Czy Pan Bóg milczy?
Reklama
Pytanie to jest stare jak świat. Bo dawniej, choćby za czasów Starego Testamentu, nikomu nie przyszłoby do głowy powiedzieć, że Boga nie ma. Tworzono jakieś wyobrażenia Boga, czasami to były bardziej karykatury, niż sensowne obrazy, ale też intuicja człowieka dość często może być przesłonięta silnymi emocjami.
Dzisiaj to pytanie stawiają nie tylko świadkowie wojen i obozów koncentracyjnych. Wystarczy, że na złą drogę zejdzie dziecko, w którego wychowanie rodzice włożyli serce i lata wysiłku. Wystarczy, że ktoś, kto odkładał pieniądze na coś potrzebnego i upragnionego, musi nieoczekiwanie zapłacić dużą sumę za niespodziewaną naprawę. Wystarczy, że nie powiedzie się egzamin, a gdy do tego ukochana zakończyła znajomość, to nie jest daleko, aby stawiać pytanie „Czemu Bóg na to się zgadza?”, „czy Mu nie jestem obojętny?”, albo „po co się starałem być wierny, jeśli to wszystko do niczego nie prowadzi?”
Spójrzmy uczciwie: to wszystko są emocje. Silne, prawdziwe, bo emocje są zawsze prawdziwe, ale niezdatne, aby z nich zrobić fundament. Fundament procesów myślowych, słów, a zwłaszcza decyzji. Gdy ktoś doświadcza cierpienia, gdy coś idzie nie po jego myśli, odruchowo szuka winnego. Już sam ten kierunek jest niebezpieczny: albo tym winnym będzie Pan Bóg, albo ja sam, albo inni ludzie. Jeśli Pan Bóg - to odchodzimy od Prawdy. Jeśli ja sam - to może nic nie jestem wart i w ogóle nie warto się wysilać. Jeśli inni ludzie - to mam wrogów i od razu pokusę odwetu. Żadna z tych wersji nie prowadzi do rozwoju. Jeśli popełniłem błędy, to mam je znaleźć i próbować ich nie powtarzać, jeśli nabroili ludzie, to mogę oduczyć się naiwnej łatwowierności, ćwiczyć w wybaczaniu i dobieraniu sobie odpowiedniego towarzystwa. Jeśli zaś nieustannie pojawia się pretensja do Pana Boga - to jego dotychczasowy obraz był tylko żałosną karykaturą, należy ją natychmiast zmienić.
Stańmy po stronie Boga
Wiarę jednego z moich znajomych uratowała jego babcia. Kończył wtedy liceum, spadały na niego ciosy z różnych stron, nic z tego nie było na własne życzenie, czuł się niemal osaczony przez ludzi i przez życie. Ze względu na warunki do nauki mieszkał wtedy u babci. Widząc, co się z nim dzieje, usiadła na swojej ulubionej kanapie, zaprosiła, aby zajął miejsce obok i pocieszała - tak, jak tylko ona potrafiła. Wypowiedziała swój smutek i swoją nadzieję. Kilkoma słowami wyraziła swoją bezradność wobec cierpień wnuka i na koniec dodała: „Jak Panu Bogu musi być smutno, skoro tobie jest tak źle... Będzie musiał szukać nowych sposobów, abyś znalazł jasność...”.
To zdanie wpłynęło na całe życie mojego przyjaciela. Jak jest dla niego ważne, zrozumiałem kiedyś, gdy usłyszałem je w ustach jego córki.
Trudno się zgodzić w myślach na prawdę o wszechmocy Pana Boga i bólu w sercach ludzi. Skoro widzi zło, skoro zna je wcześniej, to czemu nie reaguje?
Jest to trochę uproszczenie, ale nie takie są reguły gry. Bóg kocha nieskończenie, dowiedzie tego nie jeden raz w historii świata, ale istotą Jego miłości jest wolność ofiarowana człowiekowi. Złamałby reguły gry, gdyby nas popychał skrótami. Mamy sami odkryć, że to, co powoduje cierpienia codzienności, zwykle nie jest ważne w perspektywie zbawienia. Ważne jest to, czy uczę się „po Bożemu” reagować na zło i cierpienie - w wielkości miłosierdzia i nadziei.
Bóg nieśmiały i odważny
Wielokrotnie Pan Bóg pytał człowieka o zgodę. Wielokrotnie powierzał ludziom zadania przewyższające ich możliwości - by Jego odnaleźli i mogli się cieszyć wspólnym zwycięstwem. Mówiąc po ludzku - cierpi z każdym z nas i jednocześnie przypomina:
Pomóż w rozwoju naszego portalu