Reklama

Spotkania rodzinne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do gabinetu wchodzi młoda, skromnie ubrana kobieta.
- Przyszłam - mówi - w sprawie dziecka, dziesięcioletniego chłopca. Martwię się ostatnio jego zachowaniem. Ale opowiem pani wszystko od początku, bo zdaję sobie sprawę, że życie rodzinne jest ważne i rzutuje na zachowanie.
Myślę sobie - taka młoda i taka mądra. Ile też ona mogła mieć lat, rodząc tego chłopca - dziewiętnaście, może dwadzieścia?
- Otóż Andrzej - kontynuuje młoda kobieta - tak naprawdę nie jest moim dzieckiem. Jestem jego przyrodnią siostrą. Mamy wspólną mamę. Mam jeszcze troje rodzeństwa, Andrzej jest najmłodszy i mnie sąd przyznał prawo opiekuńcze do niego i do siostry, która ma już teraz osiemnaście lat. Nasza mama jest osobą chorą, rodziła dzieci, lecz nie potrafiła się nimi opiekować. Wychowywała nas babcia. Babcia była w podeszłym wieku, a ponieważ często niedomagała, przebywałam w domu dziecka. Mama nadużywała alkoholu. Gdy urodził się Andrzej, żyła jeszcze babcia i obydwie się nim opiekowałyśmy. Mama w ogóle nie była do tego zdolna. Wtedy już zastanawiałam się, co z nim będzie, przecież mama na pewno go nie wychowa, a babcia jest za stara. Myślałam o sobie: a ja? Miałam wówczas osiemnaście lat. Zdecydowałam się. Nie mogę go zostawić samego. Dom dziecka, rodziny zastępcze - nie! Sąd przyznał mi prawo do wychowywania go. Babcia zmarła, a ja zostałam z dwuletnim dzieckiem i dziesięcioletnią siostrą, która jest upośledzona umysłowo. Siostrę umieściłam w szkole życia z internatem. Natomiast chłopca wychowywałam sama. Popełniłam mnóstwo błędów wychowawczych, lecz kochałam i kocham go jak syna, staram się go wychować najlepiej, jak potrafię. Ostatnio mam jednak kłopoty, z którymi nie mogę sobie poradzić, dlatego przyszłam do pani. Od dwóch lat jestem mężatką. Żyjemy zgodnie i jesteśmy szczęśliwi. Ach, i jeszcze jedno, ostatnio wprowadziła się do nas nasza mama, tracąc kolejnego męża i mieszkanie - po prostu nie miała gdzie się podziać, więc przyszła do nas...
Tu moja rozmówczyni umilkła, wyczekująco patrząc w moją stronę. No właśnie - pomyślałam sobie - często czytuję "gazety kolorowe", polecane i poświęcone kobietom. Nigdy nie spotkałam ani w artykułach, ani na zdjęciach takich "zwyczajnych kobiet". Raczej lalkowate stwory z pięknymi fryzurami, ubrane żurnalowo, modnie i wyzywająco. Albo kobiety pracujące przeważnie w "damskich garniturach", z teczkami w rękach, od których bije zapach drogich perfum, chłód i egoizm.
W takich mass mediach często mówi się o miłości małżeńskiej i macierzyńskiej. Zawsze jednak z uwagą: "Pamiętaj, usuwając w cień własne potrzeby, ustępując, poświęcając się, nie będziesz szczęśliwą matką ani żoną, a nawet likwidujesz szansę na szczerość i zaufanie w małżeństwie". Czy to prawda?
Przytoczę jeszcze jeden przykład. Oto przychodzi pani z dwumiesięcznym dzieckiem i mówi:
- Jestem w związku z mężczyzną, bo trudno mi to nazwać małżeństwem.
Pytam zatem: - Czy macie państwo ślub kościelny?
Odpowiada: - Tak! Ale to nie ma znaczenia.
Kobieta ma około dwudziestu pięciu lat. Ładna, wysoka, ubrana w jasnożółty kostium. Maleńki chłopczyk jest w ubranku przypominającym garnitur. Od czasu do czasu popłakuje. Matka bierze grzechotkę i mechanicznie, nie patrząc na dziecko, potrząsa nią. Zmienia grzechotki. Gdy to nie pomaga, pochyla się i mówi:
- No, dziubdziusiu, nudzisz się, bądź grzeczny, mama musi załatwić własne sprawy. - I kontynuuje: - Zdecydowałam się na dziecko, ponieważ chyba to już najwyższy czas. Jesteśmy ze sobą już pięć lat i mój wiek jest odpowiedni na urodzenie dziecka. Więc je mam. Muszę jednak już wrócić do pracy. Mam bardzo dobrą i dobrze płatną pracę. Dziś o pracę bardzo trudno, nie mogę jej stracić.
- A co z dzieckiem? - pytam - przecież jest jeszcze bardzo malutkie i potrzebuje pani.
- No właśnie, z tym przychodzę. Mogę zabrać je ze sobą. Pracuję w firmie kilkunastoosobowej, którą zarządzam. Mogłabym tam stworzyć pokoik dla mojego dziecka, bezpieczny i z zabawkami.
- Rozumiem - upieram się przy swoim - ale kto będzie się nim opiekował?
- Moi pracownicy, każdy po godzinie. Oczywiście, ja będę schodziła na karmienie. Zdaję sobie sprawę, że karmienie naturalne jest bardzo ważne.
- No tak - zareagowałam - ale tak naprawdę, kto będzie jego mamą? Do kogo się pierwszy raz uśmiechnie, kto pierwszy zauważy wyrzynający się ząbek, do kogo po raz pierwszy powie: mamo? A co będzie, gdy zachoruje, kto będzie czuwał nocami?
Oto dwie kobiety, kobiety żyjące we współczesnym świecie. Kobiety, którym powierzono najtrudniejsze zadanie - wychowanie dziecka.
Ta pierwsza podejmuje to wyzwanie, chociaż może do końca nie zdaje sobie sprawy z trudności, jakie przyjdą. Mówi "tak" Bogu i konkretnym osobom, potrzebującym miłości. Przyjmuje z radością i z miłością ten dar niebios - dziecko - choć w głębi przepełniona jest lękiem i trwogą, niepewnością, czy potrafi sprostać temu zadaniu. Poświęca siebie, ustępuje, usuwa w cień swoje własne potrzeby. Nie myśli o karierze zawodowej, nawet zapomina o własnym szczęściu, jakie może jej dać założenie własnej rodziny. Jakie to niemodne i niezgodne z obrazem lansowanym przez otaczający nas świat o liberalnych poglądach i hasłach. Nie trać swej szansy! Myśl o sobie! Wszystko ma ci służyć, byś się "zrealizowała", "spełniła". A przecież, mówiąc dzisiejszym językiem, tak niewiele otrzymała w życiu, biorąc pod uwagę chociażby miłość rodziców, a tak dużo dała - całą siebie. Na zewnątrz jest to skromna osoba, inteligentna, oczytana, elokwentna, choć nie skończyła studiów. Jej prawdziwa radość od razu emanuje na drugiego człowieka. Nie usłyszałam od niej żadnego narzekania, żalu, że taki los ją spotkał. Jej postawa to gotowość do zmiany siebie, by wypełnić to, czego się podjęła - być dobrą żoną, opiekunką swojego brata i siostry, a w przyszłości matką swoich własnych dzieci.
Ten drugi przykład to obraz nowoczesnej kobiety, realizującej ideał żywcem wzięty z mediów. Praca, kariera zawodowa, i to do upadłego. W pracy "odpoczywa", "realizuje się", "spełnia się", ale przede wszystkim staje się niezależna, nawet od własnego męża. Życie rodzinne to tylko broszka do sukienki, dodatek do jej życia. Dziecko też jest przewidziane, lecz nie może ono kraść jej czasu, nie może mieć wymagań, musi się dostosować. Za niepowodzenia życiowe, za brak różnych umiejętności pani ta obarczała swoich rodziców, a teraz męża. Nie chce nic zmieniać w sobie dla dobra innych, nawet dla dobra własnego dziecka. Przyszła, bo chciała powiedzieć i upewnić się, że aby mieć dziecko, wcale nie trzeba poświęcić pracy zawodowej czy kariery, trzeba to wszystko sobie tylko dobrze poukładać.
Czy aby na pewno?! Żeby począć i urodzić dziecko, być może nie trzeba jeszcze ze wszystkiego zrezygnować - ale żeby je wychować, na pewno trzeba siebie poświęcić, by z tej małej istoty wyrósł dobry, uczciwy człowiek, prawdziwy patriota i katolik.
Papież Jan Paweł II podczas tegorocznej pielgrzymki powiedział w Sopocie: "(...) Dotykamy tajemnicy człowieka stworzonego na podobieństwo Boga, to znaczy zdolnego do miłowania i do przyjmowania daru miłości. To pierwotne powołanie człowieka zostało przez Stwórcę wpisane w ludzką naturę. (...) Człowiek nigdy nie
zazna szczęścia kosztem drugiego człowieka, niszcząc jego wolność, depcząc jego godność, hołdując egoizmowi (...)". Zechciejmy to wołanie Papieża zrozumieć i przyjąć, jak poprzednie pokolenia polskich matek.
Przybądź nam, miłościwa Pani, ku pomocy.../ O Rodzicielko łaski, nadziejo grzeszących -/ O jasna gwiazdo morska, o porcie tonących...
Autorka tekstu jest psychologiem, absolwentką KUL, matką trójki dzieci. Może udzielać porad i odpowiadać na listy dotyczące rodziny i problemów wychowawczych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

1999-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Przeżył radykalne nawrócenie i zmienił styl życia

Św. Tomasz Becket

Giogo / pl.wikipedia.org

Św. Tomasz Becket

Dziś, 29 grudnia, Kościół wspomina św. Tomasza Becketa, zmarłego w 1170 r. biskupa i męczennika, patrona Anglii. Człowiek ogromnej erudycji i kultury umysłowej, dostojnik kościelny i kanclerz królestwa Anglii, miłośnik zabaw rycerskich przeżył radykalne nawrócenie i zmienił styl życia, gdy niemal pod przymusem został prymasem Anglii. Od tej pory wiódł życie świątobliwe i walczył o prawa Kościoła, aż do męczeńskiej śmierci.

Więcej ...

Nikaragua: „Kościół męczeński, być może bardziej niż wszędzie indziej na świecie”.

2025-12-29 18:02

Karol Porwich/Niedziela

Kontrolowane Msze św., wyciszane tradycje religijne, księża zmuszani do wyjazdu z Nikaragui, czterech z dziesięciu biskupów na wygnaniu, zakaz przywożenia Biblii - w takiej sytuacji tamtejsi katolicy przeżywali Boże Narodzenie. Według francuskiego portalu Tribune chrétienne (Trybuna chrześcijańska) jest to obecnie „Kościół męczeński, być może bardziej niż wszędzie indziej na świecie”. A mimo to „pozostaje żywy, o czym świadczą na przykład niedawne święcenia ośmiu księży w katedrze w Managui”.

Więcej ...

Realizacja ważnego zadania

2025-12-29 23:12

Archiwum stowarzyszenia

Zbiorowe groby stają się w ten sposób symbolicznym miejscem pamięci o dzieciach, które nie mają własnego grobu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Po pożarze kościół w Lublinie grozi zawaleniem. Będzie...

Kościół

Po pożarze kościół w Lublinie grozi zawaleniem. Będzie...

Kard. Ryś przeprowadził zmiany w kurii krakowskiej. Ks....

Kościół

Kard. Ryś przeprowadził zmiany w kurii krakowskiej. Ks....

Francuski biskup żegna Brigitte Bardot. Co znana aktorka...

Kościół

Francuski biskup żegna Brigitte Bardot. Co znana aktorka...

„Brat” to najpierw ktoś bliski we wspólnocie, ten,...

Wiara

„Brat” to najpierw ktoś bliski we wspólnocie, ten,...

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kościół

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kraków: wiadomo, kto będzie osobistym sekretarzem kard....

Kościół

Kraków: wiadomo, kto będzie osobistym sekretarzem kard....

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kalendarz Adwentowy: Dom Boga i Świt Boga

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Dom Boga i Świt Boga