Nareszcie wakacje! Jedyne, za czym zawsze tęsknię w wakacje, to moje szkolne zapiski. Reszta jest urocza, nawet jeśli większą część wakacji trzeba spędzić w domu. Z niepokojem stwierdziłem wczoraj, że niemal każdy z naszej klasy musiał ostro ograniczyć swoje wyjazdy. Wszystko oczywiście z powodu pieniędzy. Nawet rozbicie namiotu gdzieś na Mazurach staje się wysoką poprzeczką finansową, nie mówiąc już o drożejących pociągach. Dobrze, jeśli ktoś ma rodzinę gdzieś na wsi i może u niej posiedzieć kilka tygodni. Ale z drugiej strony, co tam robić. Dzisiaj czasem wiejskie dyskoteki są groźniejsze od tych w dużym mieście. Ze strachem wspominam gangsterskie wyczyny jakiejś bandy w Truskolasach. Nasza klasa jest odbiciem tego, co dzieje się w całym naszym kraju. U nas również są olbrzymie proporcje między bogatymi i biednymi. Bo co powiedzieć o sytuacji Marcina, który spędzi wakacje kolejno w Austrii, Kanadzie i Francji, w porównaniu z możliwościami Magdy, której mało tego, że nie stać na wyjazd, to musi jeszcze ślęczeć w budce z lodami przez dwa miesiące, żeby pomóc finansowo rodzinie. A ludzie mówią, że pieniądze nie są do szczęścia potrzebne! Niemal w ostatniej chwili roku szkolnego postanowiliśmy podjąć ten temat. "Musimy coś wymyślić - stwierdził bardzo oficjalnie Konrad - żeby stworzyć taką wakacyjną solidarność. Skoro potrafimy sobie pomagać w szkole, na klasówkach i w zdawaniu różnych egzaminów, to dlaczego mamy być tacy zupełnie obojętni na to, kto, jak i gdzie może spędzić wakacje". Nawet się nie spodziewałem, że ta propozycja stanie się najpiękniejszym akordem kończącego się roku szkolnego. Konrad stanął na czele naszej klasowej komisji dokonującej wakacyjnego bilansu każdego z nas. Najpierw musieliśmy indywidualnie wypełnić ankietę z pytaniami dotyczącymi tego, gdzie się w wakacje wybieramy, co zrobimy z czasem wolnym, jakie mamy możliwości zabrania kogoś ze sobą i czy możemy pomóc w zorganizowaniu komuś wakacyjnego sponsoringu. Po zebraniu tych informacji każdy otrzymał zadanie porozmawiania z rodzicami. Po trzech dniach mieliśmy wspólną, przedwakacyjną naradę. Powiem wam szczerze, że po raz kolejny byłem dumny ze swojej klasy. Okazało się, że Wojtek jedzie do Zakopanego, gdzie mieszka jego ciocia, i spokojnie może na 10 dni zabrać kogoś w Tatry - i to zupełnie gratisowo. Monika zaoferowała pożyczenie namiotu i bezpłatny transport nad morze. Jedzie z rodzicami w pierwszej połowie lipca, a ponieważ wybierają się własnym minibusem, mogą ze sobą zabrać nawet cztery osoby. Pięknie też zachował się Marcin, ten z najzamożniejszej rodziny. Okazało się, że jego ojciec jest w stanie dać pracę przez cały lipiec dla 10 osób z naszej klasy - i to na rewelacyjnych warunkach!!! To chyba będą rzeczywiście najwspanialsze wakacje w moim życiu, bo do tego wszystkiego co w wakacjach piękne, dojdzie jeszcze świadomość, że pomyślałem też o wakacjach innych, których często na wspaniałe wakacje stać było jedynie w marzeniach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu