Sprawowanie opieki nad starsza osobą zazwyczaj nie jest łatwe,
nawet gdy osobą tą jest własna matka. Jest to szczególnie trudne,
gdy obowiązki te pełni jedna osoba. Jednak w moim przypadku opiekowanie
się Mamą nie nastręczało zbyt wiele kłopotu, głównie dzięki czuwaniu
Opatrzności Bożej, której doświadczałam bardzo często, zwłaszcza
w trudnych sytuacjach. Myślę, że wpłynęło na to również wychowanie,
jakie otrzymaliśmy od Rodziców, bo nie tylko ja, ale również moja
siostra i dwaj bracia (którzy sporadycznie mnie zastępowali) opiekę
nad Mamą traktowaliśmy jako sprawę zupełnie oczywistą. Pogodne usposobienie
Mamy ułatwiało mi wykonywanie wszelkich obowiązków wobec Niej. Była
osobą bardzo cierpliwą wyrozumiałą i wdzięczną za wszystko, co dla
Niej czyniliśmy. Gdy wskutek choroby w ostatnim okresie życia nie
mogła już mówić, wdzięczność swoją wyrażała całując osobę świadczącą
Jej dobro.
Wspominając lata dzieciństwa uświadomiłam sobie, że często
doświadczaliśmy działania Miłosierdzia Bożego. Przykładem tego może
być zachowanie życia całej naszej rodziny podczas okupacji hitlerowskiej.
Ojciec mój Włodzimierz pracował jako dyrektor w zorganizowanym przez
siebie tajnym nauczaniu w powiecie puławskim z pomocą swojej żony
Heleny, która prowadziła sekretariat tajnego liceum puławskiego.
Nie umiem sobie inaczej wytłumaczyć, jak tylko cudowną interwencją
Bożą, faktu prowadzenia tajnego nauczania, w którym zaangażowane
było bardzo dużo osób: nauczyciele, młodzież i rodzice, mimo, że
okupanci mieszkali blisko domów, w których nauczyciele prowadzili
lekcje z młodzieżą. Za tą działalność groziła kara śmierci, nie tylko
dla nauczycieli, ale także i ich rodzin. Kolejny raz pomocy Miłosierdzia
Bożego doznałam w ostatnich latach życia Mamy. Modliłam się o to,
by Mama mimo podeszłego wieku i zaawansowanej choroby, mogła codziennie
wstawać z łóżka. Dotychczas nie byłam przy niczyjej śmierci, prosiłam
więc dobrego Boga, bym nie była sama przy śmierci Mamy. Pan Jezus
wysłuchał moją modlitwę. Mama przed śmiercią leżała obłożnie chora
tylko dwa dni, a przy Jej śmierci byłam razem z moją siostrą, która
od niedawna zamieszkała u nas. Czasami martwiłam się o to, by nie
było takiej sytuacji, bym nie mogła ulżyć w ewentualnym cierpieniu
Mamy. I w tym wypadku Chrystus wysłuchał mnie.
Mimo, że jest mi bardzo ciężko przeżyć tę rozłąkę z Mamą,
to jestem wdzięczna Bogu za tą lekką śmierć Mamy i wszystkie spełnione
moje prośby. Wiem, że tylko Bóg ma prawo zabrać życie człowiekowi
i że śmierć jest przejściem do nowego, lepszego i pełniejszego życia.
Chwalę przede wszystkim miłosiernego Boga za to, że - jak powiedział
w Ewangelii wg św. Jana (5, 28-29) - "nadeszła godzina, w której
wszyscy którzy spoczywają w grobach posłyszą głos Jego, a ci, którzy
pełnili dobre czyny pójdą na zmartwychwstanie życia" - przez całe
życie moja Mama pełniła dobre czyny: była troskliwą żoną i matką;
wychowała pięcioro dzieci. Była nauczycielką, którą do dziś z wielkim
sentymentem, szacunkiem i wdzięcznością wspomina wielu uczniów. Ufam
więc, że miłosierny Bóg da Jej szczęście wieczne w swoim Królestwie,
o co też często się modlę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu