A walczyć trzeba: o rozwój Jagody, samodzielność, a teraz także o mieszkanie.
Wyjątkowa para
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ewa urodziła się bez lewej ręki. Jagódka przyszła na świat z wadą mózgowia, rzadką chorobą genetyczną, uszkodzeniem narządu wzroku. Dodatkowo cierpi na lekooporną padaczkę, ale w rzeczywistości dolegliwości jest znacznie więcej. – Niedługo łatwiej będzie wymienić, czego Jagódka nie ma, niż na co choruje – zauważa Ewa.
Taka kumulacja zdarza się z prawdopodobieństwem wygranej na loterii, choć w tym wypadku trudno mówić o szczęściu. A jednak dzielne dziewczyny pokazują, że uśmiech i humor ich nie opuszcza. W Ewie nie ma buntu, tak jak zaakceptowała swoją wadę, tak też w stu procentach zaakceptowała niepełnosprawność córki.
– Powiedziano mi, że Jagódka będzie dzieckiem do pielęgnacji – wspomina Ewa. – Ja się nie poddałam i postanowiłam walczyć o córkę. Jagódka widzi. Próbujemy się komunikować oczkami, obrazkami. Siłę dostaję od Pana Boga, nie mam jej w sobie. Pan Bóg daje mi wszystko i pozwala przetrwać ciężkie dni. Modlitwa przynosi mi ukojenie i zawierzenie.
Jagódka okazuje się duszą towarzystwa. Z chęcią demonstruje swoje umiejętności. To, jak z pomocą mamy stawia chwiejne kroki, jak przez kilka sekund potrafi samodzielnie stać oparta o ścianę, jak rozpoznaje kolory. Korzystając z obrazków, wskazuje, na co ma ochotę albo czym chce się pobawić. Szczuplutka, wysoka dziewczynka z uśmiechem dookoła głowy zdaje się być pewna swojej wyjątkowości i wartości.
Marzenie? Wyjść z domu
Ewa przekonuje mamy niepełnosprawnych dzieci, że tylko życie poświęcone innym jest warte życia, a pomaganie tym najsłabszym jest jak pomaganie samemu Panu Jezusowi. To o tyle ważne, że, mając wielu znajomych wśród osób dotkniętych niepełnosprawnością, Ewa nieraz widziała matki, które obwiniały swoje chore dzieci o przerwaną karierę i zmarnowane życie. Pewnie nie jest to tylko problem matek, bo mąż Ewy również bardzo wcześnie porzucił rodzinę, zrzekając się praw rodzicielskich.
Reklama
– W dobie wyzwolonych kobiet zadawano mi pytanie, czy, gdybym teraz wybierała, zdecydowałabym się urodzić czy dokonać aborcji – zwierza się Ewa. – Jagódka jest darem od Pana Boga. Nigdy mi to przez głowę nie przeszło. Kocham ją strasznie. Jest cudowna.
Choć mieszkanie Jagódki pełne jest oznak ludzkiej dobroci, bo wiele osób pomaga, wspiera, dzieli się swoimi talentami z naszymi bohaterkami, to największą aktualną potrzebą jest zmiana tego mieszkania na położone na parterze. Ewa nie daje już rady znieść córki z drugiego piętra, co powoduje, że są uwięzione, zdane na pomoc innych ludzi. Dodatkowo w starej kamienicy, mimo ustawicznej walki, ciągle pojawia się grzyb na ścianach, którego obecność wzmaga ataki padaczki u Jagody.
– Najciężej się pogodzić właśnie z tą padaczką – mówi mama dziewczynki. – Jeden napad może cofnąć rozwój Jagódki o kilka miesięcy. I znów zaczynamy od początku: to jest czerwone, to jest niebieskie…
Zakres pomocy, z jakiej Ewa i Jagoda korzystają, nie jest w stanie pokryć wszystkich kosztów, dlatego została uruchomiona zrzutka internetowa, której celem jest zebranie środków na zakup mieszkania dla matki i córki. Dla dwóch walecznych dziewczyn, które chcą zawsze być razem, bo obie siebie bardzo potrzebują.