Przy wielu świątyniach, dziś sąsiadujących z ruchliwymi ulicami, znaleźć można tzw. ogrojce lub umieszczone na zewnątrz wyobrażenia ukrzyżowania. Czym były dawniej? Czemu znalazły się w takich miejscach?
Cmentarze
Kiedyś miejsca pochówku nie były położone z dala od mieszkań - place, na których chowano zmarłych, znajdowały się wokół kościołów. Cmentarz był jakby strefą pośrednią, między miastem a świątynią. Przekroczywszy bramkę, każdy wierny najpierw mijał miejsce pochówku, by dopiero chwilę później wejść do Domu Bożego. Cmentarzy nie wypełniały jednak pomniki, nagrobki, krzyże. A mimo to ludzie spotykali się tam, rozmawiali - być może częściej niż dzisiaj. Trzeba było więc zagospodarować duszpastersko te zgromadzenia.
Takim cmentarzem był znany wszystkim krakusom plac Mariacki - dziś chętnie odwiedzane przez turystów miejsce między bazyliką a kamienicami. Świadczą o tym m.in. pozostałe płyty nagrobne. Jednym z wejść na ten cmentarz było przejście od strony Małego Rynku, znajdujące się tam do dzisiaj. Według Władysława Łuszczkiewicza, gdy istniał tam cmentarz, obecny kościół św. Barbary pełnił funkcję kostnicy - miejsca, gdzie przechowywano wykopane przypadkowo kości przed ich wspólnym pochówkiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ogrojce i ambony
Słowem i obrazem próbowano oddziaływać na wiernych. Na przykościelnych cmentarzach umieszczano ambony, z których głoszono kazania, oraz ogrojce - przedstawienia modlitwy Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Do dziś płaskorzeźbę z taką sceną możemy oglądać przy kościele św. Barbary (również przy placu Mariackim). Swoim realizmem miały przypominać zgromadzonym o męce Jezusa Chrystusa i zachęcać do pokuty. W połowie XV i początkach XVI stulecia organizowano nawet specjalne nabożeństwa, skupione na modlitwie w Ogrójcu. Odprawiano je na cmentarzach, przy figurach klęczącego w ogrodzie Jezusa. Kolejne kazania łączyły się w nich z plastycznymi obrazami męki.
Czasem wyobrażenia z Góry Oliwnej były zastępowane przez sceny ukrzyżowania. Najpierw bardziej rozbudowane - z łotrami obok Zbawiciela i wieloma postaciami stojącymi pod krzyżem. Stopniowo i te grupy ulegały uproszczeniu, zmniejszano ilość rzeźb, czasem ograniczano się do samego krucyfiksu. Te z kolei cieszyły się wielką „popularnością” - przynoszono rozmaite wota, powstawały legendy o krzyżach cudownie znalezionych, lub przemawiających do modlących się. Przenoszono je do wnętrz świątyń.
Zapomniane tradycje
Z czasem przeniesiono cmentarze na miejsca odległe od kościołów, aż niemal całkowicie ze świadomości zniknęło istnienie szczątków spoczywających pod przykościelnymi placami. Tak stopniowo zacierała się tradycja. Dziś pojedyncze rzeźby, a nawet tablice nagrobne, nie zwracają naszej uwagi, nie budzą refleksji.
A oprócz ogrojca przy kościele św. Barbary niemal naprzeciwko, na ścianie bazyliki Mariackiej widzimy przedstawienie ukrzyżowania. Na ul. Sławkowskiej przechodzimy obok sceny ukrzyżowania na kościele św. Marka, a gdy jedziemy tramwajem ul. Karmelicką, mijamy rzeźbę Ukrzyżowanego na kościele Ojców Karmelitów.
Także w mniejszych kościołach, nawet na wsiach, zachowały się elementy tej tradycji. Niektóre z nich mają przylegające do ściany świątyni miejsca z krucyfiksem - zwane również ogrojcami. To również pozostałości po cmentarzach otaczających kościół. Warto spróbować ich nie przeoczyć. Nawet jeśli nie są zbyt okazałe - mówią, czym było kiedyś to miejsce.
W przygotowaniu tekstu korzystałem z artykułu „Stare cmentarze krakowskie, ich zabytki sztuki i obyczaju kościelnego” Władysława Łuszczkiewicza („Rocznik Krakowski” t.1) oraz ze wskazówek prof. dr hab. Wojciecha Bałusa z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego.