Umiłowani Diecezjanie!
Co się wydarzyło na jeziorze Genezaret?
Reklama
To musiała być rzeczywiście ogromna burza, skoro uczniowie
- doświadczeni rybacy - zaczęli się bać o swoje życie. Wyczerpani
zmaganiem z wiatrem i wysoką falą, kierują do Mistrza słowa wyrzutów
i pretensji: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?"
Wydawało się im bowiem, że Bóg o nich zapomniał, że ich opuścił i
zostawił na pastwę okrutnego losu.
Dosłownie kilka dni wcześniej byli świadkami niezwykłych
znaków, jakich na ich oczach dokonał Jezus, który teraz spał w rozkołysanej
łodzi: uzdrowił trędowatego, sługę setnika z Kafarnaum, teściową
Piotra, paralityka. A jednak w chwili próby uczniowie stracili głowę
i zaczęli działać na własną odpowiedzialność, miotając się na wzburzonym
jeziorze. Nic przeto dziwnego, że słyszą od swego Mistrza, iż są
ludźmi bez wiary.
Narkomania - współczesne doświadczenie życiowych burz
Ewangeliczna burza dawno już się zakończyła. Apostołowie
przeżyli jeszcze jedną próbę, kolejny raz doświadczyli swojej słabości
i wielkiej mocy Boga, któremu są posłuszne nawet wichry i fale.
Jednak ta trudna lekcja co jakiś czas się powtarza, także
we współczesnym świecie. Niekiedy bowiem w najmniej oczekiwanym momencie,
nagle czujemy się zagrożeni przez wydarzenia i fakty, które nas przytłaczają,
paraliżują, odbierają ochotę do działania, a w sercu zasiewają wątpliwość: "
Czy Bóg naprawdę istnieje, czy naprawdę kocha i czy jest zatroskany
o moje życie?".
Taką życiową burzą jest dramat narkomanii. Droga od pierwszych
doświadczeń w przyjmowaniu środków odurzających do okrutnego nałogu
jest niestety bardzo prosta. Wywoływane uczucie błogostanu, które
ma rzekomo pomóc w pokonywaniu życiowych trudności, w rezultacie
prowadzi do psychicznego i fizycznego uzależnienia oraz do postępującej
w szybkim tempie moralnej i społecznej degradacji. Nieodparta konieczność
przyjmowania coraz to nowych środków, w odpowiednio zwiększonych
dawkach, jest często powodem podejmowania nawet najbardziej amoralnych
czy przestępczych działań, w celu zdobycia narkotyków. Wówczas cierpi
już nie tylko ten, kto decyduje się na okrutny los narkomana, ale
cierpią często całe rodziny, społeczności szkolne, grupy rówieśnicze,
całe społeczeństwo.
Nawet jeżeli uzna się prawdziwość specjalnych orzeczeń
mówiących o tym, iż niektóre z zażywanych substancji odurzających
nie prowadzą do uzależnienia, to nie da się zaprzeczyć, że wszystkie
one stwarzają poważne i bezpośrednie zagrożenie dla ludzkiego zdrowia
oraz życia. Wszelkie więc pogłoski o tzw. bezpiecznych narkotykach
należy uznać za całkowicie bezpodstawne, wielce szkodliwe i ostatecznie
wymierzone przeciw ludzkiemu szczęściu i godnemu życiu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po pierwsze - kochać i wymagać
Współczesna rzeczywistość, usłana tysiącami ofiar źle rozumianej
wolności, potwierdza, że narkotyczna droga ku iluzorycznemu szczęściu
najczęściej kończy się okrutną śmiercią człowieka.
Bogu niech będą dzięki, że na tych drogach nie brakuje
także ludzi wielkiego serca, którzy podejmują różne działania, mające
na celu ratowanie osób dotkniętych tym nałogiem. W obecnej dobie
należy podkreślić słuszność i wręcz konieczność takiej samarytańskiej
posługi. Trzeba także wyraźnych gestów naszej solidarności z inicjatorami
wszelkich działań terapeutycznych czy resocjalizacyjnych, które narkomanom
dają szansę fizycznego i moralnego wyzwolenia.
Nie ulega wątpliwości, iż szeroko rozumianą chrześcijańską
miłością trzeba otoczyć osoby dotknięte okrutnym nieszczęściem narkomanii,
pamiętając o tym, by zawsze akceptować osobę, nie zaś jej negatywne
zachowania. Trzeba tu cierpliwej, konsekwentnej i wymagającej miłości,
otwierającej drogę wyjścia z rezygnacji i rozpaczy w kierunku nadziei
oraz prawdziwej wolności.
Złu powiedzieć "nie"
Reklama
Przede wszystkim jednak należy zabiegać o rychłe podjęcie prewencyjnych
działań, które pozwoliłyby zbudować tamę narkotycznemu szaleństwu.
Nie można dłużej tolerować skandalu łatwej dostępności do substancji
odurzających czy obojętności wobec osób wytwarzających, sprzedających
i proponujących narkotyki.
Trzeba powiedzieć zdecydowane "nie" tym przejawom kultury
masowej, które w sposób jawny lub podstępny, publicznie lub skrycie
propagują przedziwną modę na stawanie się w pełni dojrzałym, nowoczesnym
człowiekiem poprzez "niewinną" przygodę z narkotykami.
To nie jest żadna kultura, ani nawet subkultura. To nie
jest żadna niewinność! To nie jest żadna przygoda! To jest bez wątpienia
igranie ze śmiercią! To jest droga do samozniszczenia, która - o
zgrozo - jednym pozwala się bogacić, a innych prowadzi ku pewnej
zagładzie.
Odbudować rodzinę - to ocalić człowieka
Reklama
Przyczyn prawdziwej eksplozji zjawiska narkomanii można szukać
w swoistej skłonności do nałogów, którą przejawiają najczęściej osoby
nadwrażliwe, słabe psychicznie, samotne i bezradne wobec swoich życiowych
problemów. W wielu przypadkach odpowiedzialność za ludzkie tragedie
ponoszą rówieśnicy reprezentujących narkomański styl życia.
Nie ulega wątpliwości, że pierwszą przyczyną obserwowanego
dzisiaj lawinowego rozwoju narkomanii jest kryzys więzi rodzinnych.
O tym, że wielu młodych ludzi nigdy nie sięgnęło po narkotyki,
nie zadecydowały grupy wynajętych ochroniarzy, bez których niekiedy
już niestety nie można się obejść. Nie było to także zasługą wytresowanych
psów, penetrujących szkolne szatnie. Ich ocaleniem była przede wszystkim
rodzina silna wiarą, nadzieją i miłością, silna Bogiem, stojąca na
straży ludzkiego powołania do godnego życia, do szczęścia i do świętości.
Nie zawsze da się uniknąć wychowawczych trudności, nasilających
się zwłaszcza w okresie dorastania, gdy młodzież realizuje swe dążenia
poprzez różne działania, popełniając - często nieświadomie - liczne
błędy. Ważne jest jednak to, by młody człowiek zawsze mógł wrócić
do swego domu, by zapamiętał ten dom jako szczególne miejsce na ziemi,
gdzie jest się u siebie, gdzie jest się kochanym, chcianym, oczekiwanym,
gdzie jest się bezpiecznym, gdzie jest się z innymi i dla innych.
Można więc powiedzieć, że los narkomanów jest głośnym
wołaniem o obecność rodziców w życiu każdego człowieka. Parafrazując
słowa Apostoła Narodów trzeba zapytać: co Was - Drodzy Rodzice -
może pozbawić czułej i wymagającej miłości, na którą oczekują wasze
dzieci? Co Wam może przeszkodzić w uczeniu ich tego, jak wypełniać
wolę Boga, jak żyć według Jego Ewangelii? Czy jest coś, jakaś materialna
wartość ważniejsza od wiecznego szczęścia Waszych pociech?
Uchowaj Was, Boże, od takich trudności, od takiej pracy
i od takich zajęć, które kazałyby Wam zapomnieć o prawdziwej rodzicielskiej
miłości, o Waszym istotnym powołaniu, o misji przekazywania i obrony
życia!
Nasza wspólna troska o człowieka i jego wiarę
Los uzależnionych sióstr i braci jest dla każdego z nas wezwaniem
do rachunku sumienia. Nie możemy się usprawiedliwiać czysto zewnętrznym
udziałem w rozmaitych akcjach wspierających ideę życia bez narkotyków.
Tu chodzi o coś więcej. Tu chodzi o świadectwo wiary
tak potrzebne dzisiejszemu światu. Tu chodzi o to, by ludzie młodzi,
zgorszeni niekiedy naszym antyświadectwem czy brakiem zaangażowania,
już nigdy nie chcieli odchodzić z naszych rodzin czy wspólnot parafialnych.
Módlmy się więc o głęboką wiarę, o autentyczną wiarę
dla nas wszystkich, tym bardziej, że właśnie do nas Chrystus adresuje
swoje słowa z dzisiejszej Ewangelii: "Jakże wam brak wiary?".
W Bogu nasza nadzieja!
Po co więc była burza na jeziorze? Nie po to, by Apostołów
przerazić widokiem rychłej śmierci, żeby ich pozbawić wszelkiej nadziei
na ocalenie, ale żeby ich pouczyć, że nawet w czasie największych
trudności trzeba ufać Bogu, że trzeba Go szukać i wołać do Niego,
bo tak naprawdę tylko On może pomóc: jednym swoim skutecznym słowem
i jednym swoim cudownym gestem.
Najpierw jednak użyczmy miejsca w swojej łodzi Chrystusowi,
zaprośmy Go w tę trudną podróż na drugą stronę jeziora życia. Wówczas,
mając takiego sternika, można będzie spokojnie zawinąć do portu zbawienia.
Nie traćmy więc nadziei! Pan jest z nami! W Nim nasz ratunek i nasze
zbawienie!
Umiłowani!
Polecam Was wszystkich: szczególnie osoby dotknięte nieszczęściem
narkomanii, ich rodziny oraz tych, którzy propagują ideę życia bez
narkotyków i działają na rzecz uwolnienia człowieka z grzesznych
przyzwyczajeń; polecam Was wszystkich opiece Bożej Matki. Polecam
Wasze dążenia i wszelkie dobre dzieła Jej przemożnemu orędownictwu.
Modlę się za Was i z serca błogosławię:
W Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego +