Pewien „uczony w Prawie
wystawiając Jezusa na próbę”
nawet sobie nie uświadamiał,
że pytanie, które stawia Mistrzowi,
jest najważniejszą kwestią
ludzkiego bytowania.
Pytając Jezusa o "życie wieczne",
myślał może w kategoriach doczesności
o takich sposobach na nieśmiertelność,
które czynią ludzkie życie nieskończonym,
tak w perspektywie ducha,
jak też ciała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdy więc Nauczyciel odwoła się do jego znajomości
Mojżeszowego Prawa, odpowie formułą znaną z "filakterii",
noszonej przez Żydów na ręce i między oczami,
wypisanej w postaci "mezuz"
na odrzwiach ich domów
i na bramach miejskich (por. Wj 13,16; Pwt 6,8-9).
"Szema Izrael… - słuchaj Izraelu:
…Będziesz miłował Pana Boga swego
całym swoim sercem, całą swoją duszą,
całą swoją mocą i całym swoim umysłem" (Pwt 6,4-5)
i doda werset z Księgi Kapłańskiej:
"a swego bliźniego, jak siebie samego" (Kpł 19,18).
Nie ma w Izraelu człowieka wierzącego,
który nie kochałby Boga swoich ojców:
"Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba" (Wj 3,16),
Stworzyciela świata i człowieka,
Wszechmogącego Zbawcy,
od którego zależą nasze losy.
Reklama
Problemem jest drugi człowiek,
a raczej określenie jego pokrewieństwa,
czego uczony w Prawie da wyraz
swoim drugim pytaniem skierowanym do Jezusa,
gdy Ten pochwali jego odpowiedź:
"A kto jest moim bliźnim?" (Łk 10,29).
Mistrz nie odpowie mu wprost
wskazując na potencjalnych
członków jego ziemskiej rodziny
włącznie z całym Narodem Wybranym,
którego on sam jest członkiem,
ale w przypowieści o miłosiernym samarytaninie.
Jezus zna historię Izraela i Samarii,
Narodów zwaśnionych od wieków
tak politycznie, jak również religijnie,
a jednak za wzór dobrego postępowania
wobec poranionego przez zbójców pielgrzyma
stawia nie kapłana, ani lewitę, ale Samarytanina.
To on okaże będącemu w potrzebie
współczucie i miłosierdzie,
opatrzy jego rany, zabierze do gospody,
będzie pielęgnował czas jakiś,
a przy odjeździe opłaci gospodarza,
aby miał o niego staranie.
Kapłan i lewita - zajęci swoimi sprawami -
chcieli mieć święty spokój,
dlatego przeszli obojętnie wobec potrzebującego,
zostawiając go na pewną śmierć
z głodu i wycieńczenia
oraz na pastwę dzikich zwierząt.
"Kto z tych trzech okazał się bliźnim tego,
który wpadł w ręce zbójców?" (Łk 10,36)
- spyta Jezus uczonego w Prawie.
"Ten, który mu okazał miłosierdzie"
- pada zawstydzająca odpowiedź.
Zatem: "Idź, i ty czyń podobnie!" (Łk 10,37).
Nie trzeba wielkich słów,
czynionych na próżno deklaracji
o miłości bez pokrycia
w rzeczywistości ludzkiego życia,
trzeba czynu miłosierdzia,
współczującego serca.
I ty możesz być samarytaninem…,
obyś tylko nie patrzył na względy ludzkie,
nie szukał wrogów w swoim sąsiedztwie,
nie wynosił się stanem swego życia
i nie szukał poklasku dla czynienia dobra,
bo wtedy może ominąć cię nagroda – życie wieczne.