Do tych, którzy zwątpili, którzy błądzą i tych, którzy nie
ustają w poszukiwaniu prawdy, kieruję swoje rozważania.
Lata doświadczeń, obserwacji, poznawania ludzkich losów
skłoniły mnie do podzielenia się swoimi refleksjami nad zmartwychwstaniem
człowieka. Próbowałam znaleźć w nich odpowiedź na pytania, które
ciągle powracają i które bez wiary nadal pozostaną tylko pytaniami.
Problem dotyczący zmartwychwstania, a raczej z wiarą w to, że było,
budzi do dziś dużo kontrowersji i ma znaczący wpływ na postawę, religijność
i życie człowieka.
Przekonywanie kogokolwiek, że istnieje życie po śmierci,
że człowiek nie przemija bezpowrotnie, że wraz ze śmiercią przechodzi
do innej rzeczywistości, dla nas jeszcze niedostępnej, będzie daremne,
gdy człowiek sam nie zatrzyma się w drodze i nie spróbuje zgłębić
sacrum, które jest w nim. Tylko tam znajdzie sens życia ten, którego
dusza pozostaje martwa. To sercu, skarbnicy najwznioślejszych uczuć,
można odrodzić się do życia, czerpać radość z istnienia, by kiedyś
cieszyć się ze zmartwychwstania do życia wiecznego. Życia, w którym
nie będzie już cierpień ani łez, życia pełnego dobra i miłości, takiego,
do którego zostaliśmy powołani.
Refleksje nad zmartwychwstaniem wywołują zadumę nad śmiercią,
która musi je poprzedzić. Śmiercią, która przynosi ból i cierpienie,
z którą trudno się pogodzić i która wywołuje w nas uczucia buntu
i zawodu. Rodzi się bowiem pytanie - dlaczego Bóg, któremu ufaliśmy,
zawiódł nas i zabrał kogoś, kogo kochaliśmy? Bolesna jest nie tylko
strata, lecz także uczucie doznanego zawodu. Ludzie doświadczeni
przez Boga, dla niektórych przez los, przeżywający swoje tragedie
stają się nieufni również wobec Boga. Zadają pytanie - dlaczego Ten,
który kocha, nie uchronił ich, nie zapobiegł złu? Słowa pocieszenia,
a nawet znalezienie odpowiedzi na to pytanie i tak nie byłoby satysfakcjonujące
dla tych, którzy je zadają. Można bowiem dużo wiedzieć, lecz dla
pełnego zrozumienia odczuć drugiego człowieka trzeba albo przeżyć
jego tragedię lub być z nim tak blisko, by czuć jak on.
Człowiek cierpiący często zadaje Bogu lub sobie pytanie
- czym zawinił, co uczynił, że jest tak boleśnie doświadczany? W
ciszy własnego sumienia szuka zdarzeń, które wydają mu się przyczyną
jego nieszczęść. Przepełniony bólem i rozpaczą nie znajduje i nie
przyjmuje żadnych argumentów. Ukojenie i nadzieję można znaleźć tylko
w zmartwychwstaniu, w wierze, iż życie trwa i nie kończy się wraz
ze śmiercią człowieka.
Gdzie jednak szukać potwierdzenia tej prawdy? Wielu ludzi
odnajduje ją w Biblii.
Wzmianki o życiu pozagrobowym znajdujemy już w Starym
Testamencie. Spotykamy je w Księdze Daniela i 2. Księdze Machabejskiej.
Prorok Daniel zapowiada, że wielu z tych, co posnęli w prochu ziemi,
zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej
odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli
wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze (Dn 12,
2-3), natomiast matka braci machabejskich, którzy umierają, pociesza
ich słowami: Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa,
wskrzesi i ożywi do życia wiecznego (...) Stwórca świata bowiem,
który ukształtował człowieka (...) w swojej litości ponownie odda
wam tchnienie i życie (...) (2 Mch 7, 9. 23) oni sami zaś wyznają:
Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję,
że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni (2 Mch 7, 14).
Postawa Judy Machabeusza składającego ofiarę przebłagalną
za grzechy poległych świadczy również o jego wierze w zmartwychwstanie,
które utożsamiał z nagrodą wieczną: Gdyby bowiem nie był przekonany,
że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś
zbędnym i niedorzecznym... (2 Mch 12, 44). Natomiast w Nowym Testamencie
św. Paweł tymi słowami zwracał się do Koryntian: Jeżeli zatem głosi
się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród
was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to
i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał,
daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara (1 Kor
15, 12-14).
Podobnie dzisiaj wielu jest pośród nas, którzy wierzą
w Boga, lecz nie w zmartwychwstanie. Dla nich to tylko mit, legenda
powtarzana przez wieki i panaceum dla biednych, chorych i pozbawionych
nadziei ludzi.
Najstarsze teksty Nowego Testamentu mówiące o zmartwychwstaniu
to pierwotne katechezy apostolskie, które spisane zostały w Dziejach
Apostolskich św. Łukasza oraz wyznania wiary przytaczane w listach
św. Pawła i hymny chrystologiczne. Apostołowie w swoim nauczaniu
podkreślają doniosłość tego wydarzenia, jednak opisu samego momentu
zmartwychwstania nie znajdujemy. Napotykamy jedynie relacje o ukazywaniu
się Chrystusa (zob. Mk 16, 9; Łk 24, 34) i pustym grobie z odsuniętym
kamieniem. Mamy więc do czynienia z tajemnicą, gdyż wydarzenia tej
niezwykłej nocy przekraczają możliwości naszego poznania.
W chwili zmartwychwstania nastąpiło tajemnicze przekroczenie
granic czasu historycznego. Chrystus przeszedł do porządku nadprzyrodzonego,
ponadhistorycznego, nie powrócił już do życia doczesnego, lecz innego
- uduchowionego i uwielbionego. Zapoczątkował zmartwychwstanie wszystkich
ludzi zarówno sprawiedliwych, jak i grzeszników: Ja jestem zmartwychwstaniem
i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (J 11, 25)
. Ich los nie będzie jednakowy (zob. J 5, 29), bowiem już na ziemi
sami wybierają życie wieczne z Bogiem lub skazują się na potępienie.
Dla wiernych i sprawiedliwych Chrystus przygotował wielkie rzeczy,
o których nawet nie śnimy. Pozostają jednak tajemnicą - Ani oko nie
widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce ludzkie nie wstąpiło,
co Bóg przygotował tym, którzy Go miłują.
Podobnie jak żyjącym w czasach Chrystusa, tak i dzisiaj,
wiara i nadzieja, że śmierć nie jest końcem, lecz początkiem naszej
drogi, pozwala na radosne spojrzenie w przyszłość i oczekiwanie,
że kiedyś spotkamy tych, których kochaliśmy i którzy nas kochali.
Oni poznali już szczęście nieba, które polega na tym, że się jest
z Panem, aby cieszyć się Jego obecnością.
Swoją wizję spotkania z Chrystusem po śmierci przedstawił
autor książki Na zawsze z Panem - Herman Mertens poprzez porównanie
go do spotkania dwojga zakochanych, którzy długo się nie widzieli
i oto spotykają się. Rzucają się sobie w objęcia: "Nareszcie znowu
razem"... Nie słychać innych słów. "Być razem" to ich najgłębsza
radość. Wszystko inne jest nieważne. "Żeby tylko być razem" - to
ich jedyne pragnienie; gdzie i jak, to nie ma znaczenia.
Spotkanie Chrystusa po śmierci "twarzą w twarz" będzie
radością bez granic.
Wyrwie się nam okrzyk radości - "Nareszcie razem, na zawsze"
.
Radosne byłoby życie tych, którzy utracili swoich bliskich,
gdyby tylko spróbowali uwierzyć i zrozumieć, jak wielką miłością
obdarzył Bóg człowieka. Nie pozostawia go samego, gdy przekracza "
próg nadziei", lecz czeka, by wziąć go w ramiona i powiedzieć "nareszcie
razem - na zawsze". Właśnie wówczas następuje "poznanie" Boga, czyli
pełne miłości odczucie. Życie w niebie próbował przybliżyć Francois
Mauriac w swojej powieści Tajemnica Frontenaków. Przedstawił bardzo
wzruszającą scenę. Jedno z dzieci, Yves, przytulone do matki, słucha,
jak ta w poufnej rozmowie zwierza się ze swych niepokojów:
Mój mały Yves, ty wiesz tak dużo rzeczy, powiedz mi ...
czy w niebie pamięta się o tych, których się zostawiło na ziemi?
Ja wierzę w to - powtórzyła z naciskiem - nie daje przystępu do siebie
żadnej myśli przeciw wierze ... Jak wyobrazić sobie świat, w którym
wy, nasi najbliżsi, przestalibyście być dla mnie? - Yves odpowiedział
matce, że wszelkie uczucie zostanie oczyszczone z tego, co je brudzi
i plami. Nasze stosunki z bliźnimi, więzy rodzinne i przyjaźnie będą
trwać w niebie na wyższym - niebieskim - poziomie, wolne od najmniejszej
domieszki egoizmu. Warto więc pamiętać, że tych, których na ziemi
tak czule ukochaliśmy, spotkamy ponownie. Spieszmy się więc kochać
ludzi, bo tak szybko odchodzą. To dopiero początek naszej wędrówki
ku Miłości, która trwa wiecznie i nie ma końca, miłości, która ma
swój początek już tu na ziemi w miłości do człowieka.
Pięknie i niezwykle trafnie wyraził naszą najgłębszą
tęsknotę, jaką jest przebywanie z Chrystusem, naszym wiernym Przyjacielem,
Feliks Timmermans w swoim Adagio:
Z tobą nic nie jest dalekie,
a wszystko bliskie.
Początek życia znów błyska...
nie ma ani wczoraj, ani jutra,
ani czasu, ani godzin,
ani granic, ani murów;
i minął wszelki strach,
odkupiony z cienia i z pozoru,
trud i ból rośnie w radość!
Jakże proste może być wszystko!
Jak niebem może być życie!
Z Tobą, o źródło wszelkiego życia!
Pomóż w rozwoju naszego portalu