Piesza wędrówka granicami Polski to druga piesza wyprawa Zbigniewa Stępnia. Pierwsza, w 2017 r., była wędrówką dookoła Polski i zapewne zostawiła pewien niedosyt, stąd ta druga. Pierwszą wyprawę piechur zakończył tak jak planował, drugą z powodów zdrowotnych musiał przerwać. Trudną decyzję o powrocie podjął w miejscowości Milik, kiedy noga zaczynała dokuczać coraz bardziej, a odcinek drogi pokonanej w ciągu tygodnia nie przekroczył 20 km. Do domu powrócił pociągiem, do którego wsiadł na dworcu w Sieniawie. Ze stacji w Pajęcznie zabrał go znajomy. Czy do Zbigniewa Stępnia pasują słowa Joachima du Bellay z Sonetu XXXI z cyklu „Żale” (tłum. W. Kościelski, T.1. „Antologia poezji francuskiej”, Warszawa 2001)?”
„Szczęśliwy, kto jak Ulisses zwiedził piękne kraje
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Lub jak ten, co za złotym runem zganiał wody,
Aby potem, doświadczeń pełen i pogody,
Wrócić w dom ojców, dawne znowu czcząc zwyczaje (...)”.
Druga podróż, podbudowana doświadczeniami z pierwszej, była nieco inna, bo bardziej swobodna, a swoboda w pieszej wędrówce to wyjątkowy przywilej dla piechura. Przywilej zapewnił namiot, który w sytuacjach ekstremalnych gwarantował nocleg i tym samym regulował długość odcinków drogi pokonywanej każdego dnia. Pod namiotem Stępień spędził 70 ze 102 nocy, które przyszło mu przeżyć podczas wędrówki.
Reklama
Podróż nie była tylko zwykłym wędrowaniem, przenoszeniem się z jednego miejsca w drugie. Była czymś więcej. Mówił o tym sam bohater w czasie spotkania, malując przed słuchaczami m.in.: sceny otwarcia granicy polsko- niemieckiej po obostrzeniach spowodowanych pandemią koronawirusa czy spotkań z ludźmi z Mazur i Podlasia.
Podróż pozwoliła znów poszerzyć horyzonty i obalić mylne stereotypy o ludziach z tzw. wschodniej ściany Polski. – Dziwiło – mówił – że tu tak naprawdę nikt nie mówi o polityce, ludzie się spotykają i rozmawiają ze sobą, są życzliwi, ich czas płynie wolniej. Zresztą wielokulturowe Podlasie tak naprawdę jest wyludnione. Na 40 domów w miejscowości, którą mijałem, może 4 są zamieszkałe. Młodzi wyjechali szukać chleba gdzie indziej – dodał.
Obie podróże to nie tylko szkoła przetrwania, ale przede wszystkim poszukiwanie czegoś dobrego, poszukiwanie wiedzy i uczenie się, jak być bardziej ludzkim.
Po podróży zostały panu Zbyszkowi fotografie z poznanymi w czasie wędrówki ludźmi, zdjęcia mijanych zabytków i ciekawych miejsc i na pewno wielki bagaż wspomnień inspirujących do kolejnej wyprawy.