Kilka lat wstecz, przemierzając toskańską prowincję Włoch, napotkałam maleńki kościółek ukryty wśród zielonych pagórków i wybujałych, aż po horyzont, plantacji winnych latorośli. Niepozorna bryła budowli nie robiła szczególnego wrażenia, jednakże, jak się okazało, jej wnętrze skrywało „perełkę” o dużej sile wyrazu - nie tylko w sensie artystycznym, ale przede wszystkim duchowym. Była nią drewniana, polichromowana rzeźba przedstawiająca naturalnej wielkości postać Pana Jezusa z Sercem obnażonym i dłońmi wyciągniętymi w kierunku osoby przekraczającej próg kościoła. To niespodziewane powitanie, przejawiające się w spotkaniu, robiło ogromne wrażenie i zapisało się na trwałe w mojej pamięci.
Wizerunek Jezusa w geście wyciągniętych ku człowiekowi rąk (ten sposób ukazywania układu rąk Pana Jezusa w ikonografii jest zjawiskiem dość rzadkim; Jezus najczęściej prawą ręką wskazuje na Serce, zaś lewą unosi w geście błogosławieństwa) po raz drugi napotkałam w wersji malarskiej podczas pielgrzymki do sanktuariów Francji, w niewielkim miasteczku Paray-le-Monial, w bazylice romańskiej oraz sanktuarium dwóch świętych: św. Małgorzaty Marii Alacoque i św. Klaudiusza de la Colombiere. Majestatyczny, spowity purpurą szaty i jednocześnie ukazujący swe miłujące Serce Jezus, świadczy o wydarzeniu, które miało ogromne znaczenie nie tylko dla społeczności Francji, ale i dla całej ludzkości. Tam też w czerwcu 1675 r., w oktawie Bożego Ciała, św. Małgorzata, modląc się przed Najświętszym Sakramentem ujrzała Jezusa z gorejącym sercem i usłyszała słowa: „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, aż do wyczerpania i wyniszczenia się, by im dać dowody swej miłości, a które otrzymuje w zamian jedynie niewdzięczność”.
Gest wyciągniętych rąk Jezusa jest gestem przywoływania człowieka i jednocześnie zapraszaniem go do koegzystowania ze swoim Stwórcą. Propozycją otoczenia opieką, wzięciem w posiadanie, niejako na wyłączność. Pragnieniem ubogacenia swoimi skarbami łask, by wyciągnąć go z bezmiaru zatracenia. Siłą sprawczą tego gestu jest gorejące Serce Boga. Ono też zapewnia każdego człowieka, że jest on kochany („Moje Boskie serce tak bardzo płonie miłością do ludzi, a szczególnie ku tobie”), zdolny do miłości („Odpowiedz miłością na miłość”), powołany do bycia zwiastunem miłości („Wybieram ciebie jako narzędzie, aby Moja miłość została poznana na całym świecie”).
To wezwanie nie straciło nic na swojej aktualności - wręcz przeciwnie - kierowane jest również do człowieka współczesnego. Człowieka porażonego zwodniczym „światłem jupiterów” współczesnego świata; owładniętego konsumpcjonizmem i niezaspokojonym pragnieniem zysku, hołdującemu przyjemnościom i złym skłonnościom, antywartościom i postawom egoistycznym, a w konsekwencji coraz bardziej odchodzącego od Boga. Bóg więc wychodzi na spotkanie, wyciąga dłonie i - jak ojciec z przypowieści - wypatruje „powrotu syna”, słabego i zranionego, by przygarnąć go do Serca i zastawić stół dla ponownego spotkania.
Stojąc wobec niezgłębionej Tajemnicy Boga, spróbujmy odpowiedzieć na ten gest przywołania - gest miłości niewyobrażalnej, bezwarunkowej i nieskończonej, na którą nie zasługujemy, a która przez Serce Jezusa ukazuje nam odwieczny plan zbawienia świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu