– Kto straci swe życie dla Jezusa, ten je zyska – tak na pytanie, dlaczego postanowiła „stracić” trochę czasu w wakacje dla Boga, odpowiada Agnieszka, studentka teologii. Tą „stratą” był udział w Oazie Rekolekcyjnej Diakonii Wyzwolenia, czyli po prostu – dla abstynentów.
Reklama
– Dla mnie te rekolekcje to przyjemność, ale też wyzwanie, któremu starałam się podołać – dodaje. W Krucjacie Wyzwolenia Człowieka jest od 8 lat. Jak mówi, „środowisko zdążyło się już przyzwyczaić”. Nie ukrywa, że bycie w krucjacie ma też swoje plusy i przybliża nam historię, w której jej głos miał być decydujący i ostateczny, bo znajomi powiedzieli: „Agnieszka, ty podejmij decyzję. Masz przewagę – jesteś trzeźwa!”.
Na rekolekcjach można spotkać się z różnymi powołaniami. Były osoby stanu wolnego, małżeństwa oraz osoby konsekrowane. Jedną z nich była Dorota z Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła. Jej przygodę z rekolekcjami można ująć w trzech słowach: marzenia się spełniają. Od dawna miała pragnienie w sercu, by uczestniczyć w Oazie Rekolekcyjnej Diakonii Wyzwolenia, ale termin nigdy jej nie pasował. Na pytanie, jak udało się jej tutaj znaleźć, odpowiada krótko:
– Dobry SMS w dobrym czasie. Napisałam do księdza moderatora Roberta Grohsa z pytaniem, co słychać. On akurat wspomniał o rekolekcjach i mnie na nie zaprosił. Boży plan przez SMS?
Dorota miała na rekolekcjach specjalne zadanie – była „aniołem stróżem” dla dzieci podczas zabaw, które sama organizowała. Krucjata daje jej wiele radości, bo dzięki niej „nie sięga po coś łatwego, lecz szuka trudniejszych rozwiązań, które do czegoś prowadzą”. Dzieło Niepokalanej wspiera modlitwą i postem.
Reklama
Iwona i Marek z Wałbrzycha to małżeństwo z 29-letnim stażem, które było odpowiedzialne za przeprowadzenie rekolekcji. W krucjacie są oboje od ponad 30 lat. Swoją abstynencją zachęcili również swoje dzieci i pozostałych członków rodziny. Rekolekcje to dla nich intensywny czas, ale dający wiele radości z tego, że mogą szerzyć dzieło krucjaty i na nowo odkryć coś pięknego. Jak sami mówią, Bóg błogosławi w ich życiu, pozwala wyzbyć się lęków i uzdrawia słabości, a co najważniejsze – daje poczucie prawdziwej wolności, której nie da nic innego.
Dlaczego ich zdaniem warto zaangażować się w to Boże dzieło? – Kto wiele otrzymuje, ten wiele potem może dawać – mówi Iwona. – Zawołanie krucjaty: „Nie lękajcie się” jest najlepszą motywacją i zachętą szczególnie dla młodych, którzy lubią ryzykować i poznawać nowe doświadczenia – dodaje.
Rekolekcje we dwoje? To na pewno nie pomysł dla Kingi i Arka, którzy w rekolekcjach uczestniczyli wraz z szóstką swoich dzieci. Są szczęśliwym małżeństwem od 12 lat, któremu jak sami mówią, Bóg nieustannie błogosławi i obdarza wieloma łaskami. Oprócz Jezusa starają się kochać każdego człowieka. Udowadniają to motywacją wstąpienia do KWC.
– Chrystus bardzo pociąga nas swoją miłością i pragniemy być wolni dla Niego, żeby naszym przykładem móc wyzwalać drugiego człowieka. Dzieło Niepokalanej już od kilku lat jest mocno obecne w ich życiu, czego przykładem było m.in. bezalkoholowe wesele. – Chociaż nie ukrywam, że nie cała rodzina chętnie się na nie wybierała – przyznaje Arek. – Bez alkoholu to nie będzie udana zabawa – mówili goście. Jednak Boży płomień miłości był bardziej obecny w sercach młodych, którzy udowodnili, że nie alkohol jest najważniejszy, ale wiara i jej prawdziwość.
Rekolekcje odbywały się w dniach 7-11 sierpnia pod czujną opieką ks. Roberta Grohsa, w parafii św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny we Wręczycy Wielkiej, której jest proboszczem.
– Nasz duszpasterz głosił piękne i głębokie kazania, w których każdy mógł odnaleźć cząstkę siebie. Dbał o najdrobniejsze szczegóły, a Dom św. Józefa, w którym nocowaliśmy, stał się dla nas drugim domem na te kilka dni –wspominają uczestnicy rekolekcji. – Uczył nas, że wolność daje nam szansę pokochania drugiego człowieka, czyli wzięcia za niego w pewien sposób odpowiedzialności. Przypomniał, czym jest synostwo dzieci Bożych i pytał, czy rzeczywiście Jezus jest Panem naszego życia – opowiadają.
Uczestnicy rekolekcji bardzo zżyli się ze sobą, mimo że pochodzą z rożnych części Polski i mimo dość krótkiego wspólnego pobytu. Najmłodszy uczestnik rekolekcji miał 9 miesięcy, a najstarsza uczestniczka – 68 lat. Wiek nie był tutaj żadną przeszkodą. Wręcz przeciwnie. Pozwalał stworzyć rodzinne relacje, które na pewno będą owocować w przyszłości. Grupa liczyła blisko 50 uczestników, którzy już nie mogą doczekać się kolejnego spotkania, by razem zmieniać świat na lepsze i zarażać innych do bycia darem dla siebie nawzajem.