Reklama

Świadectwo

Zacznij od nowa, zacznij jeszcze raz...

Niedziela przemyska 11/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W życiu każdego człowieka jest taki czas, kiedy odkrywamy Boga na nowo, bardziej świadomie, dojrzalej, kiedy dziecięcy zachwyt już nie wystarcza, a pytań jest więcej niż odpowiedzi… Splot nieprzewidzianych zdarzeń, często przykrych w konsekwencjach, jest początkiem zmian weryfikujących nasze dotychczasowe życie.
Jako młodzi, przyszli małżonkowie, przygotowywaliśmy się do uroczystości zawarcia sakramentu małżeństwa, a w następstwie do uroczystości weselnych. Przygotowania biegły pełną parą przeplatane większymi bądź mniejszymi potknięciami. Staraliśmy się dopilnować szczegółów, aby ten wyczekiwany przez nas dzień przypieczętowania naszego uczucia był najwspanialszym, najcudowniejszym i niezapomnianym. Pan Bóg miał dla nas nieco inny scenariusz.
Na 2 tygodnie przed wyznaczoną datą ślubu zmarł tato Staszka - mego przyszłego męża. Smutek rozlał się w naszych sercach topiąc w nich radość i nadzieję na wymarzoną uroczystość. Zaczęłam zadawać sobie pytanie, co takiego zrobiłam czy zrobiliśmy, aby Bóg ukarał nas w ten sposób. Dlaczego?... Dlaczego?... pytałam klęcząc w kościele przed monstrancją skrywającą w swych złotych promieniach Kogoś, kto zniszczył moje marzenia. To pytanie pozostawało retoryczne. Zmienił się mój stosunek względem Stwórcy. Miałam wrażenie, że gruba warstwa lodu przykryła miejsce odpowiedzialne za uczucia.
Dwa lata później zmarł mój tato. To wydarzenie przepełniło czarę goryczy względem Boga. Ogromna pustka wypełniła moje serce, ból zmieszał się z obojętnością. Obraziłam się na Pana Boga. Zamknęłam się w swojej wewnętrznej twierdzy - w swojej samotności. Niemy krzyk serca również ucichł...
Nasze życie toczyło się swoimi torami. Urodziła nam się córeczka, trzy lata później syn, a ja czułam że coś mnie przygniata, blokuje poczucie zadowolenia. Nie potrafiłam w pełni cieszyć się darem życia, jakim Bóg obdarzył nas dwukrotnie, cudem narodzin i tchnieniem miłości, jakie mu towarzyszyło. Często obowiązek brał górę nad radością płynącą z pielęgnacji i codziennego kontaktu z tymi niewinnymi istotami, iskierkami, pełnymi ufnej miłości względem nas, rodziców.
Serce nadal pozostawało nieczułe na Boże znaki, jednak Ojciec nie pozostawił mnie samej sobie. Jak dobry pasterz wyszedł naprzeciw zagubionej owieczce. Posyłał aniołów w postaci ludzi, którzy zachęcali nas do przyłączenia się do wspólnoty Domowego Kościoła, gałęzi Ruchu Światło-Życie. Oczywiście odpowiedź zawsze była z góry ustalona - brak czasu. Myślałam wtedy, jak ci ludzie wyobrażają sobie nasze uczestnictwo: dwójka dzieci, tyle zajęć, chroniczny brak czasu. Staś ciągle w pracy, a jeśli w domu to w telefonicznej dyspozycji. Po prostu jedno wielkie szaleństwo. Jednak upuszczona kropla zaczęła drążyć skałę. Kiedyś mąż przyznał się, że czegoś mu w życiu brakuje. Zaczęłam się zastanawiać nad naszym wspólnym życiem i doszłam do wniosku, iż nie mam sobie nic do zarzucenia jako żona i matka. Staszek nie powracał już do tego tematu i tak jakoś sobie żyliśmy do pamiętnej wizyty duszpasterskiej 2005/06 naszego Księdza Proboszcza. Podczas tych odwiedzin kapłan zaproponował nam spotkanie organizacyjne dla chętnych do wejścia w progi Domowego Kościoła, zostawiając nam furtkę: posłuchacie, przemyślicie i podejmiecie decyzję.
Wtedy właśnie, choć niepewnie, postanowiliśmy spróbować, mając cały czas wyjście awaryjne: jak nam się nie spodoba to zrezygnujemy. Stasiu, dawny oazowicz, zapalił się od razu, natomiast ja miałam mieszane uczucia do momentu, kiedy nasza para pilotująca (wprowadzająca w arkana Ruchu) zaproponowała nam rekolekcje wakacyjne - dwutygodniowe. Dojrzeliśmy do podjęcia decyzji i pojechaliśmy. To, co tam zobaczyliśmy i czego doświadczyliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Jednak przełomowym wydarzeniem dla mnie stał się dzień 4. oazy. Podczas nabożeństwa, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem coś we mnie pękło. Patrzyłam na hostię, mały bezbronny, biały opłatek i nie mogłam wydobyć z siebie głosu, który grzązł gdzieś w środku. To była najdłuższa chwila mojego „sam na sam” z Bogiem, pozbawiona żalu i złości. I choć tyle wtedy chciałam powiedzieć, to zamiast słów po policzkach płynęły łzy, które z siłą wiosennej, duchowej odwilży topiły grubą warstwę lodu okalającego moje serce. Poczułam ciepło czyjegoś dotyku, lekkość i radość. To był właśnie ten moment, kiedy na samej sobie doświadczyłam wagi słów:
„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie” (Iz 54, 10). To właśnie ten moment, kiedy Ruch Światło-Życie zaczął przybierać realne kształty. Odzyskałam światło, które tak bardzo potrzebne mi było do nowego lepszego życia.
W lutym tego roku rozpoczęliśmy 5. rok naszego uczestnictwa w życiu wspólnoty Domowego Kościoła. I choć problemy, jakie niesie codzienność nie zniknęły, to jednak łatwiej jest je pokonywać ponieważ wiemy, że nie jesteśmy w tym wszystkim sami, że naszym drogom towarzyszy Chrystus, w którego wierzymy, któremu ufamy i w którym pokładamy nadzieję
Czy w naszym domu dokonaliśmy rewolucji? Tak, ale przede wszystkim duchowej. Dokonaliśmy weryfikacji naszego życia i wprowadzenia nowego systemu wartości. Pierwsze miejsce zajmuje Bóg, następnie małżeństwo i rodzina. Ważny jest dla nas każdy człowiek niezależnie od stopnia zamożności czy pozycji społecznej ponieważ stanowi mieszkanie Chrystusa. Co dał nam Domowy Kościół? Pozwolił zatrzymać się w zgiełku codzienności i spojrzeć na małżeństwo z perspektywy wspólnie przeżytych lat dokonać bilansu zysku i strat
Uświadomił nam, że wiara nie może być rutyną, wiara musi być ciągle żywa, a żeby taka była powinna karmić się Słowem Życia.
Wszystkie ważne decyzje podejmujemy wspólnie w oparciu o Pismo Święte, z kart którego otrzymujemy wskazówki, odpowiedzi na nurtujące pytania, bądź potwierdzenie słuszności podjętej decyzji.
Domowy Kościół to również mobilizacja do osobistego rozwoju we wszystkich dziedzinach życia. To kontakt z ludźmi, w którym każdy wnosi coś innego do naszego życia. To możliwość zawiązania nieocenionych przyjaźni będących niejednokrotnie „motorem” naszych działań, a w chwilach próby wspierających z empatią. To wreszcie nasz sposób na życie, na pogłębianie naszej wiary, na przekazanie najlepszych wzorców dzieciom, przygotowując w ten sposób solidne fundamenty pod ich przyszłe rodziny.
Czy warto?... Niech odpowiedzią na to pytanie będzie perykopa z dzisiejszej Ewangelii:
„Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać?... Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2011-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Majowe drogi do nieba

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 3

Bożena Sztajner

Ważne, by nie zostawiać drogi do świętości na ostatni etap życia, ale nauczyć się mówić Bogu „tak”, kiedy żyjemy na pełnych obrotach.

Więcej ...

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13
Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

Więcej ...

Europo, nie zatracaj swej tożsamości! 20. rocznica przyjęcia Polski do UE

2024-04-30 20:55

Karol Porwich/Niedziela

Kościół - a w szczególności Jan Paweł II - odegrał kluczową rolę w reintegracji Europy po okresie zimnej wojny jak również na rzecz wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Gdyby Papież Wojtyła na progu referendum akcesyjnego nie zwrócił się do do rodaków w słowach: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej!” oraz nie tłumaczył, że „wejście w struktury Unii Europejskiej na równych prawach z innymi państwami, jest dla naszego narodu i bratnich narodów słowiańskich wyrazem dziejowej sprawiedliwości, a z drugiej strony może stanowić ubogacenie Europy”, być może historia potoczyłaby się inaczej. 1 maja mija 20. rocznica przyjęcia Polski do UE.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Francja: Kapitan siatkarzy kończy karierę i wstępuje do...

Wiara

Francja: Kapitan siatkarzy kończy karierę i wstępuje do...

Mistrz miłosierdzia

Wiara

Mistrz miłosierdzia

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Kościół

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego