O super- i hipermarketach powiedziano i napisano już wiele. Społeczeństwo
jest podzielone w opiniach, co nie przeszkadza mu gremialnie robić
zakupy w tych placówkach. Nawet w niedziele i święta.
Gdy otwierano pierwszy hipermarket w Rzeszowie, na tablicach
reklamowych widniała m. in. informacja, że placówka w niedziele i
święta jest nieczynna. Pomyślałem wtedy naiwnie - "Nie taki hipermarket
straszny, jak go malują!". Wytrzymali tylko kilka tygodni. Potem
w lokalnej prasie pojawiły się ogłoszenia, że firma przeprowadza
sondaż na temat świątecznego handlu. Czy trzeba zgadywać jego wynik?
Gdy otwierano drugi hipermarket w Rzeszowie, poproszono
o poświęcenie obiektu. Pamiętam, że ksiądz, który dokonał tego aktu,
wyraził nadzieję, że nowa placówka handlowa będzie miejscem godnego
handlowania. Dosłownie kilka minut później dyrektor obiektu zaprosił
wszystkich do robienia zakupów "przez całą dobę i przez siedem dni
w tygodniu". Widać w jego pojęciu "godnego handlowania" nie mieścił
się prosty nakaz z Dekalogu "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił!"
.
Gdy przed tzw. długim weekendem przeglądałem prasę, znowu
natknąłem się na oryginalne ogłoszenie - "1 i 3 maja do każdego koszyka
zakupów w tym to a tym hipermarkecie ekstra premia w postaci rabatu!"
. Nie zdziwiło mnie, że handlowano w dniu "Święta Pracy", bo to święto,
które nawet u lewicowych działaczy budzi coraz mniejsze emocje. Handlowanie
3 maja to jednak inna sprawa - to nie tylko naruszenie tradycji religijnej,
ale także narodowej. Wszak w tym dniu przypada rocznica uchwalenia
pierwszej Konstytucji Rzeczypospolitej. Nie ma już żadnej świętości?
Ani przed Bogiem? Ani przed Ojczyzną?
Przyznajmy jednak szczerze, że jako społeczeństwo sami jesteśmy
siebie winni, sami zarzuciliśmy na sobie swego rodzaju "chomąto".
Po pierwsze, poprzez naszych przedstawicieli w parlamencie - że nie
wymogliśmy na nich innego kształtowania ustawodawstwa w kwestii lokalizacji
i czasu pracy tzw. wielkopowierzchniowych obiektów handlowych. W
większości państw Europy Zachodniej super- i hipermarkety są zamknięte
w dni świąteczne. Może nawet nie ze względów religijnych - wiara
już tam się mocno wypaliła, choć nie nam to oceniać - ale przede
wszystkim ze względów praktycznych. Po prostu, każdy ma prawo do
godziwego wypoczynku.
Po drugie, przez nas samych, goniących do super- i hipermarketów
bez opamiętania, piątek, świątek i niedziela. A ileż potrafimy wynaleźć
argumentów - że w ciągu tygodnia nie ma czasu na porządne zakupy,
że to taka fajna możliwość spędzenia wolnego czasu z całą rodziną,
że przecież już byliśmy w kościele, więc o co chodzi... Tyle że po
drugiej stronie lady czy w kasie też siedzą ludzie, najczęściej młode
kobiety, które także chciałyby niedzielę czy święto spędzić w rodzinnym
gronie. Muszą pracować nie dlatego, że taka jest konieczność - np.
jak pielęgniarki w szpitalach. Muszą pracować, bo sprowokowano, w
świetle prawa, konieczność handlowania w niedzielę, bo daliśmy się
na tę prowokację nabrać.
Nasze miasta już się z pewnością nie uwolnią od super- i
hipermarketów. Dużo jednak zależy od nas samych, czy będą one miejscem "
godnego handlowania", zresztą także w wielu innych aspektach, o których
warto napisać jeszcze innym razem. Co ciekawe, pozytywne przykłady
już są, choć na razie może tylko w mniejszych miejscowościach. W
każdym razie, w niedzielę bez handlu można przeżyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu