Reklama

Na pyskówkę nie pozwolę

Niedziela bielsko-żywiecka 50/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mariusz Rzymek: - Startować z dziesiątego miejsca na liście i dostać mandat radnego to dopiero sztuka?

Szczepan Wojtasik: - Jako socjolog zastanawiałem się, co zrobić żeby odpowiednio trafić do ludzi, a co za tym idzie, uzyskać jak najlepszy wynik. Ostatecznie postawiłem na bezpośredni kontakt z wyborcą i nie zawiodłem się. Okazało się, że jestem kojarzony i że ludzie znają mnie z tego, co dotychczas zrobiłem. Widać to było po wyniku. Nie było takiego lokalu wyborczego, w którym nie otrzymałbym choćby kilku głosów.

- Czemu zdecydował się Pan wystartować z listy komitetu Jacka Krywulta?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Moją dotychczasową działalność społecznikowską można streścić jednym zdaniem: robić coś dla ludzi bez angażowania się w politykę. I tego chcę się trzymać. Ja o start w wyborach nie zabiegałem. To mnie złożono propozycję, by wejść w skład komitetu wyborczego Jacka Krywulta i z niej skorzystałem. Zanim to jednak nastąpiło, tę decyzję dobrze rozważyłem i modliłem się w tej intencji. Ostatecznie mój podpis znalazł się na liście na 2 godziny przed jej zamknięciem.

- Ludzie z Akcji Katolickiej kojarzeni są raczej ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, a nie z innymi komitetami wyborczymi. Dopisując swe nazwisko do listy Jacka Krywulta nie wybrał Pan drogi outsidera?

- Polityka narzuca pewne ramy i rygory, a ja chcę być od tego jak najdalej. Mnie inspiruje działanie, które wymaga wykonania konkretnej pracy, a nie oglądania się na frakcje i kluby. Choć nie jestem członkiem PiS, nie znaczy to, że wyrzekam się idei, do których ta partia się odwołuje. To wszystko, co jest związane z patriotyzmem i praworządnością mam w sobie i nie potrzebuję specjalnej etykiety, która by to potwierdzała.

Reklama

- Z opozycyjnej względem komitetu J. Krywulta listy PiS-u startowało kilku Pana dobrych znajomych ze środowisk i stowarzyszeń kościelnych. Jak można będzie z nimi współpracować, skoro ci ludzie wybrali drugą stronę barykady?

- Z Romanem Matyją, liderem miejskich struktur PiS-u, na tyle dobrze się znamy, że pokusa znalezienia wspólnego języka na pewno się znajdzie. Należąc do największego klubu, trzeba brać odpowiedzialność za rządy prezydenta, ale i dogadywać się z ludźmi, którym leży na sercu wszechstronny rozwój Bielska-Białej.

- Chcąc nie chcąc stał się Pan częścią maszyny, która będzie opiniować różne projekty: jedne z nich będzie przeznaczać do realizacji, a inne odrzucać. Ma Pan patent na to, żeby nie stać się jedynie „maszynką do głosowania”?

- Boję się tego i będę na to bardzo wyczulony. Będąc w Radzie Miasta będę zapierał się rękami i nogami, by nie wpaść w tryb jakiegoś klucza partyjnego. Zamierzam współpracować ze wszystkimi i nie dać się zaszufladkować. W końcu każdy dobry projekt, niezależnie od tego skąd pochodzi, jest projektem dobrym dla mieszkańca Bielska-Białej.

- Jak przyjął Pan informację o tym, że do Rady Miejskiej nie dostał się nikt z SLD?

- Z tego akurat jestem bardzo zadowolony. Za bardzo mam w pamięci to, co ludzie z tej opcji politycznej robili przez lata, a szczególnie w okresie stanu wojennego i tuż po nim. Podczas studiów w Lublinie miałem okazję na własnej skórze doświadczyć „dobrodziejstwa” władzy ludowej i nie tęskno mi do ludzi, którzy są spadkobiercami tej myśli politycznej.

- Co jako radny będzie Pan starał się w pierwszym rzędzie zrobić dla swoich wyborców?

- W Stracone, to jest w dzielnicy, w której mieszkam, bolączki są prozaiczne: dziury w jezdni, brak pobocza, uciążliwości związane z funkcjonowaniem MZK, brak miejsc parkingowych. To potrzeby najpilniejsze. Odczuwalny jest także brak Domu Kultury, w którym odbywałyby się różnorodne zajęcia dla dzieci oraz gdzie spotykaliby się przedstawiciele lokalnej społeczności. Zapotrzebowanie jest również na boisko sportowe oraz na ścieżkę rowerową, która łączyłaby Straconkę z innymi dzielnicami.

- Jak Pan myśli, czy za Pańskiej kadencji doczekamy się na Bulwarach Straceńskich placu zabaw z prawdziwego zdarzenia?

- Myślę, że tak. Istniejący projekt zakłada wykonanie tam nie tylko placu zabaw, ale i ścianki wspinaczkowej, a nawet amfiteatru. Problem w tym, że sporo ma to kosztować.

- W Bielsku-Białej otwarciu niejednej inwestycji towarzyszyły pikiety i skargi mieszkańców. Ma Pan patent na to, żeby dobro wspólne nie było realizowane kosztem dobra jednostki?

- Wszystko, co się planuje i buduje, musi być realizowane z poszanowaniem istniejącego prawa. Jeżeli ktoś w wyniku miejskiej inwestycji traci rodową działkę, wówczas musi dostać za nią godziwe odszkodowanie. Na sytuacje konfliktowe nie można sobie pozwolić, gdyż nikomu one nie służą.

- Pewnie miał Pan okazję słyszeć o pyskówkach, do jakich dochodziło podczas obrad sesji Rady Miejskiej. Nie boi się Pan, że bierne uczestnictwo w nich będzie ceną, jaką przyjdzie Panu zapłacić za mandat radnego?

- Póki co, raził mnie sposób prowadzenia kampanii niektórych kandydatów. Nie jestem zwolennikiem oblepiania drzew plakatami, ani też epatowania wyborców billboardami ze swoim wizerunkiem. Bliska za to jest mi kampania polegająca na bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem. Dlatego dbałem o osobiste dotarcie do wyborcy. Co do pyskówek to mam nadzieję, że podczas nowej kadencji Rady Miasta nie będzie do nich dochodziło, a przynajmniej, nie będą w nich uczestniczyć przedstawiciele prezydenckiego komitetu wyborczego. Gdy będzie inaczej, zamierzam takim osobom po chrześcijańsku zwrócić uwagę.

- Wielu radnych kocha wyborców jedynie w okresie przedwyborczym. Co zamierza Pan zrobić, żeby udowodnić, że nie zalicza się do ich grona?

- Przede wszystkim zamierzam systematycznie kontaktować się z radami osiedli z mojego okręgu wyborczego, by na bieżąco być obeznanym z problemami osób, które na mnie głosowały. Bezpośredni dostęp do mnie będzie możliwy także za pośrednictwem strony internetowej. Na niej mieszkańcy miasta będą mogli opisywać sprawy, które ich dotyczą.

- Po sukcesie wyborczym pewnie z wielu stron napłynęły do Pana gratulacje. Które z nich najbardziej Pana zaskoczyły?

- Te z Ukrainy i Litwy. Okazało się, że osoby, do których wespół ze śp. Stefanem Zuberem jeździliśmy z pomocą humanitarną, bardzo żywo interesują się sytuacją w naszym mieście. I tak z gratulacjami dzwoniła do mnie Janina Wysocka, dyrektor polskiej szkoły im. Jana Pawła II w Wilnie oraz ks. Jan Nikiel, proboszcz lwowskiej katedry.

- Od wielu lat jest Pan zaangażowany w niesienie pomocy humanitarnej Polakom żyjącym na Wschodzie. Czy jako radny będzie Pan w stanie coś więcej dla nich zrobić?

- Miasto ma podpisane wiele umów partnerskich, ale według mnie najlepszą formą pomocy jest pomoc docierająca bezpośrednio do środowisk polonijnych. Wspomagając parafie katolickie, które skupiają naszych rodaków, czy polskie szkoły, w których uczą się ich dzieci, robimy coś konkretnego. Obecnie chciałbym pomóc ks. Janowi Waligórze, pracującemu w Niżankowicach, w jego staraniach o pozyskanie dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na restaurację głównego ołtarza (to koszt ponad 50 tys. zł), oraz szkole im. Jana Pawła II w Wilnie w znalezieniu środków na postawienie papieskiego pomnika.

Podziel się:

Oceń:

2010-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

Więcej ...

#PodcastUmajony (odcinek 2.): No to trudno

2024-05-01 20:20

Mat.prasowy

Co zrobić, jeśli w ogóle nie czuję Maryi? Albo relacja z Nią jest dla mnie trudna bądź po prostu obojętna? Zapraszamy na drugi odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski mówi o możliwych trudnościach w relacji z Maryją oraz o tym, jak je pokonać.

Więcej ...

Bp Andrzej Przybylski: my zrodziliśmy się z Boga, który jest Miłością

2024-05-03 19:56

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski...

Jasna Góra

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski...

#PodcastUmajony (odcinek 3.): Sama tego chciała

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 3.): Sama tego chciała

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady