Dobiega powoli końca okres Wielkiego Postu. Mamy jeszcze wiele prac do wykonania w naszych mieszkaniach, domach, w zakładach pracy. Może nastąpiła jakaś kumulacja, jakieś nagromadzenie zadań. Musimy być jednak uważni, żeby nie uronić niczego z tego, co jest ważne dla naszego życia duchowego. Dlatego też musimy zadbać o wewnętrzne przygotowanie do nadchodzących świąt. Niedziela Palmowa ukazuje nam Chrystusa w dwóch diametralnie różnych sytuacjach: w triumfie i chwale oraz w sytuacji poniżenia, wzgardy, cierpienia i śmierci. Są to jakby dwie różne manifestacje, które zgotowano Chrystusowi: manifestacja chwały, miłości i manifestacja wzgardy, nienawiści. Jezus wjeżdża na święta paschalne do Jerozolimy. Lud wita Go z wielkim entuzjazmem. Niektórzy ścielą płaszcze na drodze, inni rzucają pod Jego stopy zielone gałązki palm i wołają radośnie „Hosanna Synowi Dawida. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie. Hosanna na wysokościach”. Była to godzina wielkiej chwały i wywyższenia Syna Bożego. Jednakże szybko po tym nastąpiła godzina męki, godzina poniżenia. Radosne „hosanna” zamieniło się w złowrogie „ukrzyżuj”. Jezus daje się pochwycić, daje się związać, zniewolić. Daje sobie włożyć na ramiona krzyż. Poniesie go wytrwale aż na Golgotę. Tam da się przybić do krzyża i zakończy życie w okrutnej męce. Jesteśmy zdumieni, że Jezus, mający w sobie moc, przyjął to wielkie uniżenie i cierpienie. Te dwie manifestacje powtarzały się ciągle w ciągu wieków. W każdym pokoleniu byli tacy, którzy dobrym życiem śpiewali Chrystusowi „hosanna”, żyli programem życia ogłoszonym przez Chrystusa. Historia zna wielu takich świadków Chrystusa - to ludzie święci. Ale byli i szaleńcy, którzy wołali: „ukrzyżuj, na krzyż!”, takich też nie brakowało.
O. Władysław Kluz, karmelita bosy, napisał kiedyś książkę pt. „Czterdzieści siedem lat życia”. Książka ta ma dwóch bohaterów: Św. Maksymiliana Kolbego i komendanta obozu w Oświęcimiu Rudolfa Hössa. Obydwaj przeżyli na ziemi 47 lat. Autor zaznacza, że mieli oni podobne dzieciństwo. Obydwaj wychowali się w pobożnych rodzinach. Obydwaj byli ministrantami. W młodości jednak ich życie zaczęło się różnić. Maksymilian został powołany do kapłaństwa i do życia zakonnego. Poszedł za głosem powołania i gdy został kapłanem, całe życie śpiewał Chrystusowi „hosanna”, głosił cześć Chrystusa i Jego Niepokalanej Matki. W obozie oddał życie za współwięźnia. Stał się świętym naszego trudnego stulecia. Drugi bohater, Rudolf Höss, przystał w swojej młodości do ludzi, którzy wołali: precz z Bogiem, precz z Chrystusem, precz z Kościołem. Dał się zniewolić przez szatana i pogrążył się w złu. Stał się wielkim zbrodniarzem wojennym. Zatem krzyżował Chrystusa, depcząc Jego Ewangelię, wołał więc swoim życiem: „ukrzyżuj”.
Okrzyki i postawy Niedzieli Palmowej trwają do dziś. Liberałowie różnej maści wołają dziś: „my sobie bez Boga poradzimy. Żyjmy tak, jakby Boga nie było. Bóg nam nie jest potrzebny do szczęścia”. Sprawy religii próbuje się zepchnąć na margines, w sferę życia prywatnego.
Niedziela Palmowa trwa. Po której stronie stoisz, jaki wznosisz okrzyk? Pamiętaj, byś nigdy nie zamieniał „hosanna” na „ukrzyżuj”. Pamiętaj także, że czasem znajdujesz się w sytuacji Chrystusa. To czasem tobie śpiewają „hosanna”. Ktoś ci powie: „to dla ciebie grają”. Ale bywają i dni, kiedy słyszysz: „ukrzyżuj”, „precz”. Co ci doradzić? - Trzeba wytrwać. Droga krzyżowa nie trwa wiecznie. Przychodzi zmartwychwstanie. Musisz wytrzymać!
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu