Instytut Teologiczno-Pastoralny im. Jana Pawła II w Rzeszowie. Tu odbywają się zajęciach w ramach Diecezjalnego Studium Organistowskiego. Tutaj swoje umiejętności szlifują przyszli, jak i już praktykujący, organiści. Ćwiczą, każdy w osobnej sali, pod okiem wykładowcy. - Gra na organach jest sztuką - podkreśla ks. dr Andrzej Widak, dyrektor DSO w Rzeszowie. - Nie tylko wymaga zdolności manualnych, ale oddania tego, co zamierzał kompozytor, a przede wszystkim włożenia w grę swojego serca - tłumaczy.
Studium funkcjonuje od 1992 r., tj. od początku istnienia diecezji rzeszowskiej. Powstało z inicjatywy o. Cherubina Pająka, który był pierwszym jego dyrektorem. Rokrocznie DSO kończy od 7-12 osób. - Obecnie wszystkich słuchaczy jest 42. Myślę, że jak na potrzeby diecezji jest to wystarczająca liczba - mówi ks. Widak. Studium kształci również organistów spoza diecezji rzeszowskiej.
Słuchacze Studium to zarówno osoby w wieku kilkunastu lat, jak i kilkudziesięciu. Przeważają mężczyźni, ale zdarzają się też kobiety. - Moja przygoda z muzyką liturgiczną zaczęła się kilkanaście lat temu, od prowadzenia przyparafialnej scholi, zarówno dzieci, jak i młodzieży. Potem studiowałam muzykę. Ksiądz proboszcz zapytał mnie, czy nie zechciałabym się dalej kształcić, ale w kierunku organistowskim i w przyszłości grać w parafii. Przystałam na tę propozycję - mówi słuchaczka IV roku DSO, Sylwia Rauch z parafii św. Brata Alberta w Kolbuszowej. Pytana, co ją pociąga w tej muzyce odpowiada: - Głębia, której nie znajdziemy nigdzie indziej. To nie tylko muzyka wokalna, ale również instrumentalna, spotkanie z największymi kompozytorami. Cieszy się, kiedy otrzymuje dowody uznania dla swojej pracy. Sylwia nie ukrywa, że z posługą organisty wiążą się też trudne momenty. - Czasem ciężko o „porozumienie” z wiernymi, zwłaszcza, kiedy gra się gościnnie w danym kościele. W sytuacji, kiedy robi się to systematycznie, następuje zawiązanie wspólnoty pomiędzy organistą a parafianami. Łatwiej wówczas „wyczuć”, jakie pieśni wierni z danej parafii lubią śpiewać, jak wysoko, łatwiej wprowadzić nową pieśń - tłumaczy.
Muzyką organową zachwycił się też Paweł Kuraś z parafii Zwiastowania Pańskiego w Leżajsku. Jest studentem III roku Studium, ma 16 lat. Po raz pierwszy całą Mszę zagrał w wieku 11 lat - okazją była Komunia św. siostry. Przyznał, że ten debiut był dla niego bardzo stresujący. Dużym wsparciem był dla niego wujek, który jest księdzem. To on wytłumaczył mu przebieg Mszy św. Paweł podkreśla, że w muzyce organowej ceni piękno, kunszt, a nade wszystko prostotę. Przyznaje, że czasem wykonując jedną ze swoich ulubionych pieśni i słysząc modlitewny odzew wiernych, czuje, jak dusza „wędruje mu do nieba”.
20-letni Krzysztof Rybak z parafii Najświętszej Maryi Panny w Czarnej koło Łańcuta muzyką organową zainteresował się jeszcze jako uczeń Państwowej Szkoły Muzycznej w Łańcucie, do której uczęszczał od 9. roku życia. Swoich sił jako organista postanowił spróbować po wysłuchaniu serii koncertów organowych w Rzeszowie, Łańcucie, Leżajsku. W kościele parafialnym w Czarnej gra od 2 lat. Jest zafascynowany budową, historią i możliwościami organów. - Są one jednym z trudniejszych instrumentów, wielogłosowym w przeciwieństwie np. do trąbki, skrzypiec, które są jednogłosowe - mówi. Ubolewa, że dzisiaj muzyka organowa nie cieszy się popularnością wśród młodzieży. - Wolą instrumenty „rockowe”, jak perkusja, gitara - zauważa. Przyznaje, że bardzo ceni sobie zajęcia w ramach DSO. - Nie tylko dostarczają wiedzy, ale i inspirują - mówi Krzysztof.
Na organiście ciąży duża odpowiedzialność. - Muzyka jest integralną częścią liturgii, pełni bardzo ważną rolę, powinna pomagać w jej przeżywaniu - mówi dyrektor Diecezjalnego Studium Organistowskiego w Rzeszowie. Dlatego na kształcenie przyszłych organistów kładzie się duży nacisk. Program tudium obejmuje zajęcia z zasad muzyki, śpiewu liturgicznego, liturgiki, historii muzyki, praktyki muzyczno-liturgicznej, organoznawstwa. Oprócz tego są takie przedmioty jak: chór, dyrygowanie, chorał gregoriański, kształcenie słuchu, harmonia praktyczna i teoretyczna. - To bardzo ważne, aby przyszli organiści byli do swojej posługi dobrze przygotowani. Bo organista może z jednej strony zachęcać wiernych do chodzenia do kościoła, z drugiej - może ich zniechęcać i sprawiać, że będą woleli chodzić na Msze św. do innej parafii - podkreśla Joanna Tomecka. W rzeszowskim Studium organistowskim prowadzi zajęcia z fortepianu. Nauka gry na tym instrumencie jest często wstępem przed przystąpieniem do gry na organach.
Organy kościelne są określane mianem „króla instrumentów”. Mówi się o nich, jako o najbardziej uduchowionym instrumencie, jaki stworzył człowiek. Legenda głosi, że na organach, będących przed wiekami w Rzymie wielką rzadkością, grała św. Cecylia. Dziś jest ona patronką muzyki kościelnej, organistów, a także budowniczych instrumentów muzycznych i organów. Św. Cecylia winna przypominać wszystkim posiadającym umiejętność gry na organach, jak wielki dar otrzymali od Pana Boga. A nam wiernym, o tym, byśmy dbali o to, by muzyka stanowiąca oprawę liturgii była jak najpiękniejsza, żebyśmy się angażowali w śpiew.
Pomóż w rozwoju naszego portalu