W tygodniku Niedziela z 10 października 1999 r. (str. 18) ukazał
się piękny artykuł Marcina Łukaszewskiego z okazji 10. rocznicy śmierci
prof. Feliksa Rączkowskiego - wybitnego organisty, kompozytora i
pedagoga oraz fotografia Profesora, którego twarz mówi o dobroci
serca.
Miałem szczęście poznać osobiście Pana Profesora w 1961
r. i korzystać z jego wiedzy muzycznej i życzliwych rad, a 27 kwietnia
1986 r., jako jeden z koncelebransów, uczestniczyłem w uroczystej
Mszy św., której przewodniczył bp Władysław Miziołek w archikatedrze
warszawskiej, z okazji Jubileuszu 80-lecia urodzin Profesora. Składałem
mu życzenia w imieniu Kurii Biskupiej w Przemyślu (Komisja Muzyki
Kościelnej).
Zostaje mi żywo w pamięci moment życzeń bliskiej znajomej
Profesora: "Feluś!, nie przyniosłam ci dzisiaj kwiatów, ale w twojej
intencji zmówiłam cały Różaniec" - i odpowiedź Profesora: "Serdecznie
dziękuję, nie mogłaś mnie więcej ucieszyć".
W czasie Mszy św. Profesor przyjął Komunię św. z rąk Księdza
Biskupa z wielką powagą, czcią i pokorą.
Z okazji 60-lecia Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w
Przemyślu, w sierpniu 1986 r., Profesor brał udział w zjeździe i
mieszkał kilka dni u mnie - na plebanii w Żurawicy. W niedzielę był
wolny i zaproponował, że zagra na Mszach św., z wyjątkiem jednej,
bo "wtedy chce uczestniczyć razem z wiernymi i przyjąć Komunię św.". Kiedy dziękowałem mu później za dobry i budujący przykład wiary
oraz za koncert dla parafian, powiedział krótko, że to należy się
Panu Bogu. Następnego dnia pojechaliśmy do Kalwarii Pacławskiej i
w góry. Podziwiałem jego skupienie na modlitwie w tym sanktuarium
oraz radość i uwielbienie Boga na widok piękna przyrody.
Z wielką czcią i wdzięcznością przechowuję listy Profesora
i śpiewnik Wielbij, duszo moja, Pana z jego dedykacją oraz artykuły
z Jubileuszu i po śmierci Profesora, który "całe swe życie związał
z muzyką i z Bogiem".
Pomóż w rozwoju naszego portalu



