Maria Fortuna-Sudor: - Kiedy i w jakich okolicznościach został Ksiądz skierowany do tworzenia nowej wspólnoty parafialnej w Krakowie-Kurdwanowie?
Ks. Jan Mrowca: - W połowie maja 1984 r. zostałem poproszony do Kurii Metropolitalnej w Krakowie, gdzie kard. Franciszek Macharski zaproponował mi pójście do parafii w Piaskach Wielkich. Miałem zorientować się w możliwościach utworzenia parafii w Kurdwanowie.
- Znał Ksiądz to osiedle?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Rok wcześniej odwiedziłem Wolę Duchacką-Zachód. Zwróciłem uwagę na dwupasmówkę, która potem okazała się ulicą Witosa. Po otrzymaniu skierowania próbowałem odszukać Kurdwanów na ówczesnym planie miasta, ale nie znalazłem.
- Pierwsze spotkanie z parafią?
- W Piaskach Wielkich okazało się, że kurdwanowianie chodzą na Msze św. do Łagiewnik. Otrzymałem więc nową nominację do pracy w parafii w Łagiewnikach. Tam dopiero budowano plebanię, więc nie miałem gdzie mieszkać. Ale spotkałem ówczesnego organistę z kościoła Mariackiego, prof. Bogusława Grzybka. To on zaproponował swoje wolne mieszkanie przy ul. Halszki.
- Czy mieszkańcy Kurdwanowa byli zainteresowani budową kościoła?
Reklama
- Przed moim przyjściem dobrą robotę wykonali proboszcz ks. Bronisław Bułka i wikariusze, którzy w trakcie wizyty duszpasterskiej informowali mieszkańców Kurdwanowa o pomyśle budowy kościoła. U ludzi było więc rozbudzone oczekiwanie, pragnienie kościoła. Gdy przyszedłem do parafii, zaczęły się spotkania. Kontakty umacniały się, gdy w październiku 1984 r. wynająłem przy ul. Wysłouchów garaż, gdzie rozpoczęliśmy katechizację kurdwanowskich dzieci. Tam ogniskowało się życie duszpasterskie. Na terenie przygotowanym pod budowę kościoła 5 kwietnia 1985 r. postawiliśmy krzyż. Później wybudowaliśmy salkę, do której przenieśliśmy lekcje religii.
- Jak doszło do odprawienia pierwszej Mszy św. na Kurdwanowie?
- Był piękny maj. Na zielonych, kurdwanowskich łąkach śpiewaliśmy litanię do Matki Bożej. Padła propozycja, że może by Mszę św. odprawić? Przygotowaliśmy prowizoryczny ołtarz i 3 maja o godz. 19.00 po raz pierwszy odprawiliśmy Mszę św. Po niej były kolejne, w każdą niedzielę, a od września - już codziennie.
- Co szczególnie zapamiętał Ksiądz z tego okresu?
- Panował entuzjazm. Ludzie chętnie przychodzili pomagać. Cieszyliśmy się z każdej zakupionej cegły, z każdego wykonanego etapu prac.
- Zapewne były i problemy...
- Nie czułem zapału do budowania czegoś od podstaw, wolę być kontynuatorem. To, że wykonałem powierzone zadanie, wynikało z posłuszeństwa mojemu biskupowi. Na pewno trudne były warunki zewnętrzne; zimno, ciasno, kłopoty z pozyskiwaniem funduszy… ale skupiałem się na tym, co ważne. Pracowaliśmy metodą małych kroków. Z perspektywy upływającego czasu mogę stwierdzić, że nad całością czuwała Boża Opatrzność.
- Poda Ksiądz przykłady?
Reklama
- Ciekawym procesem było to, że nigdy nie musiałem szukać ludzi do pracy w parafii. Sami przychodzili i okazywali się wartościowymi osobami, cenionymi fachowcami. Innym przykładem było pozyskanie funduszy na zakup samochodu ciężarowego niezbędnego przy budowie. Którejś niedzieli ktoś wrzucił na składkę sztabkę złota w kopercie. Była tyle warta, że mogliśmy kupić jelcza, którym przywieziono wszystkie materiały budowlane na budynki w parafii. Inny przykład. Zostało wykonane rusztowanie. Las połączonych żerdzi stał na terenie budującego się kościoła. Przyszła wichura, która to wszystko, łącznie z pracującymi na górze sześcioma robotnikami, w jednej chwili zmiotła. Myślałem, że to będzie masakra. Okazało się, że pracującym ludziom cudem nic się nie stało, nawet zadraśnięć nie mieli!
- Jacy są mieszkańcy Kurdwanowa dziś? Proszę wymienić przynajmniej 5 charakterystycznych cech.
- Różnorodność, młodość, napływowość, średniozamożność, gościnność i także… ofiarność.
- W dużej parafii ludzie skazani są na anonimowość. Jak próbuje się jej przeciwdziałać?
- Staramy się poznawać parafian, spotykać się z nimi. Sposobem na to są działające wspólnoty. Pierwszą, choć nieformalną, stanowili łącznicy, którzy mieli pismo od proboszcza, upoważniające do zbierania w blokach, w których mieszkali, datków na budowę kościoła, a przy okazji informowali, na jakim etapie jest budowa. Kolejne wspólnoty to wśród dorosłych: Domowy Kościół, Żywy Różaniec, Neokatechumenat, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, parafialny chór, dalej oaza młodzieżowa, schola parafialna, ministranci, lektorzy…
- Pracuje Ksiądz w parafii przez ćwierć wieku, stworzył ją Ksiądz od podstaw. Co z perspektywy czasu uznaje Ksiądz za najistotniejsze?
- Że to stoi (śmiech). Kiedy czasem retrospektywnie myślę, to pojawia się refleksja, że dobrze, że się to udało. Od początku do końca. Że powierzone zadanie zostało wykonane. To satysfakcja być świadkiem przemian, które się dokonały. Jest tego dużo. I duchowo, i materialnie. W jakimś sensie miałem w tym swój udział. Jednak to Bożej Opatrzności trzeba dziękować.