Witaj Jezu, Królu Zmartwychwstały - zawołali i tak powtarzają codziennie od 16 listopada mieszkańcy parafii Przybysławice: w tym dniu bowiem powróciła do nich XV-wieczna Cudowna Figura Chrystusa Zmartwychwstałego. Ks. kan. Marek Łuszczyński - proboszcz nie umie wytłumaczyć, jak ona ocalała i przetrwała na tym miejscu. Przeżyła pożar drewnianego kościoła w 1790 r., nie zauważono jej podczas prac restauracyjnych prowadzonych za ks. Stańkowskiego w 1975 r. „Gdy rok po moim przyjściu do Przybysławic sprzątaliśmy z młodzieżą zaplecze kościoła - wspomina Ksiądz Proboszcz - znaleźliśmy ją. Jej renowacja miała mieć miejsce dopiero po wszystkich remontach w parafii: odnowieniu kościoła, cmentarza, pomalowaniu kościoła, zainstalowaniu witraży, pomalowaniu dachu, ale postanowiliśmy najpierw figurę odnowić. Najwidoczniej sam Jezus chciał już powrócić na swoje miejsce. Nieraz brakowało nam pieniędzy, bo parafia niewielka, ale zawsze tak się cudownie składało, że nawet w ostatniej chwili środki materialne się znajdowały”.
W Przybysławicach nie dziwi się ani proboszcz, ani parafianie - no bo to Pan Bóg wszystko po swojemu prowadzi. Ks. kan. Marek już od pięciu lat uczy ich właściwie odczytywać to Boże prowadzenie. Dzięki niemu nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca ściąga ludzi nawet z pola, bo do kościoła iść trzeba, do Matki Bożej. Zaprasza na te okazje księży, żeby i w konfesjonale byli i Mszy św. przewodniczyli, żeby różnorodność, a nie „skazanie” tylko na niego - jak się żartobliwie wyraża - pozwalała ludziom bardziej wierzyć, mocniej kochać, po Bożemu żyć lepiej. Zatroskany o swoich parafian, ich życiem żyje i gdzie tylko się pojawi, przy każdej okazji opowiada o nich dobre rzeczy - więc sercem ofiarnym i kochającym się mu odpłacają. Kiedy w ubiegłym roku mijało 5 lat pobytu Księdza Kanonika w parafii i ta rocznica zbiegła się z 15-leciem jego święceń kapłańskich, zorganizowali uroczystość w parafii, Mszę św. zamówili, a niezawodni strażacy szpalerem przez cały kościół jak na największych uroczystościach stanęli.
Tak samo było i z Cudowną Figurą. Do dzisiaj wspomina przy wielu okazjach, jak zanim do konserwacji została oddana, podchodzili w ostatnią niedzielę całymi rodzinami jak do Komunii św., by się pożegnać. Na wielu twarzach łzy, wzruszenie, potem w Księdze wystawionej na bocznym ołtarzu notowane. „Ona - proszę księdza - ma w sobie coś dziwnego - mówi mama ks. Marka, która często w Przybysławicach gości - jak była na plebanii, to tak jakby pełny dom był, jakby ktoś ciągle obok mnie był, czułam jakąś cudowną kochającą obecność”. To samo zresztą - jak potwierdza Ksiądz Proboszcz - mówili konserwatorzy Ewelina i Marcin Gruszczyńscy: „odwozimy ją, ale szkoda nam oddawać, bo napełniała ona nasz dom jakąś dziwną atmosferą, obecnością, to niewytłumaczalne. Jak żadne z dzieł przez nas konserwowanych”.
„Proszę to koniecznie zaznaczyć - naciska Ksiądz Proboszcz - bo inaczej wdzięczności wyrazić nie potrafię, że całą konstrukcję przy bocznym ołtarzu, gdzie będzie umiejscowiona Cudowna Figura, wykonał Janusz Rożmiej z Ożarowa, elektryka jest dziełem Mieczysława Sznajdera, a moją «prawą ręką», pomagającą we wszystkim i tym, który podjął się całego dzieła, jest Henryk Rolecki - on ich zaangażował, załatwiał wszystko. Pomógł także Urząd Gminy i Marcin Majcher, burmistrz z Ożarowa wraz z wiceburmistrzem Pawłem Rędziakiem. No i też parafianie: ich wielka ofiarność, m.in. Stanisław Stawiarski z USA. Wszystkich pewnie trudno wymienić, ale to dzięki nim Zmartwychwstały Jezus na nowo zakrólował pośród nas. Ostatnie pięć pierwszych sobót miesiąca miało jako intencję przygotowanie serc na powrót Chrystusa z XV wieku. Duża pomoc także ochroniarskiej firmy Karabela: chroni ona plebanię, kościół, zabezpiecza figurę, dlatego wielka wdzięczność dla prezesa Józefa Bednarczyka i płk. Jana Baranowskiego z Ożarowa. Wierzę mocno, że ta Figura w tym kościele wielkich rzeczy będzie dokonywać”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu