Reklama

Zostawić po sobie ślad

Niedziela kielecka 32/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W swoim życiu Bogdan Klikowicz robił wiele rzeczy. Pomagał chorym, niepełnosprawnym, kształcił młodzież, budował kościół. Wie, że w życiu oprócz Pana Boga najważniejszy jest drugi człowiek, stojący obok i proszący o pomoc. Wie o tym, ponieważ on sam i jego rodzina wiele razy potrzebowali pomocy drugiej osoby. Nigdy się nie zawiedli.

Co z niego wyrośnie?

W 1953 r. stojąc w szkole na apelu zorganizowanym w dniu śmierci Józefa Stalina, postanowił trochę „rozluźnić” podniosłą uroczystość, podczas której wspominano postać największego zbrodniarza świata. Bogdan naładował do klucza siarki, włożył w otwór gwoźdź i rzucił nim w stojący w kącie piec kaflowy. Siła wybuchu była taka, że rozerwała kilka kafli. Uroczysty apel został przerwany. Do szkoły wezwano rodziców „małego agitatora”. Na szczęście Bogdan był nieletni, groziło mu tylko usunięcie ze szkoły. Skończyło się na tym, że rodzice pokryli koszt remontu pieca. Mama zastanawiała się tylko, co z niego wyrośnie.
Gdy w 1956 r. Gomułka doszedł do władzy, do szkół wróciła nauka religii, a na ścianach powieszono krzyże. Nie trwało to jednak długo. Po roku ponownie wyrugowano naukę religii ze szkół i usunięto krzyże. Kiedy w klasie Bogdana zdjęto krzyż, ten poszedł do domu i przyniósł krzyż, który zawiesił obok tablicy. Krzyż wkrótce zniknął. Niezrażony tym faktem Bogdan przyniósł kolejny krzyż. Wpadł na pomysł, by dodatkowo obrysować go na ścianie ołówkiem. Po zdjęciu krzyża na ścianie został ślad. Dyrektor szkoły szalał ze złości. Szybko się wydało, kto zawiesił krzyż i kto go obrysował.
Do szkoły znowu zostali wezwani rodzice. Dyrektor szkoły znający Bogdana z poprzedniego „wyczynu” stwierdził, że rodzice mają pokryć koszty malowania całej szkoły. W końcu stanęło na tym, że musieli pomalować tylko jedną klasę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Do Częstochowy

W domu cały czas mówiło się o Piłsudskim, o Powstaniu Warszawskim, mordzie w Katyniu, czy o tzw. „kieleckim pogromie”. Przede wszystkim jednak zawsze mówiło się o Bogu, a modlitwa była codziennością. Żyło się w prawdzie, mimo że wszędzie królował fałsz i propaganda. Z czasów dzieciństwa i lat młodości szczególnie wspomina pielgrzymki do Częstochowy. Rodzice mieli wielki sentyment do tego miejsca. Swoją „pasją modlitwy” zarazili syna. Oczywiście w czasach komunistycznych nie można było organizować pielgrzymek. W systemie programowo ateistycznym pojęcie pielgrzymki nie istniało. Ludzie radzili sobie jak mogli. O umówionej godzinie na dworcu PKP zbierało się kilkadziesiąt czy kilkaset osób. Wszyscy z biletami do Częstochowy. Kilkoro miało rozmontowany, ukryty w bagażu krzyż. Nie zbierano się w grupy, aby nie zwracać na siebie uwagi, chociaż ta „nadmierna” liczba pasażerów jadąca o tej samej porze, w tym samym kierunku - do Częstochowy nie mogła nie zostać zauważona przez Służby Bezpieczeństwa. Ale pasażer, który miał bilet, miał też prawo jechać pociągiem. Zrozumienie dla „pasażerów do Częstochowy” mieli kolejarze. Oczywiście wiedzieli, gdzie jedzie kilkusetosobowa grupa i pomagali jak mogli. Upychali do wagonów wszystkich chętnych i otwierali zamknięte przedziały.
Bogdan pierwszy raz do Częstochowy pojechał z mamą jako małe dziecko. Na Jasną Górę jeździ do dziś. Nie ma roku, aby nie był chociaż raz przed obliczem Czarnej Madonny. Z Jasną Górą ma bardzo miłe wspomnienia.

Reklama

Czy masz wolne miejsce?

W 1963 r. w Częstochowie odbywał się zjazd młodzieży katolickiej. Zaproszenie do młodych ludzi wystosował prymas Wyszyński. Informacja o spotkaniu przekazywana była pocztą pantoflową. Na Jasną Górę Bogdan Klikowicz wybrał się z plecakiem i namiotem. Tam spotkał rówieśnika, który był jak on absolwentem szkoły średniej. Przyjęty do Śląskiego Seminarium Duchownego, przyjechał na młodzieżowe spotkanie. Kompletnie nieprzygotowany na trudy pielgrzymki, podszedł do namiotu Bogdana stojącego w obrębie murów klasztornych z pytaniem: „czy masz wolne miejsce?”. Miejsce się znalazło. - Znalazł się nawet ciepły sweter, gdy nad ranem z zimna szczękał zębami - śmieje się pan Bogdan, dodając, że zadzierżgnięta wtedy przyjaźń trwa do dziś. Kolega z namiotu został księdzem i obecnie jest proboszczem w jednej z łódzkich parafii. Często wspominają tamten mały namiot i poranny chłód. - Podczas spotkania z Księdzem Prymasem złożyliśmy ślubowania przed obliczem Czarnej Madonny. Ślubowaliśmy wytrwać w uczciwości, patriotyzmie i miłości do drugiego człowieka. Ślubowania zostały dotrzymane.

Reklama

Zauważyć drugiego człowieka

Po szkole trafił do Zakładów Naprawczych Sprzętu Medycznego w Kielcach. Praca była odpowiedzialna, wymagała dużo precyzji i umiejętności. Naprawiali sprzęt medyczny z terenu całego województwa kieleckiego. To właśnie podczas tej pracy spotkał się z odpowiedzialnością za zdrowie i życie drugiego człowieka. W kieleckim szpitalu przy ul. Kościuszki - wtedy jedynym szpitalu w mieście - naprawiał niewielki przyrząd, który oceniał stan obiegu krwi pacjenta. Od wyniku badania zależało postawienie diagnozy: czy konieczna jest amputacja kończyny pacjenta, czy też uda się ją uratować. - Była to wielka szkoła wrażliwości na potrzeby bliźniego - wspomina. Uruchamiał pierwsze w województwie aparaty do narkozy. - Wcześniej pacjenta usypiało się gazą z wylanym na nią eterem i mierzyło ciśnienie krwi - śmieje się.
Po kilku latach pracy poszedł na studia, po których otrzymał pracę na Politechnice Kieleckiej w pracowni termodynamiki. Na uczelni pracował do stanu wojennego. Gdy przyszedł 13 grudnia 1981 r. musiał się z uczelnią pożegnać. Z żalem odchodził z miejsca, w którym przechodząc poszczególne szczeble kariery, doszedł do stanowiska dyrektora. Niestety był człowiekiem „Solidarności”, a tacy ludzie nie mieli prawa spokojnie pracować w socjalistycznym państwie.

Reklama

Nadzieja w młodzieży

Krótko był bezrobotnym. - Szczęśliwie Pan Bóg ułożył tak, że za dobrą współpracę, którą miałem z wieloma szkołami, zostałem zatwierdzony na wicedyrektora, a później na dyrektora administracyjno-technicznego w Zespole Szkół Zawodowych nr 3. Oprócz zajmowanej funkcji, kształcił również uczniów. Jak wspomina, była to dobra szkoła, nie tylko pod względem zdobywanych przez uczniów umiejętności. W szkole nie tylko się uczyło, przekazywało wiedzę, ale przede wszystkim formowało się dobrego człowieka. Nie dziwi więc fakt, że ta placówka dydaktyczna wychowała wielu późniejszych kapłanów i zakonników.
Do szkoły przyjmowani byli młodzi ludzie, którzy chcieli założyć habity czy sutanny, a którym utrudniano to w różnoraki sposób. Ojcowie Pallotyni wiedzieli, gdzie szukać pomocy. Bogdan pomagał uczniom w matematyce, a jego żona dawała im korepetycje z języka polskiego. Z wieloma z nich do dziś koresponduje. Pracują na misjach w Rwandzie, Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Australii czy Brazylii.

Droga Krzyżowa

Zawsze ciągnęło go, aby pomagać Kościołowi. Pamiętał lata spychania Kościoła i księży na margines życia społecznego. Więc gdy nadarzyła się okazja, włączył się w remont klasztoru na Karczówce. Nadzorował wraz z nieżyjącym już inż. Lechem Mendakiem remont dachu zabudowań klasztornych. Zaadaptowali strych, budując na nim pokoje gościnne, które do dziś służą młodzieży wypoczywającej w klasztorze. Właśnie wtedy powstał pomysł utworzenia Towarzystwa Przyjaciół Karczówki, które pomogło zakonnikom w rozbudowie klasztoru. Członkowie Towarzystwa zajęli się remontowaniem galerii, kawiarenki i upiększaniem polany widokowej.
Pewnego dnia zrodził się pomysł odtworzenia stacji drogi krzyżowej, która w przeszłości biegła z kieleckiej katedry na Karczówkę. Opracowywał dokumentację i szukał ludzi oraz firm, które mogłyby pomóc. Zachowały się tylko 4 stacje, reszta została zniszczona. Na podstawie tych uratowanych odtworzono wypełnione płaskorzeźbami stacje i ustawiono je na trasie od pl. Jana Pawła II na klasztorne wzgórze.
- To było olbrzymie przedsięwzięcie. Pomagało nam w nim wiele osób. Między innymi pan Tadeusz Sztorc, który osobiście wykonywał formy poszczególnych stacji - wspomina. Udało się. Obecnie w każdy trzeci piątek miesiąca o godz. 16 kielczanie idą tą drogą krzyżową, rozważając mękę Jezusa Chrystusa. Trwa to już 15 lat. Towarzyszy im niesiony na przedzie machoniowy krzyż, który wykonał pan Bogdan.

Reklama

A może nowy kościół?

To grupa parafian, a także członków Towarzystwa Przyjaciół Karczówki zachęciła go, by wejść do rady osiedlowej i pomyśleć o budowie kościoła dla mieszkańców ośmiotysięcznego osiedla Podkarczówka. Wprawdzie na Karczówce był klasztor, lecz wchodzenie wąskimi ścieżkami na górę, szczególnie jesienią, zimą i wiosną było prawie niemożliwe. Został wybrany przewodniczącym Rady Osiedla i wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej RSM Spółdzielni Armatury. Był 1993 r.
Przy wsparciu bp. Szymeckiego na sesji Rady Miasta radni przyznali parafii teren po dawnym zapleczu budowlanym. Po wielu trudnościach, zabiegach, formalno-prawnych, przy pomocy parafian, młodzieży i grupy zapaleńców kościół został wybudowany. Od 5 lat gromadzą się w nim wierni. W ramach Towarzystwa Przyjaciół Karczówki zaangażował młodzież do sadzenia drzew, pielęgnacji i sprzątania itd. - Wciągnąłem szkolną edukację do ochrony przyrody - mówi. - Trzeba uczyć dzieci i młodzież szacunku do tego, co nas otacza - podkreśla.

Pomagać

Tak się ułożyło w jego życiu, że mając za sobą doświadczenie służenia drugiemu człowiekowi, trafił do PEFRON-u. Ponownie miał możliwość wykorzystać je w pełni na rzecz osób niepełnosprawnych. Razem z byłym dyrektorem PEFRON Markiem Sceliną powołali na terenie województwa świętokrzyskiego pierwszy w Polsce Zakład Aktywizacji Zawodowej dla osób niepełnosprawnych w Kałkowie-Stykowie. Następnie przyczynili się do budowy wioski dla niepełnosprawnych w Kałkowie-Godowie w sanktuarium ks. Czesława Wali. To były wielkie dzieła, których owoce trwają do dziś. Przyczynili się także do rozbudowy sal terapii zajęciowej w Bejcach, Włoszczowie, Busku-Zdroju czy Sandomierzu.
W Stowarzyszeniu Rodzin Diecezji Kieleckiej jest wiceprezesem od 15 lat. Rozwinęli koła w terenie. Powołali wraz z ks. prof. Śledzianowskim Katolickie Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze. W siedzibie Stowarzyszenia przy ul. IX wieków czynne są dyżury pomocy dla rodzin. Jest prawnik, psycholog, pediatra. Udało się im wprowadzić w diecezji Międzynarodowy Dzień Rodzin. Co roku 15 maja do Kielc przyjeżdżają goście z całego świata. Impreza się rozrosła, obecnie trwa dwa dni.
Z papieżem Janem Pawłem II spotkał się kilka razy. Szczególnie pamięta ten dzień, gdy będąc w Rzymie z bp. Mieczysławem Jaworskim witał się z Ojcem Świętym. Pierścień Rybaka zsunął się Papieżowi i został w jego ręku. Pamięta życzliwy uśmiech Jana Pawła II i jego ciepłe, żartobliwe słowa.
Lubi wracać do Rzymu, chociaż zawodowo zwiedził wiele państw. W Poczdamie wizytował ośrodki pracy dla ludzi niepełnosprawnych. Poznawał jak one funkcjonują, jak przystosowują osoby wykluczone do życia w normalnym świecie. Jest pod ich wrażeniem do dziś.

Bogdan Klikowicz kocha podróże, szeroko pojętą kulturę: malarstwo, rzeźbę, architekturę, ale chyba najbardziej lubi pomagać drugiemu człowiekowi. - Z wielką radością pojechałem ostatnio do Sandomierza, by pomagać powodzianom. Jako kielczanin wiem, że w naszych charakterach głęboko zakorzeniona jest pomoc osobom potrzebującym - mówi. Kilkadziesiąt lat temu na dworzec kolejowy w Kielcach podjechał pociąg, z którego wysiadło kilkaset osób. Byli to ludzie z Warszawy. Po Powstaniu Warszawskim zostali wywiezieni w Polskę. Jeden transport zatrzymał się w Kielcach. Bp Czesław Kaczmarek zaapelował do kielczan, aby przygarnęli potrzebujących. Kielczanie, mimo że sami cierpieli niedostatek, na oścież otwierali drzwi swoich domów i swoich serc. Jedną z przygarniętych była podróżująca z matką młoda dziewczyna - panna Sikorska. Dziś żona pana Bogdana.

W następnym numerze sylwetka śp. ks. Jana Kurczaba, proboszcza w Zagnańsku i Proszowicach, organizatora tajnego nauczania

Podziel się:

Oceń:

0 0
2010-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Jestem Niepokalane Poczęcie

Adobe.stock.pl

Maryja wypowiada w miejscowym dialekcie słowa, które dla wizjonerki były zupełnie niezrozumiałe. „Que soy era Immaculada Councepciou” – „Jestem Niepokalane Poczęcie”. Dziewczynka biegnie do swego przyjaciela i kronikarza objawień pana Estrade, by zadać mu pytanie, co oznaczają te dziwne słowa. Gdy słyszy wyjaśnienie, opanowuje ją niezwykła radość, która nigdy już jej nie opuści...

Więcej ...

Bp Milewski: przemiana serca uzdrawia ciało

2024-04-16 19:09

nowaewangelizacja.com.pl

- Przemianie ludzkiego serca często towarzyszy uzdrowienie fizyczne. Pokarmem, który może najlepiej nasycić naszą duszę, jest sam Jezus Chrystus, który zmartwychwstał i który jest obecny w Eucharystii - powiedział bp Mirosław Milewski w parafii Wieczfnia Kościelna, w diecezji płockiej. W dniu wizytacji pasterskiej udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Więcej ...

Zaproszenie na pielgrzymkę do Francji. Każdy może dołączyć

2024-04-16 13:39
Pielgrzymka do Francji

organizatorzy

Pielgrzymka do Francji

Chcesz spędzić tegoroczne wakacje, poznając ciekawe miejsca, a nie masz jeszcze pomysłu, gdzie pojechać? Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie zaprasza w dniach 19-26 sierpnia 2024 r. do odkrywania piękna zakątków Francji, jej historii i duchowości.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Jezus mówi dziś o głodzie, który zagnieżdża się w...

Wiara

Jezus mówi dziś o głodzie, który zagnieżdża się w...

1690 kleryków w Kościele katolickim w Polsce w 2024 r.,...

Kościół

1690 kleryków w Kościele katolickim w Polsce w 2024 r.,...

Jestem Niepokalane Poczęcie

Wiara

Jestem Niepokalane Poczęcie

Patron Dnia: Święty Benedykt Józef Labre, który...

Święci i błogosławieni

Patron Dnia: Święty Benedykt Józef Labre, który...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Smoleńsk. Niezabliźniona rana

Wiadomości

Smoleńsk. Niezabliźniona rana

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Gemma Galgani. Młoda święta stygmatyczka, do której...

Święci i błogosławieni

Gemma Galgani. Młoda święta stygmatyczka, do której...