Trzeci dzień maja. W tym dniu cały Kościół w Polsce zwraca
się do Boga, który dał polskiemu narodowi w Najświętszej Maryi Pannie "
przedziwną pomoc i obronę", by za wstawiennictwem naszej Matki i
Królowej "religia cieszyła się wolnością, a Ojczyzna bezpieczeństwem"
. Czcimy tego dnia Królową Polski. Musimy jednak pamiętać, że przed
211 laty obradujący już trzeci rok Sejm Rzeczypospolitej tegoż dnia
uchwalił tzw. Ustawę Rządową, regulującą ustrój państwa i obowiązki
obywateli - Konstytucję 3 Maja. Polityczno-społeczna materia tej
konstytucji, drugiej na świecie po amerykańskiej, miała i ma związek
z religią poprzez jej walor moralny.
Uchwalenie Konstytucji było z jednej strony przejawem
troski patriotów polskich o przyszłość państwa i narodu, z drugiej
zaś strony - koniecznością dziejową. Otóż bowiem rok 1791 przyniósł
ogólne pogorszenie się sytuacji międzynarodowej Polski. W takiej
chwili przywódcy patriotów postanowili narzucić krajowi wielki wysiłek
wewnętrzny a zarazem stworzyć wobec zagranicy fakt dokonany, który
podniesie prestiż korony polskiej w oczach świata, zmusi Prusaków,
którzy do tej pory uważali się za sprzymierzeńców Polski, i Austriaków
do ujęcia się za nowym porządkiem rzeczy, zwłaszcza wobec Rosji,
która niechętnym okiem patrzyła na wszystko, co się w Polsce działo.
Z wielu doniosłych spraw, jakie podjęła Konstytucja,
na szczególną uwagę zasługuje pojęcie "narodu". Otóż pojęciem "narodu"
objęto w niej po raz pierwszy w Polsce nie tylko szlachtę, lecz także
mieszczan i chłopów. Samą religię katolicką uznano za panującą, apostazja
miała być karana, ale innym wyznaniom gwarantowano wolność. Przeprowadzono
sensowne reformy systemu rządów, czyniąc kraj monarchią konstytucyjną.
Jaka była postawa Kościoła wobec tej ustawy? Biskupi
wystosowali listy pasterskie aprobujące Konstytucję 3 Maja, po parafiach
urządzano nabożeństwa dziękczynne. Bardzo pozytywnie do uchwalonej
Ustawy Rządowej odniosła się Stolica Apostolska, a ówczesny papież
Pius VI szczerze gratulował jej twórcom. Ponadto zgodził się na przesunięcie
święta Patrona Polski św. Stanisława Biskupa i Męczennika na dzień
3 maja. Stanowiło to jakby sankcję religijną dla Konstytucji. Postanowiono
też wznieść w Warszawie kościół Opatrzności Bożej jako wotum dziękczynne
za to dzieło Sejmu Czteroletniego. Nie starczyło jednak na to czasu.
Targowica i II rozbiór Polski nie pozwoliły wprowadzić jej uchwał
w życie.
Niestety za kilka lat Polska znikła z mapy Europy. Konstytucja
3 Maja stała się dla Polaków rozdzielonych granicami zaborów znakiem
Ojczyzny, której nie pozwolono się odrodzić. Pomagała ona wierzyć
w siły tkwiące w narodzie, który skoro począł się wtedy podnosić
z saskiego marazmu, to nie rozpłynie się w rosyjskim czy niemieckim
morzu. Było więc do czego nawiązać, co w wieku XIX było bardzo zauważalne.
Biskup krakowski Karol Sierakowski przysięgając na wierność
władzom powstańczym w marcu 1831 r. pisał: "Czynię to jako nieodrodny
z daru Opatrzności i od przodków moich Polak, pamiętny nie rozwiązanej
dotąd uroczystej całego narodu na Konstytucję 3 Maja przysięgi".
W XIX stuleciu ostoją poczucia polskiej tożsamości stał
się Kościół, który przejął wobec narodu niektóre funkcje nieistniejącej
Ojczyzny. W okresach szczególnego ucisku miejscem publicznych zgromadzeń
były kościoły.
W tym też czasie szczególnie żywym stał się kult Matki
Bożej Jasnogórskiej, którą od roku 1717 nazywano Królową Korony Polskiej. (
8 września 1717 r. dokonano koronacji Jasnogórskiego Obrazu, co uznano
za koronację Maryi na Królową Polski). Nie godząc się nigdy na obce
panowanie, Polacy nazwali swoją Królową - właśnie Maryję. Widać to
chociażby w dokumencie powstańczych władz narodowych z dnia 5 stycznia
1863 r., w którym czytamy: "Oto Rząd polski, chcąc przywrócić wolność
narodowi i chcąc mu zapewnić szczęście i błogosławieństwo Boże, nie
przyznaje za króla polskiego heretyka cara moskiewskiego, a wzywa
na królestwo swoje Matkę Boską Częstochowską, ukoronowaną koroną
polską na Jasnej Górze".
Pod koniec niewoli, zwłaszcza w Galicji, gdzie było swobodniej,
Polacy wspominając wydarzenie z 1791 r. garnęli się do kościołów
w dniu 3 maja, by modlić się za Ojczyznę. Arcybiskup lwowski Józef
Bilczewski wyczuł potrzebę czasu i w 1908 r. uzyskał dla swojej oraz
przemyskiej diecezji zgodę Stolicy Apostolskiej na ustanowienie tego
dnia święta Królowej Polski, czczonej pod tym tytułem szczególnie
od ślubów Jana Kazimierza. Gdy we wschodniej Galicji łączono podczas
liturgii w tym dniu niespełnione tęsknoty za Ojczyzną ze świętem
religijnym (słabnąca monarchia habsburska i jej adherenci liczyli,
że Polaków zadowolą symbole i wspomnienia państwowości), Konstytucja
z 1791 r. nie była już programem, lecz sztandarem. Wszak na początku
XX w. mieszczanie i chłopi już od dawna więcej uzyskali od przymuszonych
sytuacją polityczną cesarzy (możliwość awansu społecznego, zniesienie
poddaństwa, uwłaszczenie) niż ofiarował im niegdyś sejm szlacheckiej
Rzeczypospolitej. Konstytucja 3 Maja była więc w 1908 r. sztandarem
polskości, poczucia własnej tożsamości narodowej.
W kilkanaście lat później, w 1923 r. Episkopat Polski
wystarał się o rozciągnięcie święta na cały, wolny już kraj. Zespolenie
narodowej i kościelnej tradycji w dniu 3 Maja dojrzewało więc i dokonało
się w II Rzeczypospolitej.
Po cóż dzisiaj uroczyście wspominany i rozważamy te dwa
wydarzenia jednego, tego samego dnia? Choćby po to, by zadumać się
nad tym, że wartości określone dziś jako prawa człowieka, a więc
zakorzenione ostatecznie w Dekalogu i Ewangelii, pojawiły się nie
tylko tam, gdzie można by się ich najwcześniej spodziewać. Wyrażone
w Konstytucji 3 Maja wyrastały z często jednostronnie widzianego
w Kościele ducha Oświecenia, a z czasem stały się wspólnym dobrem
moralnym, tak wysoko cenionym przez Sobór Watykański II.
Konstytucja 3 Maja niewątpliwie była dziełem pionierskim,
wyrażającym oświeconego i niepodległego ducha. Była też zwycięstwem
nad naszą narodową słabością. Konstytucja zapowiadała wyzwolenie,
wyrównanie społeczne, wolność religijną dla wszystkich i ład społeczny.
Ujawniła też możliwość wyzwolenia się i wydobycia bez niczyjej pomocy
- własnymi siłami, własnymi talentami z trudnej sytuacji, w jakiej
się wtedy znajdowała Ojczyzna. To, że do tego wyzwolenia wtedy nie
doszło, było niestety wina wrogich sąsiadów i samych Polaków, którzy
dbając o swoje dotychczasowe interesy, nie byli w stanie wznieść
się ponad podziały i kłótnie. Obyśmy z tamtej historii umieli wyciągać
wnioski na dzisiaj. Obyśmy i dzisiaj pamiętali, że nie mamy czekać
na pomoc ani z prawa, ani z lewa. Sami sobie mamy radzić i sami budować
pomyślność Ojczyzny prosząc tylko o pomoc Najświętszej Maryi Panny,
którą Bóg dał nam jako "przedziwną pomoc i obronę", by za Jej wstawiennictwem
- naszej Matki i Królowej "religia cieszyła się wolnością, a Ojczyzna
bezpieczeństwem".
Pomóż w rozwoju naszego portalu