Reklama

Na jej grobie ciągle są świeże kwiaty

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzcińsko-Zdrój to niewielka blisko 2,5 tys. miejscowość na Pojezierzu Myśliborskim, majestatycznie położona nad Jeziorem Miejskim, znana z przepięknie zachowanego historycznego układu miejskiego oraz murów obronnych okalających zabytkowe centrum. Codzienne życie tej ponad 700-letniej aglomeracji wyznaczają radości i troski mieszkańców tworzących miejscową społeczność. Niedaleko od zabytkowego ratusza tuż przy uliczce pamiętającej minione wieki, w kamieniczce, która mogłaby opowiadać dzieje Trzcińska mieszka niezwykła rodzina - państwa Misanów, która swoją postawą urzekła wszystkich. To tutaj docieram wraz z ks. Januszem Ardowskim, posługującym szczególnie wobec chorych i cierpiących już od lat w Trzcińsku, by zafascynować się postawą matki, bohaterki naszych czasów, która z wielkim poświęceniem ofiarowała swojemu choremu dziecku ponad 50 lat swego życia.

Nasze serca rozmawiały ze sobą

Irenka urodziła się 53 lata temu jako zdrowe dziecko, pierwsze w naszym małżeństwie - zaczyna swą wzruszającą opowieść pani Zofia, matka Ireny. - Jednak po dwóch latach zachorowała na odrę, przypadłość charakterystyczną dla dzieci. Niestety, w tym przypadku nagle pojawiły się komplikacje i moja córka zapadła na poodrowe zapalenie mózgu. Nastąpiły poważne powikłania, które doprowadziły do paraliżu. Były to bardzo trudne chwile dla nas, gdyż w tym samym czasie przyszła na świat nasza druga córka Jolanta. Irenka wymagała nieustannej opieki, gdyż jej stan nie pozwalał na jakąkolwiek samodzielność. Konsultacje lekarskie były pesymistyczne, mówiły o trwałym uszkodzeniu organizmu i perspektywie wielu lat spędzonych cały czas u boku córki. Szukaliśmy nadziei w medycynie naturalnej, słuchaliśmy wielu fachowych podpowiedzi, czasem może nawet zadziwiających, jak chociażby kąpanie dziecka w rosie zebranej z leśnego runa wraz z dodatkiem szyszek. Ale to właśnie ta nasza wytrwałość została niespodziewanie wynagrodzona. Po pięciu latach, gdy nasze siły i nadzieje już słabły, Irenka odzyskała częściową sprawność fizyczną, co pozwoliło jej na samodzielne poruszanie się i możliwość uczestniczenia w życiu codziennym. To był prawdziwy dar od Pana Boga. Niestety, pozostała niepełnosprawność intelektualna. Córka nie mogła podjąć normalnej nauki w szkole, a jej słownictwo ograniczało się do kilku z trudem wypowiadanych słów. Jednak naprawdę doskonale się z nią porozumiewałam, gdyż serce matki idealnie rozumie serce dziecka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nigdy nie oddałabym Ireny

Po tym niemal cudzie rozpoczął się kolejny etap życia Ireny i naszej rodziny. Jej codzienność naznaczona była pobytem w domu i prostymi czynnościami, które mogła spełniać. Cały czas jednak wymagała stałej uwagi i obecności, gdyż jej kondycja fizyczna i stan zdrowia nie pozwalały na całkowite zaufanie w jej siły. Musiałam ją karmić, przewijać, wykonywać wszystkie czynności jak przy każdym ciężko chorym. Kolejnym trudnym przeżyciem była nagła śmierć w 1984 r., w wieku zaledwie 49 lat, mojego męża Feliksa. Zostałam praktycznie sama, bo po usamodzielnieniu córka Jola pomagała, jak tylko mogła, ale i ona miała swoją rodzinę. Były to chwile niełatwe, gdyż pogarszało się także moje zdrowie. Wielu znajomych, widząc, jak poświęcam córce większość czasu, podpowiadali: Oddaj ją chociażby do zakładu opiekuńczego, będziesz ją odwiedzać, ale nie będzie już tyle trudu i męki. W tym momencie pani Zofia z trudem, powstrzymując łzy, dodała: - Patrzyłam ze zdziwieniem na nich i zdecydowanie mówiłam: Nigdy Irenki nie oddam, nigdzie! Ona jest całym moim życiem i przy niej jestem szczęśliwa! Nie mogli w to uwierzyć, ale przez te wszystkie lata mimo wielu problemów w niej widziałam sens swojego życia. W tym momencie wiele dobrego serca okazała mi także najbliższa rodzina.

Pana Bóg dał mi tę siłę

Pyta mnie ksiądz, skąd brałam siły, aby wytrwać? Odpowiedź jest prosta. To Pan Bóg dał mi tyle energii, by się nie załamać, nie mieć pretensji do Boga i z optymizmem służyć Irenie. Kto nie przeżył tego sam przez tyle lat, nie zrozumie tego, co działo się we mnie. Potrafiłam, choć to trudne, wytłumaczyć sobie, dlaczego to dotknęło naszą rodzinę. Przez wszystkie te lata, kiedy Irence trzeba było być pomocną, czasem dzień i noc wiele godzin spędziłam na modlitwie i rozmyślaniu o tym, jaki jest prawdziwy sens życia. Widziałam, jak stopniowo jej choroba nawarstwia się, pogłębia, czyni spustoszenie w organizmie, ale zawsze powierzałam ją Panu Bogu. Nigdy nie zwątpiłam. Wielkim wydarzeniem była jej Pierwsza Komunia św., do której w miarę, jak można było, przygotował ją ks. Mieczysław Żołędziejewski, nasz wieloletni proboszcz. Irenka w wieku 20 lat w pięknej sukience przystąpiła do Komunii św. i widać było, jak pozytywnie ta uroczystość wpłynęła na jej życie. Ona miała swój na pewno bogaty świat wewnętrzny. Nie mogąc wypowiedzieć swoich myśli, widziałam po jej gestach, jak lubi modlić się przed obrazem nad łóżkiem, jaką radość sprawiało pójście do kościoła, gdy jeszcze miała siły.
W monolog mamy włącza się także córka Jolanta: - Irenka była bardzo wrażliwa, choć wydawać by się mogło, że niewiele rozumie ze zjawisk, które dzieją się wokół niej. Pamiętam, jak ostatnio była po kolejnej operacji, gdy ją odwiedzałam, chciała, żebym przy niej długo siedziała. Kiedy mówiłam, że już idę, ale naprawdę niedługo wrócę, jak nigdy z jej oczu potoczyły się takie serdeczne łzy. Ona czuła więcej, niż mogliśmy się tego domyślać.

Odeszła chwilę po beatyfikacji Jana Pawła II

- Ostatni rok to podwójne cierpienie Irenki - kontynuuje swoją opowieść pani Zofia. - Do choroby, która dotknęła ją od 50 lat, doszedł jeszcze złośliwy nowotwór. Przeszła kilka operacji, ale lekarze przygotowywali nas na ostateczność. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że ból, jaki odczuwa Irenka, jest ponad ludzkie siły. Widzieliśmy, jak jednak mężnie to znosi.
- Często odwiedzałem ją w domu - poruszony postawą matki i córki delikatnie dodaje ks. Janusz Ardowski - udzielając jej Komunii św. i niosąc ciepłe serce księdza zatroskanego o jej życie. Jej promienny uśmiech, przezwyciężający straszliwe cierpienie, umacniał nas w tym, że jest ona człowiekiem wielkiego hartu ducha i pięknego człowieczeństwa. Nie miała siły wypowiedzieć słowa „dziękuję”, ale wszystko, co czyniła, każdy jej gest, był właśnie dziękczynieniem za to jakże bolesne, pełne dźwigania krzyża ponad 50-letnie życie. A już najpiękniejszym znakiem obecności w tym Pana Boga była jej śmierć. Została zaproszona do domu Pana 1 maja tego roku, w kilkanaście minut po zakończeniu uroczystości beatyfikacyjnych Jana Pawła II. Jola, siostra Irenki, także ze łzami wzruszenia mówi, że w rodzinie męża ma siostrę zakonną, która ich mocno wspierała przez te trudne lata, a wówczas powiedziała: nie było lepszej chwili na jej odejście…
Minęły już ponad cztery miesiące od śmierci Irenki, ale ja każdego ranka, odruchowo budząc się, spoglądam na jej łóżko i sprawdzam, jak śpi… Chodzę niemal codziennie na cmentarz i z wdzięcznością powiem: na jej grobie ciągle są świeże kwiaty i zapalone znicze. Wiem, które kwiaty ja stawiam, ale widzę, że nieustannie przynoszone są nowe wiązanki. Ludzie są wspaniali w swojej dobroci i miłości - łamiącym się głosem mówi pani Zofia. - Ks. Janusz mówi o mnie jako bohaterce. Ale tak nie jest. Każda matka na pewno kocha tak samo swoje dziecko, to takie normalne. Jak mogłabym tego nie robić? Dla mnie pociechą jest to, że spotkam się z nią w wieczności i wtedy już z radością ze sobą porozmawiamy, gdy nie będzie już cierpiała, gdy powie wszystko o swym pięknym 53-letnim życiu.
Gdy już opuściliśmy gościnne, pełne chrześcijańskiej nadziei mieszkanie pani Zofii, ks. Janusz żegnając mnie, powiedział: - Chciałem napisać coś sam o Irence i jej matce, ale kiedy usiadłem i chciałem to zrobić, przy pierwszym zdaniu poczułem łzy w oczach i nie miałem siły cokolwiek zrobić…
To najpiękniejsza puenta tego, co przez 53 lata misternie dzień po dniu budowało się w Trzcińsku w tym skromnym mieszkaniu. Ale tak buduje się właśnie świętość. Sam długo jeszcze po tej wspaniałej wizycie w ciszy medytowałem tajemnicę wartości ludzkiego życia, w które wpisane jest cierpienie. Irenko, będziemy o tobie wszyscy pamiętali w modlitwie!

Podziel się:

Oceń:

2011-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu - komentarz bp. Tadeusza Bronakowskiego

2024-05-06 14:26

Adobe Stock

Stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu jest tragiczny - stwierdza bp Tadeusz Bronakowski. W komentarzu dla KAI przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych krytykuje samorządy za nie korzystanie z narzędzi umożliwiających ograniczenia w nocnym handlu alkoholem. Odnosi się też do policyjnego bilansu majówki na polskich drogach. - Obudźmy się wreszcie jako naród i popatrzmy na sprawę trzeźwości jako na polską rację stanu - apeluje biskup.

Więcej ...

Zjednoczmy się wokół Mamy! Wkrótce Czuwanie modlitewne w Licheniu

2024-05-06 13:42

Materiał prasowy

Już 18 maja, pod hasłem “Zjednoczmy się wokół Mamy!”, Teobańkologia organizuje w Licheniu czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego. Spotkanie odbędzie się pod honorowym patronatem Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Świeckich.

Więcej ...

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

2024-05-06 20:10
Jacek Zieliński

Autorstwa Mariusz Kubik - Praca własna, commons.wikimedia.org

Jacek Zieliński

W poniedziałek zmarł Jacek Zieliński - wieloletni członek krakowskiej grupy Skaldowie - podała w mediach społecznościowych Piwnica pod Baranami. Miał 77 lat.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

#PodcastUmajony (odcinek 7.): Jednostka GROM

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 7.): Jednostka GROM

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Wiara

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?