Reklama

Żyć Ewangelią

Niedziela podlaska 10/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiele wspaniałych słów popłynęło z ambon naszych kościołów w niedzielę 3 lutego, podczas intronizacji Pisma Świętego. Księża starali się uwrażliwić wiernych na to, iż Biblia jest przede wszystkim słowem samego Boga, który mówi do nas, abyśmy się poczuli z Nim zjednoczeni. Codzienne czytanie Pisma Świętego powinno stać się nieodłączną częścią naszego duchowego pożywienia, wręcz przyzwyczajeniem.

Ks. prał. Wojciech Wasak, proboszcz parafii karmelitańskiej w Bielsku Podlaskim skomentował to krótko: "Nie czytać Pisma Świętego to tak, jakby nie chcieć otworzyć listu od swojego Ojca". Nie dziwi zatem wezwanie biskupów polskich, w tym także naszego pasterza bp. Antoniego Dydycza, wprowadzenia Pisma Świętego do każdego domu - " aby słowa Boga nie wracały do Niego puste, lecz przemieniały nasze wnętrze".

Z niemałym wzruszeniem więc i... zaskoczeniem patrzyłem podczas Sumy w bielskiej bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny na las rąk uniesionych do góry i trzymających z należną czcią Pismo Święte. Sporo osób miało przy sobie Biblię również na Mszy św. odprawianej dla członków wspólnoty Kościoła Domowego w Karmelu, gdzie nadano szczególnie uroczystą oprawę poświęcenia Pisma. Zdawało się słyszeć głos z Księgi Jeremiasza: "Czy moje słowo nie jest jak ogień - wyrocznia Pana - nie jest jak młot kruszący skałę?".

U wielu wiernych, tak jak u Stanisława Płońskiego, Święta Księga była już mocno podniszczona, co świadczy, iż w jego domu nie stoi ona za szkłem w regale, lecz jest codziennie czytana. Pan Stanisław, z zawodu pielęgniarz, zbliżył się do Biblii z ogromną miłością, głęboko wierząc, iż jest ona najwspanialszym miejscem spotkania z Bogiem. Czytając i rozważając Pismo nauczył się pochylać z dobrocią nad każdym chorym i cierpiącym w szpitalu, w domu, na ulicy.

Urzekła mnie Ewangelia, wierzę w każde jej słowo - powiada - wierzą, że Jezus idzie naprawdę z nami, tak jak szedł kiedyś ze swoimi uczniami drogą do Emaus. Żyć w zjednoczeniu z Chrystusem - to cudowna sprawa. "Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. (...) Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem". Czyż może być coś bardziej krzepiącego od tych słów? Trzeba, abyśmy się nauczyli słuchać natchnień Ducha Świętego. Oczywiście, każdy z nas czytając i rozważając Ewangelię sam odpowiada za to, co z niej weźmie. Jeden mniej, drugi więcej. Modlę się, żeby każdy chrześcijanin, a zwłaszcza katolik naszego miasta, czerpał z Ewangelii to, co Chrystusowe.

Ewangelia była źródłem modlitwy i miłości dla dwóch pań, wspaniałych świadków Chrystusa - Cecylii Mościckiej, siostry ks. prał. Wojciecha Wasaka i Stefanii Marcinkowskiej - skromnej, prostej kobiety, dla której jedną, prawdziwą rodziną w ostatnich kilkunastu latach był Jezus ze Swoją Matką. Niestety, nie doczekały one uroczystości intronizacyjnych Pisma Świętego - Bóg powołał je do Siebie, podobnie jak wielu innych żarliwych wyznawców Chrystusa w naszej diecezji.

Tak się składa, że znałem - i panią Cecylią, nazywana potocznie "naszą Celunią" i sędziwą panią Stefanię, która zauroczyła wszystkich swoją prostotą, podobną do tej, którą nosiła w sobie Matka Teresa z Kalkuty. Ich głębokie przekonanie o wartości życia z Chrystusem miało swoje odbicie w żarliwym kulcie Eucharystii. Uważały, iż w wierności praktykom religijnym tkwi ogromna siła, która pomaga iść przez życie z całą godnością.

"Nie wiem, kim stałabym się bez mojego Pana. Nie mam teraz innej pociechy poza słowami kapłana podczas Mszy św. - one wprowadzają pokój do mojej duszy" - zwierzyła się kiedyś pani Stefania. Miasto jeszcze spało, a ona, opierając się o laseczkę, szła już do kościoła. Niczym dla niej były przeciwności - słota, mróz czy zamieć. I choć nie mieszkała na terenie parafii karmelitańskiej, przywarła do Karmelu - jak liść do drzewa. Kiedy świątynia była jeszcze zamknięta, ona modliła się przed bramą za tych, którzy się spóźniają na Mszę św. Bolało ją to, że niektórzy lekceważą swojego Zbawiciela. Modlitwą starała się ogarnąć wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy najbardziej potrzebują Bożego Miłosierdzia.

Podziwiałem panią Stefanię podczas Drogi Krzyżowej, którą odbywała każdego poranka, jak prawdziwa święta. Widać było, że boleśnie odczuwała każdy moment męki Pana Jezusa. Przy ostatniej stacji długo klęczała na posadzce kościoła, wpatrując się wilgotnymi oczami w najświętsze ciało Zbawiciela składane do grobu. Mówiła półgłosem: " Jezu, umarły na krzyżu, ukoronowany cierniami, ubiczowany, zelżony, wyszydzany dla mnie, niegodnej grzesznicy, przepraszam Cię. I dziękuję!"

Nic nie zdołało przyćmić jej wrodzonej pokory, chciała pozostać jak najmniej zauważona do końca życia. I tak się stało. Prośba pani Stefanii, aby ostatnia Msza św. z jej udziałem była odprawiona w Karmelu, została spełniona. Kiedy jej trumna była wynoszona z kościoła, Bóg rozpędził ciemne chmury na niebie i zaświeciło słonce. Ks. Krzysztof Janowic powiedział nad jej grobem, iż była najlepszym dowodem Bożej obecności na ziemi.

Niemała głębię wewnętrzną posiadała pani Celina, która zrozumiała, że zasadniczy sens chrześcijaństwa polega na dawaniu siebie bez reszty. I dawała siebie z entuzjazmem właściwym tylko duszom szlachetnym. Przez blisko dwadzieścia lat - po tragicznej śmierci męża - poświęciła się pracy na plebanii u swojego brata, ks. Wojciecha Wasaka. I była to praca bez wytchnienia. Wszystko było przygotowane na czas. Nikt nigdy nie widział jej zmęczonej lub zniechęconej. Nie unosiła się, nawet wtedy gdy coś jej się nie udawało. Zawsze miała dla wszystkich uprzejmy uśmiech i dobre spojrzenie. Była wspaniałym duchem na plebanii - jak powiedział na jej pogrzebie ks. inf. Eugeniusz Borowski.

Pani Celina, o czym mogłem się przekonać osobiście, po śmierci rodziców potrafiła się wczuć w zmartwienia i kłopoty ludzi odwiedzających plebanię. Była zawsze - w tych szarych, codziennych chwilach, w radości i w nieszczęściu - promykiem słońca dla wszystkich. Świadomość nieuleczalnej choroby, na jaką zapadła niespodziewanie, nie powiększała w jej duszy niepokoju. Chciała być do końca dzielnym żołnierzem swojego Pana. Krzyż, który Chrystus kazał jej dźwigać, był dla niej "jarzmem słodkim i brzemieniem lekkim", bo przyjętym z miłością do Boga. W ostatnim stadium choroby leżała blada, wychudzona i straszliwie cierpiąca, a kiedy widziała zatroskane spojrzenie swojego brata, Wojtusia, jak go nazywała od dziecka oraz innych osób odwiedzających ją często w szpitalu - uśmiechała się i zapewniała, że jest z nią już naprawdę lepiej. Gorące nabożeństwo do Matki Bożej, troskliwie pielęgnowane i rozwijane w rodzinnym Łukowie, a później - w bielskim Karmelu, towarzyszyło pani Celinie do ostatnich chwil jej życia. Ks. Jan Bogusz, pracujący na misji w dalekiej Brazylii, dowiedziawszy się przez telefon o jej śmierci, zapłakał i powiedział, że idzie przed ołtarz Pana, aby odprawić Mszę św. za jej duszę.

I to było wielkie - zarówno u pani Celiny, jak u pani Stefanii, że niosły w sobie Boga bez ostentacji, tak po prostu, tak całkiem naturalnie. Bóg był cudownym faktem w ich życiu, faktem nazbyt oczywistym, by trzeba było udowadniać inaczej, jak tylko wielką miłością zaczerpniętą z Chrystusowej Ewangelii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Więcej ...

„Od Mokrej do Monte Cassino” – wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Więcej ...

"Przysięga Ireny". Prawdziwa historia

2024-04-19 05:55

Paweł Wysoki

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święty ostatniej godziny

Niedziela Przemyska

Święty ostatniej godziny

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Wiara

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

W „nowej”, antyklerykalnej Polsce aresztowano księdza

Kościół

W „nowej”, antyklerykalnej Polsce aresztowano księdza