Niewielki kościół, gdzieś na obrzeżach wielkiego życia, w przygranicznym rejonie, skąd jest wszędzie daleko, ufundował miejscowy przedsiębiorca Klemens Grzesik wraz z rodziną, bo wiadomo, takie decyzje uzgadnia się rodzinnie, a wsparli go ofiarnie parafianie. Powstał kościół filialny pw. Matki Bożej Fatimskiej i od razu niemal stał się miejscem przyciągającym wiernych nie tylko z pobliskich wsi turystycznych, ale również z okolicznych wczasowisk. Przybywają i z dalszych miejscowości, czego przykładem jest niżej podpisana, która tu również znajduje najmilsze miejsce dla oczyszczenia duszy w skupionej modlitwie.
Jak wiele nas łączy z portugalską Fatimą! Tam Matka Boża Różańcowa objawiła się trójce portugalskich pastuszków w trzecim roku I wojny światowej, by przekazać orędzie pokoju. Podczas szóstego objawienia wydarzył się wielki cud nazwany „tańcem słońca”, oglądany przez 70 000 świadków. Zdarzyło się to 13 października 1917 r. Jak bardzo potrzebne są pokój i zgoda, zwłaszcza w dzisiejszych czasach! Potrzebne są Polsce jako narodowi, potrzebne w grupach, gdzie wiele dzieli, w tym wychowanie, zwyczaje kulturalne i przekonania.
W Karkonoszach osiedlali się zawsze ludzie o zróżnicowanych korzeniach, tacy też i dziś tu mieszkają. Nie wyobrażam sobie, by można im było coś narzucić bezkarnie z zewnątrz. Tu powstała inicjatywa miejscowego, ciężko pracującego człowieka, który umie siąść za sterami koparki i zakrzątnąć się przy biznesie. Któremu nie wystarczy dobrobyt materialny, który potrzebuje Bożej miłości. Znalazł sprzymierzeńców w ówczesnym biskupie legnickim Tadeuszu Rybaku i ks. Kazimierzu Gembarowskim i ks. Zygmuncie Herbucie. Powstał kościół, dobrze osadzony w dolinie między górami, pierwszy w historii tej ziemi. 10 lat od konsekracji odbyła się 13 października br. w Borowicach Msza św. i uroczystości towarzyszące, w tym ognisko na łące obok Domu Bożego, gdzie na prostych drewnianych stołach miejscowi gospodarze postawili misy i tace pełne pysznego jedzenia. Najważniejszym gościem maleńkiej karkonoskiej wsi był biskup Stefan Cichy, ordynariusz diecezji legnickiej, który sobie ten zakątek szczególnie upodobał. Msza św. była bardzo uroczysta, koncelebrowana przez dziekana dekanatu Mysłakowice ks. Mieczysława Bętkowskiego, wicedziekana ks. Zbigniewa Kuleszę oraz księży dekanatu Mysłakowice. Przy ołtarzu był także ks. Michał Gołąb, wikariusz parafii z Karpacza, ksiądz - goprowiec, którego rekolekcje poprzedzające uroczystości były głęboko przeżyte, bo gdy ksiądz Michał stał skromnie przy wejściu do świątyni, niewidoczny przy ołtarzu, parafianie dziękując i jemu, rozglądali się zaniepokojeni, czy przyjął zaproszenie. Obowiązki gospodarza pełnił ks. Mariusz Witczak, proboszcz parafii Sosnówka.
Ksiądz Biskup przypomniał wydarzenia dziesięciolecia, m.in. otrzymanie relikwii Dzieci Fatimskich, bł. Franciszka i Hiacynty, a także kilkadziesiąt serii rekolekcji różnych grup z Polski. Podkreślił, jak ważna jest umiejętność dziękowania Bogu za wszelkie łaski otrzymane, a ten kościół jest takim darem dziękczynnym. Wdzięczność jest wyrazem szlachetnej pokory i gestem miłości.
Po festynie przykościelnym goście udali się na uroczystą kolację w hotelu Hottur, gdzie karmił wszystkich ze staropolską hojnością, wzruszony wspomnieniami Klemens Grzesik. Ksiądz Biskup tradycyjnie został odwieziony bryczką zaprzęgniętą w strojne konie.
Humor i serdeczność tworzyła prawdziwie świąteczną atmosferę. Uroczystość nie mogła zbyt przerastać tej małej, pięknej perły Karkonoszy, więc gości poza duszpasterzami, poza wiernymi parafii Sosnówka i sąsiedzkich, nie było zbyt wielu. Zauważalną obecnością wyróżnili się górnicy Zagłębia Miedziowego w strojach galowych. Oficjalne świeckie władze reprezentowali: przewodniczący Sejmiku Dolnośląskiego, Jerzy Pokój i wójt gminy Podgórzyn, Anna Latto.
Pomóż w rozwoju naszego portalu