilizowali w XVII wieku.
Niestety, to zaszczytne zwycięstwo nie zostało przez Polaków wykorzystane politycznie. Do dzisiaj za zwycięzcę spod Wiednia sami Austriacy uważają Cesarza Leopolda I. Polski król dumnie przyjął jego hołd pod murami Wiednia, nie zsiadając nawet z konia, ale to cesarz wkroczył na czele armii do miasta i na jego cześć wiwatowano jako oswobodziciela oblężonych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Działo się pod Warną
Wypoczywający w Bułgarii Polacy, chętnie uczestniczą w ciekawej lekcji historii średniowiecza, którą można ponownie przeżyć w Warnie. Tzw. Mauzoleum Władysława III Jagiellona, króla Polski i Węgier, u nas zwanego Warneńczykiem, jest dość okazałe, ale i zaniedbane, nieodpowiadające dzisiejszym standardom muzealnej prezentacji. Ot, taki postkomunistyczny relikt, jakich zmagająca się z trudami transformacji ustrojowej Bułgaria ma pod dostatkiem. Ale mankamenty prezentacji wynagradza kompetencja przewodników, a przede wszystkim obecność tutaj nie tylko polskich turystów. Pracownicy Muzeum zapewniają, że zainteresowanie Bułgarów historyczną bitwą na warneńskich polach nie słabnie, że sporo tutaj turystów z innych krajów Europy. Mniej więcej w tym miejscu, gdzie stoi Mauzoleum, turecki janczar ściął głowę 20-letniemu monarsze; wbitą na pikę, demonstracyjnie pokazywano ją zjednoczonemu przez Warneńczyka wojsku, licząc na panikę, do której zresztą ów smutny widok się przyczynił. Matka Króla, królowa Zofia, czwarta żona Jagiełły, przez długie lata czekała na syna, ufając, że ścięta głowa była mistyfikacją, bowiem ciała polskiego władcy nigdy przecież nie odnaleziono...
Bitwa
Bitwa pod Warną między oddziałami polsko-węgierskimi oraz innymi wojskami koalicji antytureckiej pod dowództwem króla polskiego i węgierskiego Władysława Warneńczyka i wojewody siedmiogrodzkiego Jana Hunyadyego, a wojskami tureckimi pod dowództwem sułtana Murada II, miała miejsce 10 XI 1444 r.
20 tys. wojsk chrześcijańskich spotkało 60-tysięczną armię turecką. Ponad połowa wojsk polsko-węgierskich została zgładzona. Zginął również król Władysław, który myśląc, że nadszedł decydujący moment bitwy, zaatakował tylko nadwornym hufcem. Ciężka jazda wbiła się z impetem w czworobok janczarów, i została szybko przez nich otoczona. Zabito konia Władysława, a gdy padł na ziemię, janczar odciął mu głowę. Jeszcze wiele lat po bitwie, sułtan pokazywał ją gościom. Wojska chrześcijan wpadły w panikę. Jan Hunyady zdołał zebrać resztę armii i powrócić do kraju. Tam przygotował obronę i zatrzymał pochód wojsk tureckich. Król Władysław III został przez Bułgarów obdarowany przydomkiem Warneńczyk i jest uznawany przez nich za bohatera narodowego.
Dość obszerne tereny pod warneńskie Mauzoleum zalesiono i przygotowano w latach 1924-35, potem uzupełniono m.in. kamiennymi rzeźbami w latach 60. Symboliczny sarkofag z repliką rzeźby wawelskiej Antoniego Madeyskiego powstał w sąsiedztwie pustego kurhanu wodza trackiego z ok. 2400 p.n.e. Mówi się, że pośmiertna sylwetka młodego króla została mocno wyidealizowana. Był, jak potwierdzają źródła i prace archeologiczne, podobny do swego wielkiego ojca, króla Jagiełły, który wiadomo, urodą nie grzeszył.
Myśl zjednoczonej Europy przywołuje okazałe malowidło ścienne przedstawiające wojów z krajów biorących udział w odparciu tureckiej nawały. Pośrodku wsparty o miecz stoi polski król z młodzieńczą twarzą, obok skupiony i poważny Janosz Hunyady, prawa ręka Warneńczyka, wódz, regent i głównodowodzący wojskami węgierskimi. Jest rycerz zakonny oddelegowany przez papieża, jest ochotnik Rumun i Bułgar (Bułgaria od 50 lat była już w niewoli tureckiej, która trwała blisko 600 lat), Słowak, Czech. Podobnie jak w Kahlenbergu, także i tutaj odnajdziemy tureckie misiurki i kindżały, polskie kopie i zbroje, z tym że z epoki znacznie wcześniejszej.
Ale o ile Kahlenberg to przede wszystkim enklawa i celebracja polskości, tak w Mauzoleum Warneńczyka usłyszymy język angielski, bułgarski, węgierski, czeski. Jedna z głównych ulic 350-tysięcznej Warny nosi imię polskiego króla, podobnie jak skwery, deptaki czy powstające ostatnio towarzystwa turystyczno-krajoznawcze, związki sportowe.
Dlaczego Bułgarzy, pomimo kilkusetletniej niewoli tureckiej, pamiętają o bądź co bądź przegranej batalii pod wodzą młodego polskiego monarchy, a weseli, eleganccy wiedeńczycy wolą zapomnieć, że cokolwiek zawdzięczają słowiańskiemu władcy? Czy wina to (skutek?) wieloletnich zaszłości zza żelaznej kurtyny, czy pokutujące przekonanie, że wszystko, co działo się albo urodziło w Europie Wschodniej, to jednak barbarzyństwo? Nawet jeśli przeczy temu historia.