Wspaniałe mitry książęce - widoczne nawet z autostrady Wrocław
- Legnica - to symbol chwały i godności. Wieńczą wieże kościoła św.
Jadwigi w Legnickim Polu, wzniesionego jako pomnik bitwy rozegranej
tutaj w 1241 r. Turków, którzy zabili księcia Henryka Pobożnego,
przedstawiono w portalu świątyni jako Atlantów. Sam zaś portal potraktowano
jak łuk triumfalny. Odzwierciedla tradycję, że bitwa pod Legnicą
okazała się zwycięska, choć militarnie wojska chrześcijańskie przegrały.
Osłabiła bowiem tak bardzo siły krwawego Batu-chana (wnuka Dżyngis-chana),
że ten nakazał odwrót, a tym samym ocalała chrześcijańska Europa.
Nic dziwnego, że bitwie pod Legnicą przypisano wręcz rolę Termopili,
a poległemu Henrykowi II Pobożnemu - następcy bohaterskiego i tragicznego
Leonidasa z antycznej Sparty. Dała podwaliny opinii, że Polska to
przedmurze chrześcijańskiej Europy. Kościołowi, który miał upamiętnić
to wydarzenie po wsze czasy, nadano więc szczególną, pełną symboliki
oprawę. Całość zaprojektował Kilian Ignacy Dientzenhofer (1689-1751)
- jeden z najwybitniejszych ówczesnych architektów rozwijających
osiągnięcia późnobarokowej architektury włoskiej, tworzący głównie
w Czechach. Kościół w Legnickim Polu to jedno z najlepszych jego
rozwiązań, świadczących o samodzielności i oryginalności architektury
tej części XVIII-wiecznej Europy. Na wielkie uznanie zasługuje też
całkowicie samodzielna praca praskiego rzeźbiarza Karola Józefa Hiernle (
ok. 1693-1748), którego posągi poprzez swą smukłość, esowate wygięcie
i ostry modelunek zapowiadają już sztukę rokoka. Przez wiele lat
oddziaływały one na rzeźbiarzy środowiska legnickiego. Z kolei malowidła
na sklepieniu to dzieło wybitnego artysty południowoniemieckiego
Kosmy Damiana Asama (1686-1739), zaś obraz z ołtarza głównego - Franciszka
de Beckera, artysty z Antwerpii, działającego od 1724 r. we Wrocławiu.
To dlatego, gdy ukończył obraz do kościoła w Legnickim Polu, chciał
pochwalić się nim najpierw w stolicy Śląska. I rzeczywiście - wzbudził
wśród wrocławian prawdziwy podziw (pokaz odbył się w kościele Świętego
Krzyża). Przedstawia on św. Jadwigę w momencie, gdy odnajduje zwłoki
swego syna - księcia Henryka II Pobożnego. Towarzyszy jej księżna
Anna, żona księcia. Według legendy św. Jadwiga poznała syna po stopie
- miał u lewej nogi sześć palców. Głowę obcięli mu Mongołowie - zatkniętą
na pice obwozili potem wokół murów obronnych Legnicy, sądząc, że
przerażone miasto podda się. Przeliczyli się - Legnica nie skapitulowała,
a Batu-chan, śpiesząc się na Węgry, odstąpił od jej oblężenia.
Wraz ze śmiercią Henryka Pobożnego skończyła się historia
tzw. państwa Henryków, czyli Śląska jako najpotężniejszej dzielnicy
Polski. A tak niewiele brakowało, by doszło do zjednoczenia Polski
pod berłem Henryka Brodatego - męża św. Jadwigi i ojca Henryka Pobożnego.
Niestety, Henryk Brodaty zachorował w 1238 r. i niedługo potem zmarł.
Rządy przejął po nim młody, utalentowany i otwarty na świat Henryk
Pobożny. Nie upodabniał się do mnicha, jak bywało w zwyczaju. Wręcz
przeciwnie. Komponował nawet pieśni rycerskie, które śpiewał po niemiecku,
co nie powinno dziwić - język niemiecki był wówczas swoistym esperanto
Europy Środkowej. Jeśli dodamy do tego, że był utalentowany politycznie,
otrzymamy wizerunek władcy wręcz idealnego. Niestety, nad Piastami
Śląskimi zawisło chyba fatum, skoro zaledwie trzy lata po śmierci
Henryka Brodatego przyszła kolej na jego syna. Ziemie polskie zaczęły
pustoszyć oddziały tatarskie, które po złupieniu Rusi i Małopolski
dotarły nad Odrę. W pobliże Legnicy nadciągnęły 9 kwietnia. Gdy już
się wydawało, że wojska chrześcijańskie pokonają pogan, ci użyli...
broni chemicznej (była to najprawdopodobniej mieszanina siarki, pieprzu
i papryki). Nieznane dotąd w Europie machiny wytwarzające trujące
gazy wywołały wśród rycerstwa takie przerażenie, że doszło do pogromu.
Ci, którzy przeżyli atak gazowy lub nie padli od ciosów tatarskich
szabli, uciekali w popłochu w kierunku Legnicy. Książę Henryk Pobożny
z garstką najwierniejszych rycerzy walczył do końca. Tym, którzy
polegli, Tatarzy z rozkazu chana obcinali uszy. Według legendy nazbierało
się ich dziewięć wozów. Do II wojny światowej mieszkańcy Legnickiego
Pola dla przypomnienia barbarzyńskiej metody rachowania zabitych
obchodzili 9 kwietnia festyny zwane Świętem Uszu.
W miejscu, w którym św. Jadwiga znalazła syna, postawiła
kaplicę, którą zastąpiono potem małym kościółkiem (jest w nim obecnie
Muzeum Bitwy Legnickiej). Wspaniały barokowy kompleks klasztory wraz
z kościołem św. Jadwigi, stojącym po drugiej stronie drogi, powstał
w latach 1723-1738. Benedyktyni - jego budowniczowie - pozostawili
nam po sobie prawdziwe skarby kultury. W zachwyt wprawia już sama
fasada - po byłym opactwie w Krzeszowie drugie dzieło tej klasy na
Śląsku. Wnętrze oddziaływuje całym arsenałem barokowych środków wyrazu.
A wszystko to po to, by podkreślić chwałę bohaterskiej śmierci Henryka
Pobożnego, składającego swe życie w obronie chrześcijaństwa. Relikwie
jego matki - św. Jadwigi, patronki Śląska - przechowywane są w relikwiarzu,
stojącym w centralnej części kościoła. Jak co roku w kwietniu odbędą
się tutaj uroczystości rocznicowe dla całej diecezji legnickiej,
dla której kościół w Legnickim Polu stanowi centralne miejsce kultu
jadwiżańskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu