Wasze kolędowanie misyjne jest włączaniem się w posłanie Kościoła do niesienia Dobrej Nowiny o zbawieniu, jakie dokonało się w Jezusie Chrystusie, wszystkim ludziom a zwłaszcza tym, którzy jej nie słyszeli. Pozostańcie apostołami Chrystusa przez cały rok, przez całe życie - mówił bp Artur Miziński do kolędników misyjnych, członków grup misyjnych, ich rodziców, katechetów i nauczycieli, którzy zgromadzili się 17 stycznia w archikatedrze. Tegoroczną pracę kolędników misyjnych z archidiecezji lubelskiej zwieńczyło spotkanie z animacją misyjną oraz Msza św.
Zwracając się do kolędników misyjnych, bp Artur Miziński podkreślał, że „jako chrześcijanie rodzący się w katolickich rodzinach nie doceniamy tego wielkiego daru, wydaje się nam on tak naturalny, że nieraz z kaprysem na twarzy wstajemy by pójść na niedzielną Mszę św. czy na katechezę. A wasi rówieśnicy, którzy urodzili się w Afryce czy Azji, gdzie warunki życia są o wiele trudniejsze, nie ze swojej winy nie odkryli jeszcze daru Dziecka Bożego”. - Dlatego wy jesteście małymi misjonarzami, którzy głoszą Dobrą Nowinę, pukając od drzwi do drzwi, idąc z uśmiechem na twarzy, ze śpiewem i przedstawieniem, aby wzbudzić w innych radość płynącą z faktu narodzenia Boga. Zwracając uwagę na różnorodność strojów kolędników misyjnych, Pasterz dziękował ich nauczycielom, opiekunom i rodzicom: - Kościół jest wdzięczny za to, że pozwolili wam być małymi apostołami. Poprzez pielgrzymowanie od domu do domu jesteście włączeni w dzieło misyjne, jakie dokonuje się na całym świecie i dla całego świata - mówił.
Kolędnicy misyjni na co dzień wspierają swoich rówieśników modlitwą, wyrzeczeniem, świadectwem oraz dobrymi uczynkami. Szczególnym czasem ich działania jest zaś chodzenie w przebraniu od domu do domu i poprzez śpiew kolęd, modlitwę i przedstawienia, głoszenie Dobrej Nowiny. - To jest nieraz bardzo trudne, bo ludzie nas nie wpuszczają do domów. A my przecież nie zbieramy pieniędzy dla siebie, ale dla biednych dzieci - mówi przebrany za króla Jaś. - Ale czasem nas częstują słodyczami albo z nami śpiewają kolędy. I wtedy jest miło - dodaje Gabrysia. Nie zawsze wyrozumiałe przyjęcie kolędników misyjnych w domach nie odstrasza dzieci, które rokrocznie ochoczo podejmują odpowiedzialność za Kościół, głoszenie Dobrej Nowiny i troskę o warunki życia innych. Co roku zwiększa się też liczba zainteresowanych życiem i sytuacją rówieśników w krajach misyjnych. Świadectwem tego jest liczące 106 osób koło misyjne w Szkole Podstawowej Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Lublinie. Jak mówi s. Benedykta, „dzieci same chętnie włączają się w modlitwę, interesują się historią krajów i swoich rówieśników. Przez to uwrażliwiają się na potrzeby nie tylko dzieci z innych kontynentów, ale także tych, mieszkających po sąsiedzku. Taki jest właśnie cel tej inicjatywy: uwrażliwić dzieci na potrzeby innych, by ich serce i umysł nie skupiał się tylko na własnych potrzebach, na tym, żeby mieć, ale na tym, żeby dawać.
Zapoczątkowany w krajach niemieckojęzycznych, ale wpisany w polską tradycję zwyczaj kolędowania w okresie Bożego Narodzenia, podtrzymywany jest dzięki Papieskiemu Dziełu Misyjnemu Dzieci, które objęło patronat nad inicjatywą. Od 1993 r., kiedy kolędowanie stało się istotnym elementem formacji dzieci i młodzieży, gromadzi wiele osób pragnących głosić Chrystusa w swoich środowiskach oraz wspierać rówieśników z biednych krajów świata. W tym roku kolędnicy misyjni zbierali ofiary dla dzieci z Sudanu Południowego. Celem kolędowania misyjnego jest bowiem nie tylko głoszenie Jezusa Chrystusa i pamięć modlitewna o tych, którzy potrzebują Dobrej Nowiny, ale także konkretna pomoc materialna dla tych, którym brakuje środków do życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu