Wspólnota Margaretek działa przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie-Płaszowie od września 2009 r. Na stronie internetowej parafii
Było sobie pragnienie
Reklama
O idei ruchu parafianie z Płaszowa dowiadywali się w różnych sytuacjach: a to na rekolekcjach, a to podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy, a to wreszcie ktoś proponował przystąpienie do margaretkowej grupy. Toteż zanim zawiązała się tu wspólnota, wiele osób już należało do Margaretek. - Wiosną 2008 r. byliśmy z mężem na rekolekcjach małżeńskich - wspomina Anna Kobiałka. - W kuluarach, podczas nieoficjalnych spotkań, rozmawialiśmy o różnych niepokojach, które towarzyszą współczesnym katolikom. Znajoma opowiedziała, jak to w ich parafii modlili się w każdy 1. czwartek miesiąca w intencji kapłanów i powołań kapłańskich i jakie owoce te modlitwy przynosiły. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że zostanie ogłoszony Rok Kapłański, ale bardzo pragnęłam, aby również w naszej parafii takie nabożeństwa były odprawiane. Wiedziałam też, że jest wiele osób, które, podobnie jak ja z mężem, należą do Margaretek i modlą się za kapłanów. Myślałam więc, że pierwszoczwartkowa Eucharystia, połączona z adoracją Najświętszego Sakramentu, byłaby spoiwem jednoczącym Margaretki. Minęło trochę czasu, zanim odważyłam się powiedzieć o moim pomyśle. Tymczasem ksiądz proboszcz ucieszył się z niego i przystąpił do realizacji. W ostatnią niedzielę sierpnia, w 2009 r., podczas Mszy św. zostały wygłoszone kazania na temat idei modlitw za kapłanów. Wierni usłyszeli, jak bardzo są one dla duszpasterzy cenne i jak wspierają ich powołanie. Potem był 1. czwartek września. Na zapowiedziane nabożeństwo przyszło bardzo dużo osób. Rozdawaliśmy różańczyki starofranciszkańskie i wydrukowane Margaretki do wypełnienia. Zainteresowanie było takie, że wszystkiego nam zabrakło, a w tym dniu 35 osób przystąpiło do ruchu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Znaleźli się realizatorzy
Reklama
Aktualnie do wspólnoty płaszowskich Margaretek należy ok. 100 osób. Poznałam zaledwie kilkoro. W różny sposób trafili do ruchu. - Do przystąpienia do Margaretek zachęciła mnie Ania (Anna Kobiałka - przyp. red.), która zaproponowała, żebym się modliła za konkretnych kapłanów. Wręczyła mi taki mały różaniec i powiedziała, w które dni mam odmawiać modlitwę i za jakiego księdza - wspomina Leopolda Kędzior. - Pamiętam więc o nich w poniedziałek, piątek i sobotę, a w czwartek - to tak sama od siebie modlę się za wszystkich kapłanów. W Margaretkach są również mój syn, synowa i wnuczka gimnazjalistka.
Po wysłuchaniu kazania o idei Margaretek zdecydowały się przystąpić do ruchu Teresa Hankus i Bożena Puła, która wspomina: - Od razu byłam tym zainteresowana. Chciałam modlić się szczególnie w intencji jednego kapłana, który mnie i mojej rodzinie wiele pomógł. Ale zaproponowano mi przystąpienie do Margaretek w intencji innych kapłanów z naszej parafii, więc się za nich modlę. Ze względu na moją chorobę mam na to więcej czasu niż inni.
- Kilka lat temu ktoś zaproponował mi przystąpienie do Margaretek i odmówiłam - przyznaje Dorota Denko. - Temat wrócił, gdy wybrałam się na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Podczas jednej Mszy św. ksiądz opowiadał o idei ruchu. Okazało się, że w naszej grupie dwóch kapłanów nie miało Margaretek. Wtedy podjęłam decyzję, że chcę modlić się w intencji konkretnego duszpasterza. Dziś należę do 11 Margaretek i pomimo wielu obowiązków, tych domowych, rodzinnych i zawodowych, znajduję czas na modlitwy, do których się zobowiązałam.
W intencji kapłanów od 10 lat modlą się państwo Fądzielowie i Kobiałkowie. - O tego rodzaju modlitwie dowiedziałam się przed laty - wspomina Małgorzata Fądziel. - Mieliśmy księdza opiekuna w naszym kręgu. Ania Kobiałka zaproponowała, żebyśmy założyli mu Margaretkę. Wtedy również pojawiła się myśl, żeby modlić się także w intencji kapłanów z naszej parafii. Więc powstały kolejne Margaretki. Modlę się w intencji 3 duszpasterzy.
Wśród Margaretek są też dzieci. Grzegorz Kobiałka jest uczniem III klasy SP nr 47 w Krakowie. Założył Margaretkę po I Komunii św. - Chcieliśmy w ten sposób podziękować ks. Piotrowi, który nas przygotował do pierwszej spowiedzi i Komunii św. Zapytałem o to kolegów i wszyscy chcieli modlić się za naszego księdza katechetę - zapewnia Grześ.
Bo idea jest słuszna
Moi rozmówcy przyznają, że w dzisiejszym świecie coraz więcej osób, również tych uważających się za dobrych katolików, chętnie krytykuje swych duszpasterzy i wytyka im ich wady i niedoskonałości. I właśnie ruch Margaretek ma za zadanie odmienić tę sytuację. - W czasie ostatnich wakacji przyjechali do nas znajomi, których oprowadzałam po Krakowie - wspomina Anna Kobiałka. - W trakcie spotkania mówili wiele złego o swoim proboszczu, cały czas go krytykowali. Z pokorą, ale i z bólem słuchałam tych historii, a gdy wreszcie skończyli, wyciągnęłam Margaretkę i stwierdziłam, że najwyższy czas, aby się w jego intencji zaczęli modlić. Przybliżyłam im ideę ruchu i powiedziałam do tego znajomego, że to właśnie on powinien zanieść proboszczowi Margaretkę, gdy już zorganizuje grupę modlących się w jego intencji.
- W czasie Roku Kapłańskiego czytałem w „Niedzieli” artykuły na temat kapłaństwa - dodaje Józef Fądziel. - Stąd wiem, że jeśli szatan chce uderzyć, zniszczyć Kościół, to będzie atakował przede wszystkim kapłanów. Toteż modlitwa w ich intencji jest potrzebna nie tylko im, ale całemu Kościołowi!
Osoby, które od lat modlą się w Margaretkach, zapewniają, że modlitwa przynosi wiele zmian. - Wśród księży, za których się modlę, są również Sercanie z naszej parafii - mówi Roman Kobiałka. - Znam ich i na podstawie obserwacji mogę powiedzieć, że oni ulegają wewnętrznej przemianie, że stają się bliżsi parafianom, otwarci na nas, rozumiejący i wspierający w różnych trudnych sytuacjach.
A ciężar modlitwy - słodki
Moi rozmówcy podkreślali jednak, że modlitwy za kapłanów, tak z ludzkiego punktu widzenia, przynoszą korzyści również im i ich rodzinom. - Odkąd jestem w ruchu Margaretek, czuję Bożą opiekę i błogosławieństwo. Pomimo wszystkich problemów życie staje się inne - mówi Dorota Denko. - Często kapłan, który otrzymuje Margaretkę, podejmuje decyzję, że również będzie się modlił w intencji osób, które podjęły zobowiązanie - wyjaśnia Teresa Hankus. - W ten sposób tworzy się więź pomiędzy kapłanem i Margaretkami. A modlitwa za kapłanów to taki słodki ciężar. Najpierw wydaje się, że to obowiązek. Z czasem okazuje się on łaską. Dzięki tym modlitwom człowiek wiele zyskuje, ulega wewnętrznej przemianie. - To pewnie dlatego tyle dobrego dzieje się w moim życiu - myśli głośno Bożena Puła. - Z wielu dramatycznych sytuacji wychodziłam cało. Zapewne by się to wszystko tak nie poukładało, gdyby cały sztab ludzi nie szturmował również w mojej intencji.
Osoby, które spotkałam, są przekonane, że wierzący powinni zaangażować się w modlitwę za kapłanów, bez których życie katolika jest bardzo trudne. - Każdy z nas od urodzenia aż do śmierci potrzebuje kapłana - przekonuje Anna Kobiałka. - Jeśli więc chcemy, aby duszpasterze żyli wśród nas, aby nas prowadzili do Chrystusa, to powinniśmy modlić się w ich intencji. Margaretki są więc propozycją dla wszystkich.