Noworoczna Msza św. na Groniu miała wyjątkowo kameralny charakter. Większość turystów, uciekając przed wychłodzeniem po marszu, jaki podjęli żeby tutaj dojść, ścisnęła się we wnętrzu kaplicy oraz w jej przedsionku, który gospodarze tego miejsca okryli brezentem, aby zapewnić wszystkim ochronę przed wiatrem i chłodem. Ci, którzy wybrali mimo wszystko stanie na polu, też nie mogli narzekać. Wraz z rozpoczęciem liturgii, niebiosa oświetliły i ogrzały szczyt, ciepłymi, jak na tą porę roku, promieniami słońca.
- Czasem mamy ochotę by pomstować. By knuć zemstę. By wewnątrz być pełnym napięcia i złości i zastanawiać się jak można się odkuć, odegrać na kimś. By się wściekać, że tylu winowajców nie zostało osądzonych, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Ale to nie jest z ducha Bożego. To są pewne emocje, które w nas są. Ale trzeba nam, aby one opadły jak fusy w herbacie. Bo my jesteśmy wezwani do jednego: aby błogosławić, aby dobrze życzyć nawet tym, którzy nam źle życzą - mówił w homilii ks. G. Gruszecki.
Kaznodzieja, czyniąc aluzję do miejsca, w którym sprawowana była Msza św. zwrócił uwagę, że każda góra wymaga poświęcenia i wyrzeczeń, podobnie jak i świętość.
- Wy ludzie gór, którzy nie boicie się wyzwań, dobrze wiecie, że tylko i wyłącznie wtedy człowiek rośnie, kiedy wysoko poprzeczkę zawiesza. Kiedy zawiesi bardzo nisko, wtedy karleje i nie rozwija się - dodał celebrans.
Pięknym podsumowaniem liturgicznego zgromadzenia był liczny udział wiernych w Eucharystii. Do stołu Pańskiego przystąpiło ponad 200 osób, a więc większa część zebranych na Mszy św. wiernych. Na koniec Mszy św., jej uczestnicy tradycyjnie już odśpiewali, trzymając się za rękę, „Barkę” oraz przełamali się opłatkiem. Nie zabrakło również pamiątkowego zdjęcia z celebransami. Na zakończenie, wszystkim za obecność podziękowała Maria Szczotka, córka Stefana Jakubowskiego, który z racji problemów zdrowotnych nie mógł osobiści zjawić się na Groniu.
Wśród osób, które pojawiły się na noworocznej Eucharystii, większość stanowili mieszkańcy powiatów andrychowskiego i wadowickiego. W tym gronie nie zabrakło również przyjezdnych z Bielska-Białej, Starej Wsi, czy Godziszki, rodzinnej miejscowości ks. G. Gruszeckiego. Na odświętną Eucharystię nie wszyscy dotarli pieszo. Jeden z mieszkańców Andrychowa zameldował się na szczycie na rowerze.
Na kolejne spotkanie modlitewne na Groniu Jana Pawła II trzeba będzie poczekać całe trzy miesiące. W Niedzielę Palmową, 1 kwietnia o godz. 12 poprowadzi je ks. dr Maciej Ostrowski, profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu