Kolejny raz alarm w tej sprawie podniósł na arenie międzynarodowej ordynariusz diecezji Pemba. Leży ona w prowincji Cabo Delgado, gdzie islamiści uprowadzili ostatnio, a potem uwolnili dwie siostry zakonne. Atakowane są kościoły, ale na celowniku znajdują się przede wszystkim rodziny, które nie chcą iść na współpracę z islamistami. Po tym, jak w sierpniu przejęli oni kontrolę nad portowym miastem Mocímboa da Praia rosną w siłę mogą bowiem drogą morską swobodnie dostarczać broń i pozwalać na napływ najemników. „Wszystko wskazuje na to, że chcą utworzyć w Mozambiku twierdzę Państwa Islamskiego, sytuacja jest bardzo niepokojąca” – powiedział Radiu Watykańskiemu pracujący w tym kraju włoski misjonarz ks. Roberto Maver.
„Prowincja Cabo Delgado jest jedną z najbogatszych w tym kraju. Są tam ogromne pokłady rubinów i gazu ziemnego. To bardzo łakomy kąsek. Niestety bogacą się na tym głównie międzynarodowe koncerny, a miejscowa ludność nadal cierpi biedę. Od trzech lat cierpienie pogłębiają ataki dżihadystów. Ostatnio tysiące ludzi w popłochu opuściło swe domy. Państwo nie potrafi stawić czoła tej sytuacji. Ekstremiści są doskonale przygotowani, dysponują nowoczesną bronią. Wykorzystują trudną sytuację młodych ludzi, by ich przeciągnąć na swoją stronę. Obecnie pomagamy ponad 300 tys. uchodźców żyjących w katastrofalnych warunkach. Potrzeba pilnie międzynarodowego wsparcia. Caritas i Kościół lokalny nie są w stanie zapewnić im godnych warunków życia. Księża i siostry zakonne nie upuścili ludzi, są przy nich także w tym momencie cierpienia“ – powiedział papieskiej rozgłośni ks. Maver
Swą solidarność z mieszkańcami Mozambiku już w sierpniu wyraził Papież Franciszek. O dramatycznej sytuacji rozmawiał wówczas telefonicznie z ordynariuszem diecezji Pemba, bp. Luizem Fernando Lisboą. Na polecenie Ojca Świętego już wtedy dla uchodźców z prowincji Cabo Delgado ruszyła pierwsza pomoc humanitarna organizowana przez watykańską Dykasterię ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu