Wiktoria Dmytruk: - Ostatnio rozmawialiśmy o remoncie dachu, na który zbierano w parafii środki. Teraz zauważyliśmy, że prace ruszyły. Kiedy właściwie się to zaczęło?
Ksiądz Andrzej Szkwarek: - Przygotowanie do tego „wydarzenia”, bo tak trzeba byłoby to ująć, zaczęły się już w ubiegłym roku. Wtedy były podjęte pierwsze prace naprawcze, jednak nie zdały one egzaminu. Stąd decyzja pani konserwator o remoncie poszycia dachowego naszej świątyni. Nie było to łatwe. Jest to bardzo duże i kosztowne przedsięwzięcia, aczkolwiek była taka potrzeba. Woda zaczęła wlewać się do środka kościoła. Poczyniono pewne zabezpieczenia, jednak to było tylko tymczasowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Obecna sytuacja w Polsce i na świecie nie sprzyjała takiej decyzji. Koronawirus sprawił, że zaczęliśmy się zastanawiać, czy to podjęcie remontu będzie w ogóle realne. To tak, patrząc w wymiarze czysto ludzkim. Trzeba było rozważać, czy może w przyszłym roku, czy za dwa lata. Po dłuższym namyśle, podeszliśmy do tego z zaufaniem, że jeśli to jest sprawa Boża, to ona się ostoi. Prace na dachu rozpoczęły się 5 maja 2020. Trwają, posuwają się i liczę na to, że z Bożą pomocą zostaną zakończone pozytywnie, czy też opatrznościowo – jak kto woli to określić.
Reklama
Z drugiej strony, jest też ważne przygotowanie duchowe. Ktoś może zapytać: ale co to ma wspólnego z remontem? Bardzo dużo. Zawierzyliśmy to przedsięwzięcie Matce Bożej Fatimskiej. To stało się przed podjęciem decyzji o faktycznym remoncie dachu naszej świątyni. Zaufaliśmy, że Ona patronuje, że nasze modlitwy są pomostem pomiędzy parafią a Jej wstawiennictwem. Dlatego z większym spokojem można było podjąć tę decyzję. Ponadto, patronat modlitewny podjęła nasza parafialna grupa fatimska oraz członkowie Żywego Różańca. Sam prosiłem parafian, aby podjęli się odmówienia w tej intencji jednego „Zdrowaś Mario” dziennie. To nie jest dużo, ale w perspektywie całej parafii – tworzy się szturm modlitewny.
Zdaję sobie sprawę, że intencji w ostatnim czasie w Kościele jest bardzo dużo – chociażby newralgiczna sytuacja spowodowana przez COVID-19. Jednak wiemy, że modlitwa to moc ludzi wierzących, więc decyzja o remoncie dachu była podjęta również w oparciu o wymiar duchowy. Jestem ogromnie wdzięczny, że wiele osób poleca tę sprawę w swoich modlitwach.
- W związku z pracami została zamknięta część terenu przy kościele. Czy przeprowadzany remont wpływa w jakiś sposób na uczestnictwo wiernych w nabożeństwach, co już teraz w pewien sposób ograniczone jest regulacjami związanymi z pandemią?
- Jest wiadomą rzeczą, że musza być wprowadzone pewne zabezpieczenia. Firma, która wygrała przetarg, odpowiada za bezpieczeństwo swoich pracowników, ale też ludzi, którzy przychodzą do kościoła czy też przechodzą obok niego. Nie wpływa to jednak na przebywanie w świątyni, gdyż mamy sporo drzwi wejściowych. Niekoniecznie używamy wejścia głównego, ale są jeszcze pozostałe.
Przy dzisiejszych obostrzeniach związanych z koronawirusem wchodzimy i wychodzimy z kościoła w bezpiecznych odległościach. Po poluzowaniu przepisów, aktualnie może przebywać wewnątrz 85 osób.
- A czy pandemia wpływa na przeprowadzanie remontu?
Reklama
- Dzięki Bożej Opatrzności i profesjonalizmie ludzi, którzy podjęli się tego zadania, w zasadzie nie było przykrych, nadzwyczajnych sytuacji, które uniemożliwiłyby prace. Nie ukrywam, że trzeba było wiele przemodlić, przemyśleć, ale i przedyskutować z różnymi osobami. Nie mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której coś rozpoczynamy i tego nie kończymy. Otrzymałem zapewnienia, po których mogliśmy podjąć się tego wyzwania.
Prędzej czy później i tak musiało to nastąpić, gdyż są kolejne prace, które czekają. Ta wymiana dachu, właściwie, nie była jakiś czas temu w planie. W tym roku mieliśmy odnowić wnętrze świątyni, ale trzeba było to zostawić. Nie można odnawiać wnętrza, kiedy występują zacieki...
- Na kiedy przewidziane jest zakończenie remontu?
- Wszystkie takie prace mają swoje umowy. Jest to zapisane, nie robimy niczego na słowo. Nad całością czuwa pani konserwator, która kontroluje przebieg. Według umowy, prace mają zakończyć się do końca czerwca tego roku. Jest to bliski termin, gdyż zakres prac obejmuje wymianę dużej powierzchni - pokrycie nawy głównej to prawie 700 m2. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem i mamy nadzieję, że zostanie to zrealizowane.
Ktoś może powiedzieć, że nie jest to taka istotna sprawa. To prawda, że obecnie wiele osób boryka się z różnymi trudnościami, chociażby zdrowotnymi… Jednak nie zapominajmy, że takie prace, podjęte w świątyni, to także odpowiedzialność względem społeczności, użytkującej ten kościół. My jesteśmy jego spadkobiercami. My go przecież nie budowaliśmy, ale przez 7 wieków poszczególne pokolenia o dbały o ten kościół. Pamiętajmy, że nasza świątynia ma początki wraz z grodem Sulechowa. Przeobrażenia, które następowały w przeciągu 700 lat to spuścizna, jaką otrzymaliśmy w darze od ludzi wierzących tamtych wieków. Naszą odpowiedzialnością jest przekazanie tego kolejnym pokoleniom.
Jest to także wyznanie wiary – są takie sytuacje, gdy ludzie z innych parafii przychodzą i przynoszą ofiary. Mówią, że w tej świątyni byli chrzczeni, zawierali sakrament małżeństwa. Teraz mieszkają gdzie indziej, ale mają świadomość, że to było istotne na drodze ich życia. To jest nie tylko kwestia wymiany dachu. Dbanie o ten kościół ma o wiele szerszy wymiar, szczególnie duchowy. Ten kościół to nie tylko pomnik historii Sulechowa – to odpowiedź ludzi na wiarę, ich świadectwo wiary, które trwa przez lata.