Tablica, której zdjęcie obok zamieszczamy, pozostanie - być może - jedynym dokumentem przypominającym, że kiedyś było tu muzeum, że było to miejsce katorgi i śmierci ludzi więzionych w siedzibie gestapo. Pensjonat "Palace" - słynna Katownia Podhala przy ul. Chałubińskiego w Zakopanem. Nie dalej jak w lipcu br. piszący te słowa miał jeszcze okazję przyjrzeć się przemarszowi wojskowej orkiestry Podhalańczyków wraz z oficjalną delegacją, która udała się ulicami Krupówki, Witkiewicza i Chałubińskiego do budynku "Palace", aby tu zwieńczyć kolejne rocznicowe wspomnienie o gen. Jędrzeju Galicy (1873-1945), twórcy Pułków Strzelców Podhalańskich. Wcześniej, w czerwcu br., Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł na ołtarze sługę Bożego ks. Piotra Dańkowskiego i s. Marię Staszewską, zamordowanych przez gestapo w podziemiach okrytej hańbą bezprawia i zwyrodnienia katowni. Niemal z dnia na dzień miejsce uświęcone krwią polskich patriotów przestało istnieć. Zważywszy na to - jak to skomentują później tzw. urzędowe czynniki: "prawa wolnego rynku" - wyjaśniam, że reprywatyzowany w 1990 r. budynek wynajęło tutejsze społeczne liceum, lecz ostatecznie stał się on w ubiegłym roku przedmiotem przetargu, rodzącego niewygasły dotąd społeczny konflikt. Do licytacji przystąpił, jak się należało spodziewać, także Urząd Miasta, lecz jego możliwości finansowe nie zdzierżyły konkurencyjnego " przebicia" ze strony prywatnego nabywcy, skądinąd nieźle prosperującego przedsiębiorcy, przybyłego tu spoza podhalańskiego regionu. Nie pomogły nasilające się z każdym dniem, zrozumiałe przecież, protesty napływające od rodzin, których najbliżsi ponieśli tutaj męczeńską śmierć, a przede wszystkim ze strony samych byłych więźniów katowni (osadzanych potem w Auschwitz, Gross-Rosen i Sachsenhausen), emocjonalnie silnie związanych z ideą powołania do życia na tym właśnie miejscu Muzeum Martyrologii Podhala. Od 1983 r. zdołano tu zgromadzić spory zasób archiwalnego materiału, przeznaczonego na ekspozycję. Znalazły się fotografie osób więzionych w "Palace", przybywały kolejne cenne eksponaty. O miejscu kaźni pisały wszystkie tutejsze informatory krajoznawczo-turystyczne. Nie można się zatem dziwić, że animatorzy tego (wartego przecież ze wszech miar społecznego wsparcia) przedsięwzięcia doznali szoku, kiedy w pierwszych dniach października br. weszli na plac budowy w obrębie pensjonatu. Nabywca zainwestował w przebudowę obiektu na dom wypoczynkowo-sanatoryjny. Z bólem serca i palącym zawodem społeczni opiekunowie muzeum zobaczyli, nie wierząc początkowo własnym oczom, że z pomieszczeń byłej hitlerowskiej kaźni zniknęły ze ścian napisy. Często były to słowa ostatniego pożegnaniawięzionych tu " wrogów Trzeciej Rzeszy". Eksponaty złożono w jedno miejsce (przeszkadzały w remoncie?...). Nie pozostało śladu po drewnianej podłodze, w którą wsiąkała męczeńska krew torturowanego ks. Piotra Dańkowskiego. (Sługa Boży ks. Dańkowski miał słabą krzepliwość krwi, opóźniającą zasklepianie się świeżych ran.) Wypisane na tablicy przy bramie starego cmentarza "Na Pęksowym Brzyzku" słowa b. marszałka Francji Ferdinanda Focha mówią: "Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie", z dopiskiem "Zakopane pamięta". Jest nadzieja, że zakopiańczycy ochronią to miejsce. Ostatnie poczynania wielu organizacji społecznych i samorządowych zdają się świadczyć o tym, że ocalałe eksponaty w znacznie już okrojonym fragmencie pozostaną w dawnych pomieszczeniach muzealnych, również poważnie uszczuplonych. Na razie jednak są to tylko deklaracje słowne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu