Reklama

Proboszcz papieskiej parafii

Niedziela lubelska 10/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Artymiak: - Jak wspomina Ksiądz swój pierwszy dzień w Castel Gandolfo?

Ks. Waldemar Niedziółka: - To był dzień 28 września 1998 r. Kiedy przyjechałem do Castel Gandolfo, był piękny, słoneczny poranek. Jeszcze przed południem całą wspólnotą salezjańską poszliśmy do Papieża, bo był to dzień pożegnania przed jego powrotem do Watykanu. Tak więc od spotkania z Janem Pawłem II i z jego błogosławieństwem rozpocząłem pracę w tej wyjątkowej parafii. Najpierw przez trzy lata byłem wikariuszem, potem zostałem proboszczem. W tej parafii spędziłem w sumie 12 lat.

- Czy nominacja do pracy w Castel Gandolfo była dla Księdza wielkim zaskoczeniem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nie, wcale nie byłem zaskoczony. Pracowałem wówczas w Warszawie jako sekretarz przełożonego, więc wszelkie zmiany dotyczące nominacji we wspólnotach były mi znane - byłem pierwszą osobą, która wiedziała, kto i gdzie jest posyłany. A do pracy w Castel Gandolfo po trosze sam się zgłosiłem. Gdy przełożony zapytał kiedyś o tę placówkę, powiedziałem, że mogę tam pojechać.

- Jak to się stało, że odpowiadając na powołanie, wybrał Ksiądz drogę w Zgromadzeniu Salezjanów?

- O tym zgromadzeniu opowiadał mi jeden z proboszczów w mojej rodzinnej parafii, ks. Józef Frankowski. Dzięki jego podpowiedziom rozpocząłem nowicjat salezjański w Czerwińsku nad Wisłą, poznając coraz bardziej św. Jana Bosko i charyzmat zgromadzenia. Bardzo spodobała mi się panująca tam rodzinna atmosfera, pełna radości. Nie wystraszyła mnie nawet praca na roli, gdy w okresie nowicjatu pomagaliśmy w pracach w ogrodzie warzywnym i kwiatowym. Ta praca bardzo mi się spodobała, bo wcześniej zazdrościłem kolegom w szkole, że mają żniwa, wykopki. U mnie rodzice nie mieli gospodarstwa, ale praca na roli w jakiś sposób mnie pociągała. Dopiero w nowicjacie zobaczyłem, jak ciężka jest praca rolnika. Później, w czasie formacji zakonnej, po studiach filozoficznych trafiłem na praktyki, tzw. asystencję, do Włoch. Po dwóch latach wróciłem do Polski, by studiować teologię i przygotować się do święceń.

Reklama

- Jakie są różnice w pracy duszpasterskiej w Polsce i we Włoszech?

- We Włoszech bardzo ważny jest kontakt osobisty z wiernymi, trzeba wciąż być między ludźmi. W Polsce idzie się w tym kierunku, ale jeszcze jest wiele do zrobienia. Poza tym we Włoszech jest wiele grup parafialnych. Ludzie chętnie zrzeszają się w różnych grupach i potrzebują spotkań, podczas których musi być obecny kapłan. My jako salezjanie dodatkowo prowadzimy grupy oratoryjne. Spotkania odbywają się co tydzień i trzeba się do nich dobrze przygotować. Jeśli chodzi o katechezę, miejscem jej prowadzenia są parafie. W to dzieło bardzo mocno angażują się katecheci świeccy i siostry zakonne, ale kapłani także wspomagają tę pracę. W ogóle laikat jest bardzo zaangażowany w życie wspólnoty, w jego kompetencjach leży m.in. oprawa Mszy św., posługi wykonywane w Polsce przez lektorów, organistów i kościelnych. W parafii jest zazwyczaj aż kilkadziesiąt osób, które systematycznie troszczą się o liturgię.

- Jakie są różnice w zwyczajach między Polską a Włochami?

- Jeśli chodzi o tradycje świąteczne, to np. w Niedzielę Zmartwychwstania nie ma Rezurekcji. Jest tylko sprawowana Wigilia Paschalna. W Castel Gandolfo panuje zwyczaj, że po jej zakończeniu wszyscy uczestnicy zostają jeszcze na wspólnym poczęstunku. Podobnie dzieje się w Boże Narodzenie po Pasterce.

- Czy udało się zaszczepić wśród Włochów jakąś polską tradycję?

- Tak, to np. procesja na Boże Ciało. Wcześniej były organizowane procesje z Najświętszym Sakramentem, ale nie do czterech ołtarzy. A my znaleźliśmy plastycznie uzdolnioną parafiankę, która namalowała cztery obrazy z symbolami eucharystycznymi, i tak wprowadziliśmy procesję do czterech ołtarzy przez ulice Castel Gandolfo i ogrody papieskie. Inną przejętą tradycją są spotkania opłatkowe. Zaproponowaliśmy ten zwyczaj grupom parafialnym i również bardzo dobrze się przyjął. Zawsze na takich spotkaniach jest żłóbek z siankiem i Dzieciątkiem, przywieziony z Polski opłatek, składanie sobie życzeń, wspólne kolędowanie. Przy okazji łamania się opłatkiem zawsze wyjaśniamy Włochom, że jest to polski zwyczaj łamania się chlebem. Mówimy także o tym, że przed świątecznym obiadem (we Włoszech nie ma Wigilii) warto odczytać fragment Ewangelii o Narodzeniu, zachęcamy do wspólnego odmówienia modlitwy, by Boże Narodzenie nie kojarzyło się tylko z wymianą prezentów. Jeszcze innym zwyczajem jest święcenie pokarmów na wielkanocny stół. Wprawdzie w niektórych regionach Włoch ten zwyczaj jest znany, ale przeważnie kapłan chodzi po domach i błogosławi pokarmy. Włosi mają także odwiedziny duszpasterskie (nasza „kolędę”), ale odbywają się one w okresie wielkopostnym.

- Wróćmy do parafii w Castel Gandolfo. Na czym polega jej wyjątkowość?

- Ta parafia ma status nadzwyczajny, bo jako własność (kościół, dom parafialny, ziemia) należy do Watykanu. Poza tym, jako jedyna nosi nazwę parafii papieskiej. Kiedyś całe Castel Gandolfo było własnością Watykanu. Terytorialnie parafia jest położona na terenie diecezji Albano i podlega też jurysdykcji diecezji. Ma więc status podwójny - jest własnością Ojca Świętego, ale przynależy także do diecezji. Jednak wyjątkowość parafii związana jest przede wszystkim z czasową obecnością Ojca Świętego.

- Jak zmienia się życie parafii, kiedy w Castel Gandolfo przebywa Papież?

- Przybywa wówczas więcej pielgrzymów, wiele grup prosi o sprawowanie Mszy św. w naszym kościele czy to w niedziele, czy w środy, kiedy odbywają się audiencje. W większości są to grupy polskie.

- Jak wspomina Ksiądz spotkania z Janem Pawłem II?

- Jako proboszcz wielokrotnie miałem okazje do spotkania z Janem Pawłem II. Było to podczas oficjalnych spotkań, jak i wspólnie sprawowanych Mszy św. w jego prywatnej kaplicy. Bo Jan Paweł II chętnie zapraszał do koncelebry kapłanów, a do udziału w Mszy św. wiernych. Poza tym Papież Polak zapraszał proboszcza na obiad przed wyjazdem z Castel Gandolfo. Ojciec Święty Benedykt XVI zmienił trochę ten zwyczaj i zaprasza proboszcza na śniadanie w dniu 15 sierpnia. Podczas takich spotkań z Janem Pawłem II można było powspominać Polskę, porozmawiać o codziennym życiu i pracy w parafii. Papież zawsze interesował się sprawami młodzieży.

- A jak Castel Gandolfo żegnało Jana Pawła II w kwietniu 2005 r.?

- W ten wieczór, gdy Jan Paweł II przeszedł do domu Ojca, kościół był otwarty do późnych godzin nocnych, było bardzo dużo ludzi na wspólnej i indywidualnej modlitwie. Kilka dni po śmierci Mszę św. na dziedzińcu sprawował biskup z Albano. Do tej pory w rocznicę śmierci sprawowana jest taka Msza św.

- Jak wyglądają spotkania z Benedyktem XVI?

- Podczas uroczystego śniadania w dniu 15 sierpnia zazwyczaj rozmawiamy o sprawowanej wcześniej Mszy św., Papież pyta też o parafię, interesuje się życiem wspólnoty, dopytuje o dzieci i młodzież. Ojciec Święty wprowadza serdeczną, rodzinną atmosferę; nie czuje się przy nim dystansu. Jest też bardzo uważnym słuchaczem. Raz, podczas powitania zdarzyło mi się powiedzieć, że salezjanie są obecni w Castel Gandolfo od 70 lat i Papież przy śniadaniu poprawił mnie, mówiąc, że pomyliłem się o 10 lat. Przeprosiłem wtedy, że to z powodu tremy ta pomyłka, ale Papież nie zwrócił mi uwago jako surowy nauczyciel, ale jako dobry ojciec. Jednak byłem zaskoczony tym, jak bardzo Ojciec Święty jest wsłuchany w to, co się do niego mówi.

- Czy Papież przyjeżdża do Castel Gandolfo tylko na wypoczynek?

- Nie! Wprawdzie ktoś może sobie pomyśleć, że to są takie długie wakacje, ale nie, absolutnie. W czasie pobytu w Castel Gandolfo Papież przyjmuje różnych gości: biskupów, ambasadorów, oficjalne delegacje z różnych państw. Pracuje tak samo, jak w Watykanie. Papież przebywa tu przez cały okres letni, ponieważ warunki atmosferyczne są tu o wiele lepsze niż w Rzymie, co pozwala na normalną pracę.

- Jak wyglądają chwile prywatności Ojca Świętego?

- W czasie pobytu w Castel Gandolfo Benedykt XVI dużo pisze, więc sądzę, że pobyt w tak pięknym miejscu mu w tym pomaga. Podobnie w modlitwie i refleksji. Myślę, że czas prywatny Ojca Świętego to codzienny spacer wieczorny, po wytężonej pracy. Na prywatny czas składają się także chwile spędzone z bratem, który przebywa w Castel Gandolfo w sierpniu. Podobnie spędzał czas Jan Paweł II - spacerował po ogrodach papieskich, a gdy zdrowie mu na to pozwalało, pływał w basenie, który kazał tu wybudować.

- Jak wspomina Ksiądz swój rodzinny Chodel?

- Bardzo kocham swoją rodzinną parafię. Myślę, że nie ma dnia, kiedy nie wspominałbym mojej parafii. Tym bardziej, że w brewiarzu mam obrazek z wizerunkiem Matki Bożej Chodelskiej oraz z modlitwą, którą codziennie odmawiam. Do swojej rodzinnej parafii wracam często myślami, bo tam zrodziło się moje powołanie kapłańskie. Mieszkałem niedaleko kościoła. Wciąż mam przed oczyma piękne nabożeństwa majowe czy październikowe, czy inne chwile spędzone na modlitwie w kościele. Miałem do niego bardzo blisko, więc mogłem być tam często. Zresztą, moja parafia ma bardzo dużo powołań kapłańskich i zakonnych. Trudno mi powiedzieć, ilu jest aktualnie żyjących księży, ale myślę, że ponad trzydziestu. W takim szczególnym miejscu, pod opieką Matki Bożej Loretańskiej, obserwując kapłanów i wiernych, nauczyłem się i modlitwy, i życia parafialnego. O mojej rodzinnej parafii rozmawiałem też z papieżami. W kościele w Chodlu znajduje się błogosławieństwo z własnoręcznym podpisem Benedykta XVI oraz dary od Jana Pawła II: dwa ornaty i kielich. Jestem dumny, że pochodzę z tej parafii.

- Po 12 latach spędzonych w Castel Gandolfo przeszedł Ksiądz do parafii w Sulmonie…

- To parafia, która prowadzi oratorium dla dzieci i młodzieży z całego świata. Podejmuję więc nową pracę i proszę wszystkich o modlitwę.

Podziel się:

Oceń:

2011-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59
Abp Marek Jędraszewski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

Więcej ...

Osoby z niepełnosprawnościami na ulicach Milicza

2024-05-06 17:02
Było kolorowo, z balonami i transparentami

ks. Łukasz Romańczuk

Było kolorowo, z balonami i transparentami

W ramach Tygodnia Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną ulicami Milicza przeszedł pochód. Wzięło w nim udział wiele osób, które poprzez swój udział chciały pokazać, że każdy człowiek niezależnie od swojego stanu zdrowia jest cenny, wartościowy i potrzebny.

Więcej ...

#PodcastUmajony (odcinek 7.): Jednostka GROM

2024-05-06 20:55

Materiał prasowy

Co zrobić z trudnymi emocjami? Czy Apostołowie byli wolni od agresji? I co właściwie ma do tego Maryja? Zapraszamy na siódmy odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o roli Matki Bożej w stawaniu się opanowanym człowiekiem.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

Czy zauważam Boga wokół siebie?

Wiara

Czy zauważam Boga wokół siebie?

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Wiara

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?